Fałsz

Czy fałsz rodzi problemy? Różnie z tym bywa.
Zdawać by się mogło, że zwolennicy równouprawnienia kłamstwa z prawdą powinni mieć problem, bo jak odróżnić jedno od drugiego? Wykreowanie „faktu medialnego”, to jedno, a uwierzenie weń, to co innego. Jak pokazują wystąpienia posłów „koalicji 13 grudnia”, nie mają oni z tym najmniejszego problemu. Stałe powtarzanie kłamstw i bzdur buduje ich rozpoznawalność, a przecież o nic innego tu nie chodzi!


Problemy ma sam Tusk, a konkretnie ma ich 7,5 miliona. Jak sprawić, żeby zwolenników Zjednoczonej Prawicy oduczyć myślenia i zmusić do pokochania jego, Donalda Mściwego z całym dworem pacynek? Pociechą niech mu będą problemy „ekologów”, którzy mają ich aż 7 miliardów, bo jak zmusić tych wszystkich „niepotrzebnych”, żeby przestali oddychać?


W takim zestawieniu problemy elektoratu „trzeciej nogi”, to pestka. Czego spodziewali się po Szymusiu popłakującym nad konstytucją? Dali małpie brzytwę z nadzieją, że ich nie dopadnie? Zobaczymy.

Autor: Małgorzata Todd

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Narodowosocjalistyczna Organizacja Pomocy Ludowej (NSV) i Organizacja Pomocy Zimowej (WHW)

Narodowosocjalistyczna Organizacja Ludowej Opieki Społecznej (NSV) była organizacją opiekuńczą NSDAP. Celem NSV było stworzenie poczucia wspólnoty i solidarności dla nazistowskiej „wspólnoty narodowej”. Ze wsparcia wykluczano osoby niezgodne z tą ideologią – m.in. Żydów, osoby niepełnosprawne czy długotrwale bezrobotne. NSV była zorganizowana lokalnie, a działania koordynowała administracja lokalnych grup. Na terenach dzisiejszej Austrii NSV rozpoczęła działalność natychmiast po „Anschlussie”. Istniały już struktury „organizacji nielegalnej pomocy NSDAP”, która opiekowała się zbiegłymi, schwytanymi i bezrobotnymi narodowymi socjalistami po nieudanej próbie zamachu stanu i późniejszym zdelegalizowaniu NSDAP w 1933 roku.

Winterhilfswerk (WHW) była niezależną organizacją NSDAP, ale organizacyjnie i personalnie powiązaną z NSV. WHW była spółką należącą do Ministerstwa Propagandy, która pod tym tytułem regularnie przeprowadzała akcje zbierania funduszy przez różne organizacje, takie jak Hitlerjugend i Wehrmacht. Poprzez zbiórki uliczne i wizyty domowe mobilizowano całą „wspólnotę narodową”. Głośne działania WHW miały na celu symulację solidarnej walki z ubóstwem. Darczyńcy za swój wkład otrzymali plakietki w postaci przypinek lub zawieszek.

Każdy darczyńca w podzięce otrzymywał odznaki Pomocy Zimowej, które należało przypiąć w widocznym miejscu, co z kolei wymuszało masowe uczestnictwo w akcji. Na plastikowych odznakach, które były przez wielu kolekcjonowane, widniały przeróżne rysunki, jak np. wizerunki miast niemieckich, portrety filozofów, kompozytorów itp. Jak podaje Peter Fritzsche w książce „Życie i śmierć w Trzeciej Rzeszy”, podczas kampanii z lat 1938-1939 wyprodukowano aż 170 mln sztuk odznak Pomocy Zimowej. Zresztą wzrastający popyt na nie ożywił znacząco niemiecki przemysł zabawkarski.

Zbiórki prowadzano każdego roku od października przez kolejne sześć miesięcy. W tym czasie na ulicach niemieckich miast i miasteczek pojawiali się członkowi partii i innych organizacji z charakterystycznymi puszkami. Prowadzenie zbiórek było obowiązkiem młodych ludzi z Hitlerjugend oraz Związku Niemieckich Dziewcząt. Pomocą służyli im wysocy funkcjonariusze partyjni oraz członkowie różnych nazistowskich formacji, w tym SS i Narodowosocjalistycznego Korpusu Motorowego (NSKK). Kulminacyjny punkt kampanii stanowił „Dzień Solidarności Narodowej”, przypadający w pierwszą niedzielę grudnia. Na ulicach Berlina datki zbierali wówczas czołowi naziści, jak również popularni aktorzy, muzycy czy też bohaterowie wojenni. Jak donosiła berlińska prasa, do Hermanna Göringa, który kwestował na Unter den Linden, ustawiały się kolejki, a „kobiety mdlały, usiłując dostać się do puszek”. Zaangażowanie znanych z życia politycznego osobistości sprawiało, że w 1938 r. tylko w samym Berlinie w ciągu dwóch i pół godziny zebrano ponad milion marek.

Propaganda przedstawiała tę masową kampanię jako przykład istnienia narodowosocjalistycznej wspólnoty narodowej (Volksgemeinschaft). I rzeczywiście ów „socjalizm czynu” cieszył się niemałym poparciem wśród Niemców. W 1943 r. Pomoc Zimowa zgromadziła 1,6 mld marek. Środki te wykorzystywane były na pomoc socjalną, w ramach której kupowano potrzebującym np. węgiel. Z czasem jednak – zwłaszcza po 1939 r. – przeznaczano je na zbrojenia. To właśnie pod hasłem Pomocy Zimowej zbierano odzież dla żołnierzy na froncie wschodnim. Stąd też rozwijano niekiedy skrót WHW jako Waffenhilfswerk, czyli Dzieło Pomocy Zbrojnej.

