Komu ufać?

Szanowni Państwo!

 

   Wiedza w każdej dziedzinie jest tak rozległa, że nie sposób ją samodzielnie weryfikować. Musimy się opierać na wierze w prawdziwość faktów, a często i wnioski z nich płynące. Niezbędne jest więc zaufanie do źródeł informacji. Internet stał się tym właśnie największym źródłem zarówno informacji, jak i dezinformacji.

 

   Jak sobie z tym poradzić? Bez odpowiedzialności za słowa nie damy rady. Jaruzelski w stanie wojennym wprowadził prawo karania za „rozpowszechnianie nieprawdziwych wiadomości”. Paradoks polegał na tym, że umożliwiało to do karanie jego oponentów właśnie za rozpowszechnianie prawdziwych  informacji! Propagandyści obecnej doby spod znaku KODomitów & Co. czerpią garściami z komuszych doświadczeń uprawiając propagandę w stylu PRL-u, głosząc własną jedyną słuszną „prawdę”.

 

   Może więc już pora zaczerpnąć coś z tamtych doświadczeń, na przykład pociągać do odpowiedzialności ludzi świadomie wprowadzających innych w błąd?

 

Pozdrawiam i do następnej soboty

 

Małgorzata Todd

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

„Żywiecczyzna pomijana w podręcznikach do edukacji regionalnej?”

W minioną środę w Regionalnym Ośrodku DN „WOM” w Katowicach miała miejsce konferencja pn. „Edukacja regionalna w systemie szkolnym”. Jak wiadomo od kilku lat w stolicy województwa śląskiego działa zespół, zajmujący się tymi sprawami. W kwietniu 2016 roku Starostwo Powiatowe w Żywcu, po poświęconym tematowi edukacji regionalnej posiedzeniu Komisji Edukacji pod przewodnictwem radnego Adriana Midora, postanowiło wystosować list do Zarządu Województwa Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach z wątpliwościami i zastrzeżeniami dotyczącymi powyższej kwestii. W liście zaznaczono, iż do tej pory nikt nie konsultował się z tutejszym urzędem w tej sprawie oraz, że na Żywiecczyznę dociera coraz więcej sygnałów o pomijaniu przez Urząd w Katowicach żywieckiej krainy geograficznej w programie do edukacji regionalnej.

W związku z podjętą interwencją przez Starostwo Powiatowe, w sierpniu 2016 roku zostało wystosowane zaproszenie do Starostwa Żywieckiego dotyczące udziału jego przedstawicieli w Konferencji poświęconej edukacji regionalnej, zaplanowanej na 14 września w Katowicach. Do Katowic wybrała się delegacja z powiatu żywieckiego, w której wzięli udział dyrektor Wydziału Oświaty i Wychowania Andrzej Widzyk, przedstawiciel Związku Podhalan Oddział Górali Żywieckich Władysław Motyka, Radny Powiatu Żywieckiego Adrian Midor oraz Prezes Stowarzyszenia „Beskidzki Dom” Andrzej Nycz, który mieszka w Bielsku-Białej, natomiast przedmiotem jego zainteresowania jest dbałość o pamięć o całym regionie zachodniej małopolski.

Powiat żywiecki najbardziej zainteresowany był punktem konferencji dotyczącym „programu edukacji regionalnej dla wszystkich etapów kształcenia i koncepcją podręcznika”. Niestety, referująca ten temat, dr Łucja Staniczek (Prezes Bractwa Oświatowego Związku Górnośląskiego) nie przedstawiła stricte programu edukacji regionalnej, a odnosiła się jedynie ogólnikowo do zadawanych pytań. Warto również zwrócić uwagę, iż dr Krystian Węgrzynek w części poświęconej „Podyplomowym Studiom o Regionie” mówił o ofercie studiów dla nauczycieli z całego województwa śląskiego, akcentując, iż program studiów zawiera przekrój wszystkich regionów województwa. Żywiecczyzny jednak tam nie było. Władysław Motyka z powiatu żywieckiego podczas pytań do prelegentów mocno zaakcentował zróżnicowanie regionalne w naszym województwie pod względem tradycji i kultury. Zaznaczył, iż patriotyzm musi być nieodłącznym elementem w edukacji regionalnej. W tym kontekście zastanawiająca dla wielu uczestników była promocja podczas konferencji „Jaskółki”, górnośląskiego miesięcznika, wydawanego przez Ruch Autonomii Śląska oraz promocja „Górnoślązaka”, gazety Związku Górnośląskiego. Zastanawiające były pojawiające się różne głosy płynące z sali, m.in. głos o tym, że w Katowicach należy pielęgnować język niemiecki (!)

