Archive | Ogólnie

Dla kogo Jolanta Brzeska jest niewygodna?

Wygląda na to, że Jolanta Brzeska jest nawet bardziej niewygodna dla niektórych po swojej śmierci niż za życia – powiedział poseł PiS Paweł Lisiecki po zdjęciu z obrad Rady Warszawy projektu uchwały ws. nadania Jolancie Brzeskiej honorowego obywatelstwa m.st. Warszawy. Lisiecki na czwartkowej konferencji prasowej w Warszawie zwołanej po zdjęciu punktu z obrad głosami klubu Koalicji Obywatelskiej zapowiedział, że PiS nie zrezygnuje z uhonorowania Jolanty Brzeskiej tym tytułem. „Jolanta Brzeska jest symbolem walki z tym, co się działo w m.st. Warszawie – symbolem walki lokatorów o to, aby m.st. Warszawa było miastem uczciwym” – podkreślił poseł. Stąd – jak dodał – propozycja PiS dot. uczczenia Jolanty Brzeskiej. Projekt ten, zaznaczył, był konsultowany z jej córką, Magdą Brzeską, i uzyskał jej akceptację. W ocenie posła zdjęcie tego projektu pokazuje „stosunek władz Warszawy, stosunek Rady Warszawy do samej Jolanty Brzeskiej, do lokatorów oraz do problemów, z jakimi Warszawa borykała się i boryka się do dzisiaj, czyli zwrotami nieruchomości razem z lokatorami”. „Wygląda na to, że świętej pamięci Jolanta Brzeska jest nawet bardziej niewygodna dla niektórych po swojej śmierci niż za życia” – powiedział Lisiecki. Warszawski radny PiS Wiktor Klimiuk podkreślił, że Brzeska oddała życie za warszawiaków, o których nikt się nie upominał, a którzy „byli dręczeni przez tzw. czyścicieli kamienic”. „Jeżeli nadawanie honorowych obywatelstw pośmiertnie ma sens, to właśnie w takich przypadkach, kiedy dana osoba zginęła na służbie w imię obrony wolności warszawiaków. Szkoda, że KO nie uważa podobnie” – powiedział radny. Za zdjęciem z porządku obrad projektu uchwały w sprawie nadania honorowego obywatelstwa miasta Jolancie Brzeskiej głosowało 38 radnych, 20 było przeciw, jedna osoba się wstrzymała. Zgłaszając wniosek o zdjęcie projektu, szef klubu KO Jarosław Szostakowski, podkreślał, że Jolanta Brzeska jest osobą zasłużoną dla miasta, co rada miasta uhonorowała już w 2016 roku, kiedy to jej imieniem nazwano jeden ze skwerów. Jolanta Brzeska mieszkała wraz z rodziną przy ul. Nabielaka 9 w Warszawie. W 2006 r. budynek przekazano trojgu spadkobiercom dawnych właścicieli i znanemu „handlarzowi roszczeń” Markowi M. Po wielokrotnych podwyżkach najmu mieszkańcy Nabielaka popadali w spiralę zadłużenia. Lokatorzy byli też nękani i grożono im eksmisją. W konsekwencji Brzeska z innymi rodzinami powołała Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów. 1 marca 2011 r. Brzeska wyszła z domu i nigdy do niego nie wróciła. W marcu tego samego roku w Parku Kultury w Powsinie znaleziono spalone zwłoki kobiety, które łączono z zaginięciem aktywistki. Tożsamość ciała potwierdziła sekcja zwłok. Pierwsze śledztwo w tej sprawie umorzono w 2013 r. z powodu niewykrycia sprawców. Jak wskazywali wówczas śledczy, wiele przesłanek wskazuje, że do śmierci kobiety przyczyniły się osoby trzecie. W 2016 r. na polecenie prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobro śledztwo w sprawie śmierci Brzeskiej zostało podjęte na nowo. Sprawa trafiła do Prokuratury Regionalnej w Gdańsku. We wznowionym postępowaniu zebrano 50 specjalistycznych opinii, przesłuchano 230 świadków i zgromadzono ponad 40 tomów akt. Do tej pory nikt nie usłyszał jednak zarzutów.