Podczas wojny Dzieło Pomocy Zimowej rozszerzono na tereny okupowane. Akcja ta organizowana była m.in. w Poznaniu, wśród tutejszych Niemców. W Archiwum II Wojny Światowej IZ zachowało się kilka niemieckich fotografii dotyczących tego wydarzenia, z czego poniżej prezentujemy dziesięć. Należy wyraźnie podkreślić, iż są to fotografie propagandowe, wykonane na potrzeby nazistowskiej prasy i ukazują one pewną paralelną rzeczywistość, w której funkcjonowali Niemcy w Gauhauptstadt Posen.

Zbiórki na Pomoc Zimową organizowano przede wszystkim podczas różnych niemieckich uroczystości. Przykładowo, w 1940 r. dobrą okazją stał się Dzień Policji Niemieckiej (Tag der Deutschen Polizei), obchodzony 18 lutego. W akcję zaangażowani zostali wówczas funkcjonariusze Narodowosocjalistycznego Korpusu Motorowego, kwestujący po ulicach miasta z puszkami.


źródło: https://hdgoe.at/nationalsozialistische_volkswohlfahrt_winterhilfswerk

zdjęcie: https://twitter.com/RoninPoland/status/1214643237438271491

film: https://www.youtube.com/watch?v=3NdhcKQ5uW8

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Appell bezüglich der Bedrohung der Demokratie und Menschenrechte in Polen Appeal regarding the threat to democracy and human rights in Poland

Vor drei Monaten fanden in Polen Parlamentswahlen statt, bei denen eine Koalition von Parteien an die Macht kam, die sich für die Verbesserung demokratischer Standards und die Wiederherstellung der angeblich gefährdeten Rechtsstaatlichkeit einsetzen. Doch innerhalb weniger Wochen kam es nicht nur zu Angriffen auf demokratische staatliche Institutionen und Verstöße gegen viele Grundprinzipien der polnischen Verfassung, sondern auch zu einer radikalen Bedrohung der Meinungsfreiheit. Die ersten politischen Gefangenen sind aufgetaucht. An die Stelle der Debatte tritt institutionelle und zunehmend auch körperliche Gewalt. Politiker, Justiz und sogar Privatunternehmen werden eingeschüchtert. Nach Jahren des Kommunismus kämpfte Polen darum, seine demokratischen Institutionen wieder aufzubauen und sich vom Joch der totalitären Vergangenheit der Moskauer Besatzer zu befreien. Trotz erheblicher wirtschaftlicher Fortschritte verliefen die Veränderungen in einigen Bereichen langsam und nicht ohne schwerwiegende Fehler, insbesondere im Justizwesen. Bis heute sitzen Personen, die für die Repression während des Kriegsrechts des kommunistischen Regimes verantwortlich sind, trotz ihres hohen Alters vor Gericht. Kritik an den anhaltenden Veränderungen übten die vereinten Parteien, die kürzlich in Polen die Macht übernommen haben. Anstatt jedoch die demokratischen Standards zu verbessern, erleben wir einen Angriff auf demokratische staatliche Institutionen und eine gefährliche Bedrohung der Meinungsfreiheit. Die erste Entscheidung der neuen Regierung war die gewaltsame Übernahme der öffentlichen Medien. Nach polnischem Recht sollten diese Medienunternehmen von regierungsunabhängigen Institutionen verwaltet werden, wobei die im polnischen Recht festgelegten Bedingungen festgelegt sind. Von der Regierung ernannte Personen störten jedoch das Signal des wichtigsten Nachrichtenfernsehsenders und entfernten mit Hilfe von angeheuertem privatem Sicherheitspersonal gewaltsam die Rechtstafeln der Medienunternehmen. Sie durften nicht zur Arbeit zurückkehren, selbst nachdem Gerichtsurteile das Vorgehen der Regierung für rechtswidrig erklärt hatten. Hunderte Journalisten sind arbeitsunfähig, Dutzende wurden bereits entlassen. Das Lager der Regierungskoalition organisiert auch Angriffe auf private Medien, die ihr Vorgehen kritisieren, und bedient sich dabei der bekannten Diffamierungs- und Einschüchterungsmechanismen autoritärer Regime. Anfang des Jahres stürmte die Polizei den Präsidentenpalast und nahm ohne Wissen und Zustimmung des Präsidenten zwei Parlamentsabgeordnete fest, die wegen Korruptionsbekämpfung verfolgt wurden. Beide Parlamentarier sind in einen Hungerstreik getreten und ihr Leben ist in Gefahr. Diese Festnahmen wären nicht möglich gewesen, ohne dass die Regierung die Entscheidung des polnischen Verfassungsgerichts abgelehnt hätte, das die Maßnahmen gegen die Parlamentsmitglieder zuvor für rechtswidrig erklärt hatte. Eine ähnliche Entscheidung wurde von der gesetzlich dafür vorgesehenen Kammer des Obersten Gerichtshofs getroffen und beide Parlamentarier wurden vom Präsidenten begnadigt. Leider wurde der Wille keiner dieser Schlüsselinstitutionen für die polnische Demokratie respektiert. Der Sprecher des Sejm, der die Regierungsmehrheit vertritt, ordnete an, den Prozess in einem nicht genehmigten Saal des Obersten Gerichtshofs abzuhalten, dem einzigen Saal, der noch mit Personen besetzt sei, die für die Unterdrückung während des Kriegsrechts von 1981 verantwortlich seien. Eine beträchtliche Zahl von Staatsanwälten und Richtern weigert sich, dem Druck der neuen Regierung nachzugeben, was zu weiteren rechtswidrigen Handlungen führt. Der Führung der Staatsanwaltschaft wurde entgegen dem Gesetz völlig unrechtmäßig die Macht entzogen. Der Justizminister versucht, die Maßnahmen unabhängiger Staatsanwälte zu behindern, die Vorwürfe gegen die neue Regierung untersuchen wollen. Es gibt auch ernsthafte Anzeichen für die Einschüchterung privater Unternehmen, insbesondere solcher, die mit regierungsfeindlichen Initiativen in Verbindung gebracht werden könnten. Die Unabhängigkeit der Zentralbank ist gefährdet und Entscheidungen des polnischen Verfassungsgerichts werden völlig ignoriert. Für viele Menschen in Polen und auf der ganzen Welt ist es schockierend, dass Politiker, die mit Parolen von der Verbesserung der polnischen Demokratie und der Wiederherstellung der Rechtsstaatlichkeit an die Macht kamen, Standards umsetzen, die denen von heute in Weißrussland oder Russland ähneln. Polen bewegt sich in eine gefährliche Richtung, gefährdet die grundlegendsten Bürgerrechte und untergräbt demokratische Institutionen. Solche Aktionen können nicht im Namen eines politischen Plans akzeptiert werden. Diese Maßnahmen müssen auf den Widerstand der internationalen öffentlichen Meinung stoßen.