Jak ogłosili 14 września w Katowicach organizatorzy i promotorzy konferencji, min. Grzegorz Franki (Prezes Związku Górnośląskiego) to okazuje się, że nic nie jest jeszcze przesądzone, a dyskusja na temat programu edukacji regionalnej oraz koncepcji podręcznika będzie jeszcze trwała. Radny Powiatu Żywieckiego Adrian Midor stwierdził, że tej sprawy należy przypilnować – „Wykonaliśmy już drugi krok. Podczas konferencji głos z Ziemi Żywieckiej mocno zabrzmiał. Będziemy na bieżąco monitorować tę sprawę i podejmować odpowiednie działania. Zdaję sobie sprawę, że lobby związane z próbą narzucenie dla województwa, paradoksalnie przez województwo, jednolitego programu edukacji regionalnej może być olbrzymie. Nie wyobrażam sobie jednak, żeby Żywiecczyzna miała zostać pominięta w podręcznikach albo, żeby próbowano zmieniać i niwelować naszą tradycję. Pamiętajmy, że jesteśmy góralami, a jeżeli chodzi o przynależność regionalną to Żywiecczyzna jest częścią zachodniej małopolski. To, że dzisiaj administracyjnie wchodzimy w skład województwa śląskiego jest efektem reformy administracyjnej przeprowadzonej przez rząd Jerzego Buzka, która obowiązuje od 1999 roku”.

Napisano wNaszym zdaniemKomentarzy (0)

„Sądownictwo w Polsce to relikt totalitarnego systemu”

– Odnośnie do sądownictwa, to mamy w Polsce władzę w całości przeniesioną z PRL. Taką kastę, o której nie wiemy, kto ich wybrał. Nikt ich nie kontroluje. To relikt totalitarnego systemu, w którym jest ponad tysiąc zbrodniarzy komunistycznych, wydających wyroki w interesie Moskwy – komentował w „Czterech stronach” TVP Info zapowiedź reformy sądownictwa Adam Słomka, przewodniczący Konfederacji Polski Niepodległej.

Od dwóch tygodni na placu Krasińskiego przed budynkiem Sądu Najwyższego rozbite jest miasteczko namiotowe w proteście przeciwko skazaniu na karę bezwzględnego więzienia Zygmunta Miernika, który w sierpniu rozpoczął odbywanie kary. Protest ma trwać 10 miesięcy, tyle bowiem wynosi kara orzeczona za rzucenie przez Miernika w sędzię, która orzekała o zawieszenia procesu byłego szefa MSW Czesława Kiszczaka.Miernik to więzień politycznyAdam Słomka stwierdził, że czuje się zawiedziony brakiem zainteresowania jego protestu przez członków Komisji Weneckiej, którzy odwiedzili Sąd Najwyższy.– Myślę, że nie interesuje ich opinia polskiego społeczeństwa. Bo gdyby tak było, to wiedzieliby, że mają do czynienia z sędziami, którzy nie mają legitymacji od społeczeństwa. Mamy w Polsce władzę w całości przeniesioną z PRL. Taką kastę, o której nie wiemy, kto ich wybrał, nikt ich nie kontroluje. To relikt totalitarnego systemu, w którym jest ponad tysiąc zbrodniarzy komunistycznych, wydających wyroki w interesie Moskwy – mówił Słomka.

Słomka przekonywał, że w sprawie Zygmunta Miernika powinien on mieć przyznany status więźnia politycznego.– Kolejnym krokiem winna być przerwa w odbywaniu kary i kasacja. A teraz to on siedzi z więźniami kryminalnym. Ma zakuwane nogi i ręce w łańcuchy – dodał
https://www.youtube.com/watch?v=Oy_ERnTlyd4
źródło: TVP.info

Napisano wNaszym zdaniem2 komentarze

Laureat nagrody SDP promotorem profanacji?

