W Brukseli odbyło się posiedzenie komisji wolności obywatelskich, sprawiedliwości i spraw wewnętrznych PE, na którym dyskutowano o praworządności w Polsce. Swoje zdanie na ten temat przedstawił Frans Timmermans. Padły oburzające słowa. – Gdyby Niemcy były silniejsze, to Polska nie miałaby granic tam, gdzie ma – oświadczył wiceszef Komisji Europejskiej.

Wcześniej, w czasie dyskusji, Timmermans usłyszał od eurodeputowanych Prawa i Sprawiedliwości kilka niewygodnych dla niego zdań.

Pan mówi, że nie chce, aby sędziowie w Polsce orzekali na telefon. Może rozmawiał pan z przewodniczącym Tuskiem na ten temat? On panu doskonale opowie, jak to było wtedy, kiedy on był polskim premierem. Dzisiaj takich zagrożeń nie ma i nikt o nich nie słyszy. Kiedy pan Tusk był premierem, dziennikarz zadzwonił do prezesa sądu i zażyczył sobie – podając się za przedstawiciela za urzędnika kancelarii premiera – ukształtowania konkretnego składu sędziowskiego i konkretnego orzeczenia. I ten sędzia się zgodził na to. I co się stało? Nadal orzeka, nadal jest sędzią przeniesionym do innego miasta 
– mówił do Timmermansa Karol Karski.

Jeszcze mocniejszych słów użyła Jadwiga Wiśniewska.

Dotychczasowy wymiar sprawiedliwości był silny wobec słabych i słaby wobec silnych. W Warszawie, gdzie rządzi Platforma, wyrzucano na bruk tysiące ludzi ze swoich mieszkań. Może o nich się upomnicie, a może, panie komisarzu, pan pochyli się nad interpelacją, którą składaliśmy w sprawie łamania praw dzieci polskich w Niemczech? Pani komisarz Jurova odpowiedziała, że to nie jest kompetencja komisji ingerowanie w kwestie ochrony praw dzieci. Opowiadacie się po stronie socjalistów, komunistów i lewaków 
– podkreśliła europoseł Prawa i Sprawiedliwości.

Źródło: niezalezna.pl