Three months ago, parliamentary elections were held in Poland, in which a coalition of parties advocating for the improvement of democratic standards and the restoration of the allegedly endangered rule of law came to power. However, within a few weeks, not only were there attacks on democratic state institutions, and many basic principles of the Polish Constitution were violated, but there was also a radical threat to freedom of speech. The first political prisoners have emerged. Institutional and increasingly physical violence is replacing the debate. Politicians, the judiciary, and even private businesses are being intimidated.

After years of communism, Poland struggled to rebuild its democratic institutions, casting off the yoke of the totalitarian past imposed by Moscow’s occupiers. Despite significant economic progress, changes in some areas were slow and not without serious mistakes, especially in the judiciary. To this day, individuals responsible for the repression during the martial law of the communist regime still sit in the courts, despite their advanced age.

Criticism of the ongoing changes united parties that recently assumed power in Poland. However, instead of improving democratic standards, we are witnessing an attack on democratic state institutions and a dangerous threat to freedom of speech.

The new government’s first decision was the forcible takeover of public media. According to Polish law, these media outlets should be managed by government-independent institutions, with specified terms outlined by Polish law. However, individuals appointed by the government disrupted the signal of the main news television channel, and, with the help of hired private security personnel, forcibly removed the legal boards of the media outlets. They were not allowed to return to work even after court decisions declared the government’s actions illegal.

Hundreds of journalists are unable to work, and dozens have already been dismissed. The ruling coalition’s camp also organizes attacks on private media critical of its actions, using familiar mechanisms of defamation and intimidation seen in authoritarian regimes.

At the beginning of the year, the police stormed the presidential palace, arresting two members of the parliament without the knowledge and consent of the president, who were persecuted for fighting corruption. Both parliamentarians have undertaken a hunger strike, and their lives are in danger.

These arrests would not have been possible without the government rejecting the decision of the Polish Constitutional Court, which had previously deemed the actions against the members of the parliament illegal. A similar decision was made by the chamber of the Supreme Court designated for this purpose by law, and both parliamentarians were pardoned by the president.

Unfortunately, the will of neither of these key institutions for Polish democracy has been respected. The Speaker of the Sejm, representing the government majority, ordered the trial to be held in an unauthorized chamber of the Supreme Court, the only chamber still occupied by individuals responsible for the repression during the martial law of 1981.

A significant number of prosecutors and judges refuse to succumb to pressure from the new government, leading to further unlawful acts. The leadership of the prosecutor’s office was completely unlawfully stripped of power, contrary to the law. The Minister of Justice is attempting to obstruct the actions of independent prosecutors seeking to investigate allegations against the new government.

There are serious signs of intimidation of private businesses as well, especially those that could be associated with initiatives unfavourable to the government. The independence of the Central Bank is under threat, and decisions of the Polish Constitutional Court are completely ignored.

For many people in Poland and around the world, it is shocking that politicians who came to power with slogans of improving Polish democracy and restoring the rule of law are implementing standards reminiscent of those seen today in Belarus or Russia.

Poland is heading in a dangerous direction, jeopardizing the most basic civil rights, and undermining democratic institutions. Such actions cannot be accepted in the name of any political plan. These actions must be met with the opposition of the international public opinion.