Profil Jan Picheta  udostępnił na jednym z portali społecznościowych grafikę przedstawiającą przeróbkę znanego veraiconu El Greco „Święta Weronika trzymająca chustę” ze zdjęciem Jarosława Kaczyńskiego na miejscu twarzy Chrystusa.

ca-un-kaczy-ski

Strona internetowa SokzBuraka.pl znana jest z wulgarnych ataków na polityków PiS i przedstawicieli szeroko rozumianej prawicy. Obrażając przeciwników posuwa się nawet do profanacji wizerunków świętych, obiektów sakralnych, przedmiotów kultu religijnego. Veraicon jest rodzajem acheiropity. Nazwa pochodzi z połączenia greckich słów: a – nie, cheir – ręka, poietos – uczyniony. Przedstawia oblicze Chrystusa, którego twarz, według tradycji, odbiła się na chuście św. Weroniki, gdy ocierała ją z potu w drodze na Golgotę. Acheiropoietos w wariancie zachodnim, jako veraicon, rozpowszechnił się w XV w. Sztuka zachodnia częściej przedstawia Chrystusa jako cierpiącego, a więc i Chrystus na obrazach typu acheiropoietos często ma zamknięte oczy, cierniową koronę oraz męczeński wyraz twarzy. Wizerunek Chrystusa na chuście El Greco umieścił na ołtarzu kościoła bernardynów Santo Domingo de Silos w Toledo, w zwieńczeniu nad postaciami dwóch świętych: Świętego Benedykta i Świętego Bernarda z 1579 roku.

Przypomnijmy, że Jan Picheta jest redaktorem naczelnym Kalendarza Beskidzkiego, którego redakcja została uhonorowana nagrodą im. Aleksandra Milskiego przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich. Nagrodę, z rąk prezesa Zarządu SDP Krzysztofa Skowrońskiego i Agnieszki Romaszewskiej-Guzy, odebrał w Warszawie wraz z wydawcą czasopisma, prezesem Zarządu Towarzystwa Przyjaciół Bielska-Białej i Podbeskidzia, Grażyną Staniszewską – aktywistką KOD i byłym tajnym współpracownikiem bezpieki, zarejestrowaną jako TW Kowalska.

W uzasadnieniu prezes Krzysztof Skowroński napisał, że bielski rocznik otrzymał laur „za odwagę robienia rzeczy solidnych w czasie pośpiesznej bylejakości i za kompetencję w podejściu do poruszanych tematów, wreszcie – last not least – chwalebną staroświeckość rozumianą jako dziennikarską służbę publiczną, która każe koncentrować się na temacie, bohaterze, formie, a nie na autorze tekstu”.

Propagowanie politycznej agresji, która nie cofa się przed profanacją dzieła sztuki o wymiarze sakralnym w celu prymitywnego i doraźnego wyszydzania przeciwnika, z pewnością nie jest cechą dziennikarskiej solidności, lecz jej dokładnym zaprzeczeniem. Zwracamy się więc do władz SDP z apelem o wyjaśnienie sprawy oraz wyciągnięcie właściwych wniosków w przypadku, gdyby feralne konto istotnie należało do członka i laureata Stowarzyszenia.

 

Napisano wOgólnie3 komentarze

Chór ubeków zaatakował „Inkę”

Nie da się zapomnieć uroczystości pogrzebowych „Inki” i „Zagończyka”. Bodajże najlepsze przemówienie prezydenta Andrzeja Dudy, wspaniała homilia metropolity gdańskiego arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia. Propozycja ministra obrony Antoniego Macierewicza, by ten kondukt, który zaczął się w Gdańsku, ogarnął całą Polskę, będzie miała duchowe i być może życiowe konsekwencje dla wielu Polaków. Wreszcie zapadające w pamięć kilka ciepłych słów premier Beaty Szydło. Byli tam żołnierze, kluby „Gazety Polskiej”, grupy rekonstrukcyjne, kibice, biskupi i księża, wszyscy razem. Razem modliliśmy się, razem szliśmy w wielkim pochodzie i razem płakaliśmy. Gdańsk przeżywał chwile swojej wielkości, wielkości, jakiej nie doświadczył od lat. Nie ma w tym żadnej przesady, bo to była dobra uroczystość, dobra dla każdego człowieka, który ma odrobinę wrażliwości.