Quelle: https://niezalezna.pl/polska/wydarzenia/apel-w-sprawie-zagrozenia-demokracji-i-praw-czlowieka-w-polsce-wielka-akcja-strefy-wolnego-slowa-szczegoly/508903

source: https://niezalezna.pl/polska/wydarzenia/apel-w-sprawie-zagrozenia-demokracji-i-praw-czlowieka-w-polsce-wielka-akcja-strefy-wolnego-slowa-szczegoly/508903

Photo: Niezależna

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Niech świat dowie się o bezprawiu Tuska! ROZSYŁAJMY apel w sprawie zagrożenia demokracji w Polsce

Niech świat dowie się o bezprawiu Tuska! ROZSYŁAJMY apel w sprawie zagrożenia demokracji w Polsce
Od dzisiaj rusza wielka akcja Strefy Wolnego Słowa – wysyłania listów, w których powiadamiamy o zagrożeniu demokracji i praw człowieka w Polsce. Poniżej znajduje się formularz, dzięki któremu mogą Państwo wysłać e-mail w języku angielskim do europosłów, komisarzy EU, organizacji międzynarodowych i redakcji popularnych tytułów prasowych w krajach UE i USA.


ABY WYSŁAĆ WIADOMOŚĆ DO EURODEPUTOWANYCH, ZAGRANICZNYCH REDAKCJI i INSTYTUCJI MIĘDZYNARODOWYCH, KLIKNIJ W PONIŻSZY PRZYCISK:

UWAGA! Powyższa metoda wymaga posiadania zainstalowanego programu pocztowego (tzw. klienta pocztowego, np. Microsoft Outlook, Mozilla Thunderbird, Mailbird, eM Client czy Windows Mail).

Jeśli nie masz programu pocztowego, e-maila można wysłać ręcznie. Wystarczy stworzyć nową wiadomość elektroniczną, skopiować do niej treść apelu znajdującą się w niniejszym załączniku, a następnie w listę adresatów wkleić wykaz adresów z załącznika poniżej:

Sukces akcji w dużej mierze zależeć będzie od naszych Czytelników! A wielokrotnie już udowodniliście Państwo, że zawsze można na Was polegać, gdy liczy się dobro Polski.

  Trzy miesiące temu w Polsce odbyły się wybory parlamentarne, w których władzę przejęła koalicja partii głoszących chęć poprawienia standardów demokratycznych i przywracania rzekomo zagrożonej praworządności. Tymczasem w ciągu kilku tygodni doszło nie tylko do ataku na demokratyczne instytucje państwa i złamano wiele podstawowych zasad polskiej Konstytucji ale i radykalnie  zagrożono wolności słowa. Pojawili się też  pierwsi więźniowie polityczni. Debatę zaczyna zastępować instytucjonalna i coraz częściej fizyczna przemoc. Zastrasza się polityków, wymiar sprawiedliwości, a nawet prywatny biznes.   Polska, po latach komunizmu, odbudowywała swoje demokratyczne instytucje z dużym trudem zrzucając jarzmo totalitarnej przeszłości narzuconej nam przez okupantów z Moskwy. Mimo wielkiego postępu gospodarczego zmiany w niektórych dziedzinach, szczególnie wymiarze sprawiedliwości, szły wolno  i nie bez poważnych błędów. Do dzisiaj w sądach, mimo podeszłego wieku, zasiadają osoby odpowiedzialne za represje stanu wojennego z czasów komunistycznego reżimu.   Krytyka przeprowadzanych zmian łączyła partie, które niedawno objęły w Polsce władzę. Tymczasem zamiast poprawy demokratycznych standardów mamy atak na demokratyczne instytucje państwa i niebezpieczne zagrożenie dla wolności słowa.   Pierwszą decyzją nowego rządu było siłowe przejęcie mediów publicznych. Zgodnie z polskim prawem zarząd na tymi mediami powinny sprawować instytucje niezależne od rządu, które mają określone polskim prawem kadencje. Tymczasem wyznaczone przez rząd osoby wyłączyły  sygnał głównej telewizji informacyjnej, a przy pomocy wynajętych pracowników prywatnych firm ochroniarskich siłą usunięto legalne zarządy mediów. Nie pozwolono im wrócić do pracy nawet po decyzjach sądów uznających działania rządu za sprzeczne z prawem.   Setki dziennikarzy nie mogą podjąć pracy, a dziesiątki z nich już zwolniono. Zaplecze obozu władzy organizuje też nagonki na te media prywatne, które krytycznie patrzą na jej działania. Stosuje się tu znany z autorytarnych reżimów mechanizm pomówień i zastraszania.   Na początku roku policja wtargnęła do pałacu prezydenckiego aresztując bez wiedzy i zgody prezydenta dwóch posłów prześladowanych za walką z korupcją. Obydwaj posłowie podjęli głodówkę,  ich życie jest zagrożone.   Aresztowania nie byłyby możliwe gdyby nie odrzucenie przez władzę decyzji polskiego sądu konstytucyjnego, który uznał wcześniej, że działania wobec posłów są nielegalne. Podobną decyzję podjęła wyznaczona do tego przez ustawę Izba Sądu Najwyższego, a prezydent obydwu posłów ułaskawił.

Niestety wola żadnej z tych kluczowych dla polskiej demokracji instytucji państwa nie została uszanowana. Marszałek Sejmu, reprezentujący większość rządową, zlecił osądzenie sprawy niepowołanej do tego izbie Sądu Najwyższego, jedynej Izbie, w której zasiadają jeszcze osoby odpowiedzialne za represje stanu wojennego z 1981 r.   Znaczna część prokuratorów i sędziów odmawia poddawania się naciskom nowej władzy i w związku z tym następują kolejne akty bezprawia. Dokonano całkowicie niezgodnego z ustawą pozbawienia władzy kierownictwa prokuratury. Rękami ministra sprawiedliwości próbuje się blokować działania niezależnych prokuratorów starających się wyjaśniać zarzuty wobec nowej władzy.   Istnieją poważne sygnały o zastraszaniu też prywatnego biznesu, który mógłby wiązać się z inicjatywami nieprzychylnymi rządowi. Zagrożona jest niezależność Banku Centralnego a decyzje polskiego sądu konstytucyjnego są całkowicie ignorowane.   Dla wielu ludzi w Polsce i na świecie jest szokiem, że politycy, którzy szli do władzy z hasłami poprawy polskiej demokracji i przywracania praworządności wprowadzają standardy przypominające te, które widzimy dzisiaj na Białorusi lub w Rosji.   Polska skręca w niebezpiecznym kierunku, niszczenia najbardziej podstawowych praw obywatelskich, zaprzestania działania instytucji demokratycznych. Nie można tego akceptować w imię żadnych politycznych planów. Takie działania muszą spotkać się ze sprzeciwem międzynarodowej opinii publicznej.

źródło: Niezależna

https://niezalezna.pl/polska/wydarzenia/apel-w-sprawie-zagrozenia-demokracji-i-praw-czlowieka-w-polsce-wielka-akcja-strefy-wolnego-slowa-szczegoly/508903

zdjęcie: Niezależna

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Oświadczenie Tomasza Sakiewicza

Muszę przyznać, że wśród kłamstw, które spadły na naszą stację najbardziej dotknął mnie zarzut antysemityzmu. Zawsze w kierowanych przeze mnie mediach zwalczaliśmy antysemityzm jako sprzeczny z polską tradycją patriotyczną. Jako jedni z niewielu otwarcie mówiliśmy, że w ostatniej wojnie to Izrael jest ofiarą, potępiając terrorystów z Hamasu i krytykując europejską lewicę za wspieranie agresorów.

Skrytykowałem wypowiedź Jana Pietrzaka zaraz jak było to tylko możliwe właśnie dlatego, że ktoś mógł ją wykorzystać do zarzucenia nam takich inklinacji, choć wiem, że jego intencje były inne. Stanowczo odcięliśmy się od wypowiedzi Marka Króla bo o żadnych ludziach nie wolno mówić w sposób dehumanizujący.

Nie mamy wpływu na to co mówią osoby z różnych stron sceny debaty ale mamy swój pogląd, który wywodzi się z tradycji tolerancji I Rzeczpospolitej.

Oczywiście nie mam wątpliwości, że atak na nas to dalsza cześć operacji pułkownika Sienkiewicza, do której próbuje się jedynie wykorzystać niemądre wypowiedzi osób biorących udział w debacie.

Tomasz Sakiewicz redaktor naczelny Telewizji Republika

https://tvrepublika.pl/

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Demokracja śmierdzi!

Krótko po inwazji Hitlera na Polskę Charlie Chaplin rozpoczął zdjęcia do filmu „Wielki dyktator”: W satyrze Chaplin odgrywa podwójną rolę dyktatora Adenoida Hynkla von Tomaniena i małego żydowskiego fryzjera z getta. Wielki sukces w USA odniósł dzięki samofinansującemu się filmowi. Premiera odbyła się 75 lat temu w Nowym Jorku. h

Bełkot już dawno stał się znakiem rozpoznawczym najbardziej udanego filmu Chaplina wszechczasów. Wbrew wielu obawom „Wielki Dyktator” rozpoczął swój triumfalny marsz po całym świecie wkrótce po premierze 15 października 1940 roku.

Był to pierwszy amerykański film, który zajął jednoznaczne stanowisko wobec nazistowskich Niemiec. Chaplin nie pozwolił, aby negatywne nastawienie Hollywood i protesty Anglii, gdzie ludzie wierzyli w Porozumienie Monachijskie, odwiodły go od planu. Film nigdy by nie powstał, gdyby sam go nie wyprodukował i nie sfinansował. Dyktator zawstydza „Przeminęło z wiatrem”. Chaplin długo wahał się przed przejściem do filmów dźwiękowych. „Gdybym miał mówić, byłbym komikiem jak każdy inny” – napisał później Chaplin. Geniusz filmowy zapobiegł temu niebezpieczeństwu, pełniąc podwójną rolę dyktatora Adenoida Hynkla von Tomanien i małego żydowskiego fryzjera z getta, który mocno przypomina swojego „Włóczęgę”.

Postać Hitlera stanowiła szczególne wyzwanie nie tylko ze względu na zewnętrzne podobieństwo między nimi. Dla Chaplina Hitler był aktorem, ale także potworem, którego dokładnie studiował. Przed premierą „Wielkiego dyktatora” w Nowym Jorku posypały się listy z pogróżkami, ale potem sytuacja się odwróciła. Publiczność była zachwycona; liczby przyćmiły nawet południowy epos „Przeminęło z wiatrem”. Jednak krytycy amerykańscy zareagowali przeważnie ostrożnie i odrzucili także polityczne ambicje artysty. Z kolei „The New York Times” napisał 16 października 1940 r.: „To nie jest tania bufonada, ani zabawna satyra społeczna, okraszona delikatnym humorem na wzór wcześniejszych filmów Chaplina.