„Inka”, młoda dziewczyna, niemal dziecko, torturowana i zabita tylko dlatego, że kochała Polskę, doczekała się wreszcie godnego pogrzebu. Wraz z nią pochowano dzielnego, walecznego żołnierza – „Zagończyka”.

To święto próbowała zakłócić grupa degeneratów, która postanowiła promować się, przeszkadzając w pogrzebie. Gdyby przyszli na polityczne spotkanie PiS-u, rządu czy choćby prezydenta, można by uznać, że mieści się to w ramach politycznej walki. Gdyby przyszli na pogrzeb stalinowskich oprawców, których nigdy nie ukarano, czy innych zbrodniarzy komunistycznych, byłby to moralny protest przeciwko bezkarności i hołubieniu przez państwo zdrajców. Ale czym zawiniła im „Inka”, co złego zrobił „Zagończyk”? Przecież to był ich pogrzeb, pogrzeb, na który czekali 70 lat.

To, że jakieś kreatury nie mają poszanowania dla ludzkiego cierpienia, dla łez rodzin i przyjaciół – duchowych spadkobierców Żołnierzy Niezłomnych – zdarza się. Ale fakt, że w obronie tego niesłychanego zachowania występują poważni politycy, a nawet niektórzy prawicowi publicyści, świadczy o całkowitym zdziczeniu polskiej polityki.

Pogrzeb „Inki” i „Zagończyka” to nie Hyde Park. Tu naprawdę trzeba umieć się zachować. Choćby dlatego, że przez lata tak bardzo szargano pamięć Żołnierzy Wyklętych.

Obejrzałem jeszcze raz w telewizji „Inkę” – sztukę, która wstrząsa ludzkim sumieniem. Jest tam pokazany moment, jak tuż przed śmiercią „Inki” i „Zagończyka” ubecy znieważają obydwie ofiary. To poniżenie było niezbędne, by żołnierze z plutonu egzekucyjnego nie zawahali się przed morderstwem.

Dzisiaj znowu ostatniej drodze „Inki” i „Zagończyka” towarzyszyły podłe incydenty. Tym razem jednak w obronie czci naszych bohaterów stanęły tysiące ludzi. Jeżeli ktoś uważa, że Polska jest podzielona, to jest, i ten podział widać było w Gdańsku. Po jednej stronie duchowy chór ubeków, po drugiej patriotyczny kondukt.

Można porzucić swoje grzechy i prosić o wybaczenie. Jednak proszę nie kazać mi tu szukać jedności i wyrozumiałości. To dla intelektualistów z innych mediów. Ja bronię „Inki”, bronię „Zagończyka”. Niech oddadzą im honory wszyscy, którzy mają honor.

Tomasz Sakiewicz

źródło: http://www.klubygp.pl/chor-ubekow-zaatakowal-inke/

 

Napisano wNaszym zdaniemKomentarzy (0)

„Dość Dyktatury! Nie pozwolimy niszczyć Polski”

Pod takim hasłem przebiegła manifestacja Komitetu Obrony Demokracji w Gdańsku. – Ci co tam na nas napadli, ci chłopacy, oczywiście są winni. Ale tak naprawdę odpowiedzialność za wszystko co dzisiaj dzieje się w Polsce: za załamanie konstytucji i za tę agresję odpowiada jeden człowiek. człowiek z Żoliborza, Jarosław Kaczyński. I z tej odpowiedzialności go rozliczymy – straszył Radomir Szumełda z KOD, były poseł PO,człowiek jak najbardziej postępowy. Przypomnijmy, że ex-posłowi PO chodzi o wydarzenia z 28 sierpnia tj. z pogrzebu „Inki” i „Zagończyka”, kiedy to grupa KOD-ziarzy przyszła na mszę świętą ze swomi flagami, co wywołało oczywisty sprzeciw obecnych. Po ostrej wymianie zdań, policjanci odprowadzili KOD-ziarzy w bezpieczne miejsce. Sam Szemełda skarżył się wówczas, że w trakcie szamotaniny odniósł obrażenia – otarł sobie nakórek na dłoni.Do dzisiaj trwają dyskusje, na której dłoni. Po tych o wydarzeniach KOD-owcy zaczęli coś wspominać o budowaniu państwa podziemnego i powołaniu struktur samoobrony. Co się dzieje z tymi ludźmi z KOD-u, trudno pojąć, bo to wygląda tak, jakby codziennie budzili się, nie pamiętając, co wydarzyło się wczoraj. Ja pamiętam. Otóż jeszcze kilka miesięcy temu wyczytałam w jednej z tzw. opiniotwórczych gazet, że po szczycie NATO w Warszawie i po Światowych Dniach Młodzieży dojdzie w Polsce do masowych aresztowań działaczy opozycji, a „reżim” Kaczyńskiego (nie mając już żadnych hamulców) rozprawi się z opozycją. Cóż, mamy już za sobą zarówno szczyt NATO, jak i ŚDM i…gdzie są te masowe aresztowania?! Ba, to nie rządzący bredzą o „państwie podziemnym”, „siłach samoobrony” i „rozliczeniach”. Te słowa padają z ust opozycji, trzeba uczciwie dodać „opozycji totalnej”. Ponieważ wariant z masowymi aresztowaniami nie wypalił, należy strachy przesunąć w czasie. „Niektórzy mają obawy, co to będzie jesienią. Co PiS zrobi jesienią. Ja takich obaw nie mam, ponieważ widzę, że przychodzicie na wiece, demonstracje. I dopóki będziecie przychodzić to takich obaw nie będę miał – powiedział podczas manifestacji senator Bogdan Borusewicz. Więc teraz „coś” stanie się jesienią! KOD-owy lud trzeba trzymać w napięciu, zaszczepić z niego wirus oczekiwania na owo „coś” strasznego. Jak jesienią to „coś” nie wypali, inny Borusewicz postraszy czymś, co już na pewno wydarzy się wiosną przyszłego roku. A jak już wcześniej napisałam, KOD-ziarze rodzą się codziennie od nowa, z absolutnie skasowaną pamięcią, to jesienią będzie im można sprzedać nową bajkę o nadciągającej apokalipsie. Proszę wierzyć – nie zorientują się, że po raz któryś, ktoś wystrychnął ich na dudka. Zresztą coraz bardziej podejrzewam, że oni chcą być okłamywani. Policja obliczyła niedzielną manifestację na 1,5 tys. uczestników, KOD-zairze podają że było ich 3 tys. więc zapewne jutro gdański ratusz (opanowany przez PO) napisze, że było ich ze 30, a w porywach to i nawet ze 40 tysięcy. Ciekawi mnie czy ex-posłowi Szumełdzie odbudował się już naskórek? I czy za sprawą owego naskórka zdelegalizują ONR? Kabarety mogą czuć się zagrożone.

źródło: https://www.facebook.com/arciszewskamielewczyk/

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Mają strach w oczach

Tysiące ludzi, którzy uczestniczyli w ostatniej drodze Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”, Danuty Siedzikówny „Inki” i Feliksa Selmanowicza „Zagończyka”, mocne słowa abp. Sławoja Leszka Głódzia i prezydenta Andrzeja Dudy nie pozostawiają złudzeń. Skończył się dobry czas dla zdrajców. Ważne pytanie prezydenta, na które czekaliśmy od lat – do 1989 r. był ustrój tych samych zdrajców, którzy zamordowali „Inkę” i „Zagończyka”, a przecież po roku 1989 teoretycznie nie: to jak to się stało, że trzeba było 27 lat czekać na to, by Polska mogła pochować swoich bohaterów? Czekaliśmy, panie prezydencie, tak długo, bo zaprzańcy żyją wśród nas. Ale oni wiedzą, że to ich koniec; zaczęli się już bać. Ten strach wkrótce przerodzi się w agresję, będą wyć, gryźć i kopać, bo wiedzą, że już nigdy nie będzie tak, jak było. Zostaną w swoim szambie. A my pójdziemy dalej i, jak mówił minister Antoni Macierewicz, ten łańcuch pokoleń, który wyszedł z katedry, będzie szedł przez całą Polskę tak długo, aż wszystkie pokolenia, wszystkie stany i wszystkie środowiska zrozumieją, że najważniejsza jest niepodległość Polski, bo bez niej nic nie jesteśmy w stanie zrobić.