„Wielki dyktator” to utwór z gruntu tragiczny – czy też tragikomiczny w klasycznym tego słowa znaczeniu – z gorzkim posmakiem. Skupiamy się na nieszczęsnej garstce uczciwych ludzi w państwie totalitarnym, na całym przepełnionym nienawiścią ucisku, który wycisnął z ludzkich dusz wszystko, co ludzkie. Film z zadziwiającą autentycznością ukazuje także słabości charakteru, rozdmuchaną miłość własną, a nawet czyste szaleństwo dyktatora: Adolfa Hitlera. Przemówienie końcowe spotkało się z odrzuceniem Senny taniec dyktatora z balonem w kształcie kuli, ozdobionym dźwiękami Wagnera, to jeden z najwspanialszych momentów w kinie. Chaplin ukończył scenariusz na początku września 1939 r., a film był prawie ukończony pod koniec marca 1940 r.

Nie mógł nic wiedzieć o późniejszych wydarzeniach wojennych i okrucieństwach w obozach koncentracyjnych – inaczej w ogóle by nie nakręcił tego filmu. Ale nawet wtedy sześciominutowe przemówienie końcowe było dla Chaplina szczególnie ważne: pełen żaru apel do żołnierzy i całego świata o demokrację, pokój i człowieczeństwo. Nie mówi tu ani dyktator, ani fryzjer, ale sam Charles Spencer Chaplin: Fragment „Wielkiego dyktatora”: „Wy, ludzie, macie moc, aby uczynić to życie wolnym i pięknym, uczynić je cudowną przygodą. Zatem w imię demokracji użyjmy tej władzy, zjednoczmy się wszyscy!” (Oklaski) „ Ogniste przemówienie spotkało się z jednomyślnym odrzuceniem ze względów politycznych, ale przede wszystkim ze względów formalnych, filmowo-estetycznych, gdyż Chaplin tym samym opuścił poziom fabularny filmu i zwrócił się bezpośrednio do widzów, aby głosić swoje przesłanie. Charlie Chaplin: „Jeśli chodzi o wiadomości, są one dość nudne jako rozrywka”. Tak wielki artysta powiedział później żartobliwie dziennikarzowi z okazji wręczenia doktoratu honoris causa w Oksfordzie. Nie oznaczało to jednak jego filmu „Wielki Dyktator”. Jej przesłanie jest dziś nie mniej aktualne niż wtedy.

źródło: Deutschlandfunk, YouTube

zdjęcie: Belfer.one.pl

https://www.deutschlandfunk.de/charlie-chaplins-der-grosse-diktator-unmissverstaendliche-100.html

pełna wersja filmu:

https://www.cda.pl/video/647508812

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Czy wstrzymanie odbudowy Pałacu Saskiego jest już przesądzone?

G.W. :Stołeczny ratusz chce odzyskać zarząd nad placem Piłsudskiego, odebrany mu sześć lat temu przez PiS. Prezydent Warszawy, pytany o odbudowę jego zachodniej pierzei z Pałacem Saskim, stwierdził: „Widzę, że rząd chce się z niej wycofać, i słusznie”. Dokumentację inwestycji właśnie analizuje Ministerstwo Kultury.

źródło: Gazeta Wyborcza

zdjęcie: Wikipedia

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Tusk ostrzega przed „specjalnym miejscem w piekle” dla tych, którzy bez planu poparli brexit

Tusk ostrzega przed „specjalnym miejscem w piekle” dla tych, którzy bez planu poparli brexit Ten artykuł ma ponad 4 lata.

Przewodniczący Rady Europejskiej również celuje w Corbyna i twierdzi, że nie ma nowej oferty dla Wielkiej Brytanii Frustracja Unii Europejskiej wobec rządu brytyjskiego wyszła na jaw, wywołując zaciekłą wojnę na słowa w całym kanale La Manche, gdy Theresa May udaje się do Brukseli, aby spróbować uratować swoją umowę brexitową.

Nieskryptowane komentarze Donalda Tuska, przewodniczącego Rady Europejskiej, ostrzegające o „specjalnym miejscu w piekle” dla tych, którzy nawoływali do Brexitu „bez nawet szkicu planu”, wywołały wściekłą reakcję w Londynie. „Specjalne miejsce w piekle”: jakich brexitowców miał na myśli Tusk?

Komentarze napłynęły zaledwie 24 godziny przed planowanym spotkaniem May z Tuskiem i wypracowaniem dalszych rozwiązań. Przewodnicząca Izby Gmin Andrea Leadsom – zwolenniczka brexitu – określiła wypowiedzi Tuska jako „złośliwe”. „Uważam, że to, co powiedział, jest niedopuszczalne i haniebne” – stwierdziła. Sekretarz zdrowia Matt Hancock powiedział: „To właśnie ten rodzaj arogancji rodzi niechęć do UE.

Jesteśmy krajem, który podtrzymuje wynik demokratycznych głosów. Nasi partnerzy w UE muszą to uszanować”. Minister spraw wewnętrznych Sajid Javid napisał na Twitterze, że uwagi Tuska są „nie na miejscu”. Arlene Foster, przywódczyni Partii Demokratycznych Unionistów, potępiła Tuska za „celową prowokację [i] wielki brak szacunku”. Poseł DUP Sammy Wilson określił przywódcę UE jako „diabelskiego euromaniaka”. Tusk ostrzega przed „specjalnym miejscem w piekle” dla tych, którzy bez planu poparli brexit. Przewodniczący Rady Europejskiej również celuje w Corbyna i twierdzi, że nie ma nowej oferty dla Wielkiej Brytanii Daniel Boffey i Jennifer Rankin w Brukseli oraz Heather Stewart w Londynie Frustracja Unii Europejskiej wobec rządu brytyjskiego wyszła na jaw, wywołując zaciekłą wojnę na słowa w całym kanale La Manche, gdy Theresa May udaje się do Brukseli, aby spróbować uratować swoją umowę brexitową.

Nieskryptowane komentarze Donalda Tuska, przewodniczącego Rady Europejskiej, ostrzegające o „specjalnym miejscu w piekle” dla tych, którzy nawoływali do Brexitu „bez nawet szkicu planu”, wywołały wściekłą reakcję w Londynie. „Specjalne miejsce w piekle”: jakich brexitowców miał na myśli Tusk?

Rzecznik May powiedział: „Myślę, że to jest pytanie do Donalda Tuska, czy uważa używanie tego rodzaju języka za pomocne. Doceniam to, że dzisiejszego ranka było to trudne, ponieważ nie zadał żadnych pytań”. Awantura grozi zatruciem i tak już napiętego dnia spotkań premiera, który ma odbyć rozmowy z Tuskiem, przewodniczącym Komisji Europejskiej Jean-Claudem Junckerem i koordynatorem Parlamentu Europejskiego ds. Brexitu Guyem Verhofstadtem. Verhofstadt napisał na Twitterze o brexitowcach: „Cóż, wątpię, czy Lucyfer by ich powitał, bo po tym, co zrobili Wielkiej Brytanii, zdołaliby nawet podzielić piekło”. Będzie to pierwsze spotkanie May z najwyższymi urzędnikami UE od czasu, gdy jej umowa o wystąpieniu została odrzucona w Izbie Gmin w zeszłym miesiącu historycznymi 230 głosami. May poszukuje „alternatywnych rozwiązań”, które zastąpiłyby irlandzki mechanizm ochronny, ograniczenie czasowe przewidywanej unii celnej lub jednostronny mechanizm wyjścia. Jednak po spotkaniach z irlandzkim premierem Leo Varadkarem w Brukseli zarówno Tusk, jak i Juncker zdecydowanie odrzucili wszelkie zmiany w mechanizmie ochronnym. Specjalne miejsce w piekle? Donald Tusk nie posunął się wystarczająco daleko Tusk powiedział reporterom, że UE „nie składa Wielkiej Brytanii żadnej nowej oferty” i zażądał od May „realistycznej” sugestii, jak zakończyć impas. Juncker powiedział, że May już przed przyjazdem do Brukseli wiedziała, że UE nie wznowi dyskusji na temat mechanizmu ochronnego. „Tak zwane rozwiązania alternatywne nigdy nie zastąpią mechanizmu ochronnego” – dodał Juncker. „Nie ma możliwości jednostronnego wyskoczenia ze sprzęgła jednokierunkowego, ponieważ zabezpieczenie jest potrzebne jako gwarancja.

Podczas konferencji prasowej z Varadkarem Tusk stwierdził również, że w sercu ruchu pozostania brakuje przywództwa i zdawał się ubolewać nad faktem, że lider labourzystów Jeremy Corbyn nie poparł działań w kierunku drugiego referendum. „W tej chwili probrexitowe stanowisko premiera Wielkiej Brytanii i lidera opozycji wyklucza tę kwestię” – powiedział Tusk. „Dzisiaj nie ma siły politycznej ani skutecznego przywództwa, które umożliwiłoby pozostanie. Mówię to bez satysfakcji, ale z faktami nie można polemizować.” Varadkar wyraził w Brukseli powszechny pogląd, że „niestabilność w brytyjskiej polityce w ostatnich tygodniach pokazuje dokładnie, dlaczego potrzebujemy gwarancji prawnej i wykonalnego rozwiązania, o którym wiemy, że zadziała i będzie trwałe”. Varadkar, który w piątek ma zjeść kolację z May, powiedział, że UE wykazała się elastycznością przez cały czas: „Być może teraz ci, którzy stworzyli problem, powinni wykazać się kreatywnością”. Zapytany o ambicje May związane z przyjazdem do Brukseli, Varadkar powiedział: „Mam obawy związane z koncepcją alternatywnych rozwiązań. „Musimy pamiętać, że ta większość, która być może istniała lub istniała w Izbie Gmin na rzecz alternatywnych rozwiązań, prawdopodobnie istniała tylko dlatego, że alternatywne rozwiązania mogą oznaczać to, co chcesz, aby oznaczały. Varadkar został także uchwycony przez mikrofony i powiedział Tuskowi, że Brytyjczycy „sprawią ci straszne kłopoty”, na co były polski premier roześmiał się i pokiwał głową. Źródła bliskie Tuskowi, który w zeszłym tygodniu odbył „otwartą i szczerą” rozmowę telefoniczną z May, podają, że uwagi te były „od serca”.