Ryszard Kapuściński

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

500(+) & 500(-)

Szanowni Państwo!

 

   Uważam, że dofinansowanie polskich rodzin to znakomite pociągnięcie rządu pod każdym względem i powtarzanie znanych argumentów jest w tym miejscu zbędne.

 

   Mam natomiast nowatorski pomysł jak potrzebne na tę akcję pieniądze zdobyć i jeszcze umocnić demokrację, o którą wszyscy (prawie bez wyjątku) walczą. Przejawem demokracji, najbardziej oczywistym, są wybory. Tak się jednak składa, że Polacy nie przepadają za tym społecznym obowiązkiem. W PRL-u, to co innego.  Jak się nie poszło głosować (wybierać nie było z czego, bo była tylko jedna lista), to można było się spodziewać szykan w pracy, albo kłopotów przy staraniu się o paszport.

 

   Teraz mamy wolność i duża część z nas rozumie to jako wolność od wszelkich obowiązków, nieobwarowanych karą za ich niedopełnienie. No to nałóżmy karę za bojkot wyborów. Grzywna 500 zł za niestawienie się w punkcie wyborczym może uświadomi obywatelom naszego kraju, że ich głosy są ważne dla nas wszystkich. Nie bylibyśmy przecież jedynym krajem, w którym taki obowiązek istnieje.

 

Pozdrawiam i do następnej soboty

 

Małgorzata Todd

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

O polskich miastach na tle Europy – Debata na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach –

14 września b.r. o godzinie 14 na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach w budynku P przy ulicy Puławskiego 25, odbędzie się debata pt. „Rozwój polskich miast na tle doświadczeń Europy Środkowo-Wschodniej”. Wśród zaproszonych gości znajdą się: Prof. dr hab. Florian Kuźnik (Uniwersytet Ekonomiczny), dr Marcin Baron (Uniwersytet Ekonomiczny), dr Tomasz Papaj (Uniwersytet Ekonomicznych), dr Adam Gołuch (Górnośląska Wyższa Szkoła Handlowa) oraz dr Józef Szymeczek (Kongres Polaków w Republice Czeskiej). Debata poświęcona będzie problemom, ważkim z perspektywy bieżących i przyszłych spraw polskich samorządów. Pośród podejmowanych tematów znajdzie się m.in. kwestia e-administracji w samorządach terytorialnych, problem braku środków unijnych dla samorządów terytorialnych w perspektywie lat 2020-2022, a także zagadnienie nowych ścieżek rozwojowych miast, szczególnie poprzemysłowych, i różnic w tempie rozwoju obszarów metropolitalnych i mniejszych miejscowości. Tematyka debaty zdaje się zapowiadać ważną i gorącą dyskusję, zważywszy na zmieniające się relacje na linii UE-kraj-regiony-miasta. Nie bez znaczenia, szczególnie w województwie tak zurbanizowanym jak śląskie, pozostaje również problem tendencji na rzecz osłabienia w obszarze polityki regionalnej.

            Organizatorem wydarzenia jest Regionalny Ośrodek Debaty Międzynarodowej w Katowicach, który w ramach swojej aktywności podejmuje działania na rzecz upowszechniania w społeczeństwie wiedzy na temat bieżących priorytetów polskiej polityki zagranicznej.