źródło: Support the Guardian

zdjęcie: BiznesAlert.pl

https://www.theguardian.com/world/2019/feb/06/donald-tusk-special-place-in-hell-for-those-who-backed-brexit-without-plan

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

CUDA, CUDA OGŁASZAJĄ

Patrząc na nowy rząd Donalda Tuska, trudno zareagować inaczej niż: „ręce opadają”. Sam fakt, że ktoś taki jak Tusk może znowu zostać premierem, czyni nas państwem niepoważnym. Bez wytłumaczenia się z jego relacji z Putinem, bez rozliczenia roli jego rządu w tragedii smoleńskiej, o aferach nie wspomnę, taki ktoś nie miałby prawa istnieć w życiu publicznym normalnego kraju. Ale Tusk zadbał o to, by ministerialne nominacje wyglądały jeszcze mniej poważnie. Jego prawa ręka, minister spraw zagranicznych, został niedawno uznany przez władze USA za narzędzie rosyjskiej propagandy. Pan minister nawet po wyborach znajdował się na liście płac rządu Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Tego samego, który pomaga w różnych trudnych sprawach  Putinowi. Jego „oksfordzki” styl i szyk, szczególnie wobec kobiet, przejdzie do historii chamstwa i prostactwa. 

Ale w tym rządzie gdziekolwiek dotknąć, to wszędzie jakaś „masakra”. Pani ministra edukacji to specjalistka od lewicowej rewolucji. A jakby było jeszcze mało postępu, to mamy osobne ministry od równości. Duży potencjał widzę w nowym ministrze sprawiedliwości Adamie Bodnarze. Zaczął od namawiania do łamania konstytucji. Jeszcze większe perspektywy ma pani ministra zdrowia Izabela Leszczyna. Radość, jakiej wielokrotnie dostarczyła nam swoimi publicznymi wypowiedziami, gwarantuje, że przynajmniej nudno nie będzie.

Pierwsze decyzje rządu też należą raczej do lekko niesamowitych. Otóż okazało się, że gabinet Tuska dał nam 800 plus. To tak, jakby ktoś podpisał się pod cudzym prezentem pod choinkę. Donald Tusk „załatwił” nam też 5 mld euro z KPO. Te same, które kilka tygodni wcześniej załatwił Morawiecki. Proponuję poćwiczyć i odmieniać przez różne przypadki słowo „obciach”.

Lata temu mój ulubiony temat publicystyczny stanowili chłopaki z Samoobrony. Ale przy nowym wiceministrze rolnictwa Michale Kołodziejczaku to była arystokracja. Ten rząd to istna szopka, tylko raczej mało święta.

Oczywiście są w tym wszystkim rzeczy na serio. Niestety, na serio jesteśmy my, nasze państwo i los naszych dzieci. Nie wiem, o co chodziło Panu Bogu, że nam to wszystko zafundował, ale widać co pewien czas potrzebujemy jakichś poważnych problemów, żeby nie zgnuśnieć. Na problemy się szykujmy. Bo będą. Co do mnie, robię się stary i raczej się nie zmienię. Potrzebuję wolności jak tlenu. Potrzebuję, żeby Polska była wolna. I będzie Polska znowu wolna i będzie bez tej „szopki”. Trzeba tylko poczekać i powalczyć. Nie bardzo długo, ale też nie od razu.

Tego Państwu życzę na te święta i Nowy Rok.

Tomasz Sakiewicz

albicla.com/TomaszSakiewicz
źródło: Gazeta Polska | www.gazetapolska.pl

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Sejm

W obecnej kadencji sejmu nie ma już Mniejszości Niemieckiej. Jest niemiecka większość. Taką sytuację zawdzięczamy nie tylko niemiecko-rosyjskim lobbystom i ich knowaniom, ale też w dużej mierze niefrasobliwym wyborcom, dumnym z wygranej walki ze „strasznym reżimem”, który dał się wydutkać w zwyczajnych wyborach! Rotacyjnego pajacyka zamiast Marszałka Sejmu powinno pokochać każde dziecko. A do kraju tak zinfantylizowanego, Unia Europejska prześle jakiegoś komisarza, który wprowadzi tu porządki takie jak w Berlinie i Paryżu.


Słynna „sejmowa zamrażarka” przestaje działać, ale tylko dla najgłupszych postulatów poselskich. Im głupszy projekt, tym ważniejszy i szybciej będzie procedowany. Z braku zamrażarki takie akta prawne, które miałyby służyć dobru Polaków, będą po prostu zamiatane pod dywan.


Przygotujmy się na to, co nieuchronne, czyli na miłość bez granic. Trzeba się zabezpieczyć przed zarzutami i dotkliwymi karami za „mowę nienawiści”. Proponuję zacząć obmyślać przydatne slogany, które profilaktycznie mogą chronić przed oskarżeniem. Oto dwa przykłady „mowy miłości”: „Niech nam żyje Donald Tusk, co ma taki polityczny gust i piękny biust” (po ewentualnej zmianie płci, gdyby UE zażądała), albo „Niech nam żyje partia Tuska, co ma usta słodsze od malin, takie, jak miał towarzysz Stalin”. Że co? Że pokrętne? A jakie mają być? Są przecież przeznaczone dla PRAWDZIWYCH EUROPEJSKICH INTELEKTUALNYCH ELYT. Lysta tych najprawdziwszych intelektualistów u pacynki zwanej też Rotacyjnym Marszałkiem Sejmu.


W każdej sytuacji dobrze jest znaleźć jakieś pozytywne strony. Co prawda, słuchanie mądrzejszych od siebie przynosi pożytki, ale słuchanie głupszych – pociechę. Jaką byś głupotę nie palnął, zawsze znajdzie się jeszcze ktoś głupszy w randze posła na sejm, który cię przebije.

autor: Małgorzata Todd

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Related Sites