 

SKRZYPEK NA DACH(A)U

Patronat Regionalnego Ośrodka Debaty Międzynarodowej w Katowicach otrzymało  przedstawienie teatralne „Skrzypek na Dach(a)u” w wykonaniu grupy teatralnej „Afisz”. Autorska interpetacja znanego musicalu, z ukraińskiej przestrzeni małych żydowskich społeczności, przeniesie nas w otoczone murami pogardy i nienawiści drugowojenne getto. Wszystkim tym, którzy być może nieraz zastanawiali się jak, pośród tak wielkiej pożogi, wyglądało życie nie bohaterów-powstańców, lecz zwykłych ludzi, dedykujemy fragment sztuki, który możemy uznać za motto całego przedstawienia: „Krzywda umarła. Jest martwa…”

 

Ta dość kontrowersyjna próba ukazania prawdziwego żydowskiego ducha tradycji, zestawiona z brutalną rzeczywistością wojny, rozbawi i wzruszy – raz jeszcze przypominając co tak naprawdę znaczy „żyć prawdziwie” – do czego zobowiązuje i co oznacza bycie człowiekiem. Serdecznie zapraszamy 12 września o godzinie 18. do Pałacu Młodzieży w Katowicach.

Za publikacje tekstu Regionalnego Ośrodka Debaty Międzynarodowej w Katowicach MSZ nie odpowiada.

logotypMSZ_A_kolorLogotyp_RODM_katowice_CMYK

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

„Żywczanie mówią TAK dla Pileckiego”

W Polsce w ostatnich latach coraz więcej w przestrzeni społecznej pojawia się informacji o Żołnierzach Wyklętych, o zapomnianych bohaterach, którzy ryzykowali swoim życiem, aby przeciwstawić się najpierw nazistom a później komunistycznym władzom w Polsce. W tym kontekście warto zwrócić uwagę, iż również w Żywcu powstała inicjatywa upamiętnienia Rotmistrza Witolda Pileckiego. Na oficjalnej stronie na facebooku zatytułowanej „Rondo Rotmistrza Witolda Pileckiego w Żywcu” możemy przeczytać, iż jest to pierwsza tego typu inicjatywa na terenie miasta, której celem jest upamiętnienie żołnierza walczącego z dwoma największymi totalitaryzmami.

Jak można dowiedzieć się z oficjalnej strony, poświęconej rotmistrzowi Pileckiemu, inicjatorami pomysłu upamiętnienia wielkiego bohatera są członkowie żywieckiego Klubu Gazety Polskiej. To właśnie oni 26 lipca br. podjęli uchwałę o zwróceniu się do samorządu terytorialnego z wnioskiem w tej sprawie. Ideę aktywnie wsparli Poseł na Sejm RP Kazimierz Matuszny, członkowie Prawa i Sprawiedliwości, działacze społeczni, mnóstwo młodych osób, w średnim i starszym wieku z powiatu żywieckiego.

23 sierpnia o godz. 18.00 koło ronda znajdującego się na skrzyżowaniu ulic: ul. Marszałka Józefa Piłsudskiego i ul. Powstańców Śląskich odbyła się zbiórka podpisów. Zbierano je od przechodzących ludzi. Przewodniczący Klubu Gazety Polskiej w Żywcu a zarazem Radny Powiatu Żywieckiego Adrian Midor, jeden z inicjatorów upamiętnienia Rotmistrza Pileckiego na terenie miasta Żywca powiedział nam podczas zbiórki podpisów kilka zdań na temat poparcia inicjatywy przez społeczność lokalną – „Inicjatywa uhonorowania Rotmistrza Witolda Pileckiego ma spore poparcie społeczne. Dużo osób zgłasza się do mnie bezpośrednio w celu włączenia się do akcji zbierania podpisów. Ta zbiórka podpisów jest bardzo ważna, ponieważ pojawiają się niestety również głosy niechęci wobec upamiętnienia Rotmistrza Pileckiego. Dlatego trzeba pokazać, że ludzie chcą i mocno popierają tą inicjatywę, trzeba wykazać, że wszelkie potencjalne próby blokowania tej idei nie mają sensu. Sama zbiórka podpisów potrwa jeszcze do 31 sierpnia. Po jej zakończeniu nastąpi kolejny etap działania w tej sprawie, wtedy oficjalnie zostanie złożony wniosek o upamiętnienie Rotmistrza Pileckiego przez samorządowców” – powiedział nam radny powiatu Adrian Midor.

Napisano wZ miasta ŻywcaKomentarzy (0)