Źródło: APW, PAP NaszDziennik.pl

Artykuł opublikowany na stronie: https://naszdziennik.pl/polska-kraj/234388,dla-niektorych-jolanta-brzeska-niewygodna.html

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Między polską, a niemiecką…

Te wybory będą między polską, a niemiecką racją stanu. Wyborcy kierujący się emocjami znajdą się oczywiście po obu stronach barykady. Na prof. Karola Nawrockiego zagłosują patrioci, a na Bążur Trzaskowskiego wielbiciele jego wątpliwej urody.


Wyborcy kierujący się zdrowym rozsądkiem zagłosują na Nawrockiego, dlatego, że tylko on zadba o polską rację stanu. Rozsądkiem, żeby nie powiedzieć wyrachowaniem, będą się też kierowali zwolennicy marionetki pod postacią Trzaskowskiego. To grupa najmniejsza, ale najgroźniejsza, bo obficie finansowana przez wrogów Polski i posługująca się oszustwem na każdym kroku.


Patrzmy na ręce tej sitwie i miejmy odwagę wyrażać sprzeciw, tam gdzie to konieczne. Radzę zapoznać się zawczasu ze sposobami jakimi będą chcieli nas oszukiwać.

Źródło: Małgorzata Todd

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

DONALD TUSK WYCIĄGNĄŁ KWITY NA NAWROCKIEGO. TO ZEZNANIA PATOCELEBRYTY JACKA MURAŃSKIEGO

W rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w Polsat News Donald Tusk w ostrych słowach atakował Karola Nawrockiego. Premier nawiązał m.in. do  artykułu portalu Onet nt. Grand Hotelu i prostytutek.

– Jacek Murański. Postać znana, także panu Nawrockiemu – odparł premier. – Znana m.in. z walk MMA, także aktor w niedużych rolach. Murański pod nazwiskiem: „Wiem o tzw. kompromatach, hakach, którymi chwalił się Patryk Masiak – Wielki Bu, i o przełożeniu, które ma na Karola Nawrockiego” – cytował Tusk

Internauci reagują  na „świadka” premiera

„Teraz po wysłuchaniu Tuska nie dziwię się, że jechał w drugim wagonie. Ten człowiek jest wybitnie nieogarnięty. Nie potrafi nawet sklecić jednego zdania bez „jąkania”, dlatego w unii nikt nie chce z nim gadać.”

„Dzięki rozmowie Tuska z Panem Romanowskim jestem teraz w 100% pewien,że glos oddany na Nawrockiego to dobra decyzja, Dzięki Rudy !”

„Rymanowski zrobił genialną robotę…za to Tusk się absolutnie skompromitował. Tusk gada jak obłąkany…i przy ta rozmowa wygląda jak by się spowiadał z swoich urojeń”

„Jeśli Karol jest alfonsem to w tym wypadku trzeba zagłosować na niego. Tylko alfons będzie potrafił sobie poradzić z tym burdelem”

„Choćbym był tak chory, że musiałbym iść na czworakach do urny, to pójdę i zagłosuję na Nawrockiego. Tak dalej być nie może. Dość tej Patoformy!”

„Kanał Zero, dziękuję za Waszą pracę. Zwykli ludzie nigdy nie mieliby szans, żeby zweryfikować takie rzeczy. Dziękuję, że otwieracie nam oczy”

„Panie Nawrocki, idź pan do sądu!”. Mocny apel Donalda Tuska


„Pan Rymanowski naprawdę klasa! Na tle zdesperowanego pana Tuska wygląda jak psychiatra w rozmowie ze swoim pacjentem.”


„W życiu bym się nie spodziewał, że premier będzie się powoływał na Jacka Murańskiego xD”

„Rymanowski, ale żeś Ty mi teraz zaimponował”

„Ale oni się boją Nawrockiego. Wielkie szacunek dla Pana Romanowskiego. To jest hit roku.”

„Zmieniłem o panu zdanie panie Rymanowski ,to jaki pan wywiad zrobił z Tuskiem to do końca świata będzie panu pamiętane .Brawo .Mistrzostwo Świata. Prawdziwe dziennikarstwo.”


Źródło: Kanał ZERO, polsatnews.pl

Zdjęcie: Kopia kanału ZERO

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

„Jestem amerykańskim Żydem zmęczonym tym, że to Francja reprezentuje Europę”. Rabin Boteach wychwalał Polskę!

„Nadszedł czas, by Żydzi mogli przybyć do Polski i zobaczyć żywy, mocny, demokratyczny, technologicznie zaawansowany i bardzo pracowity naród pełen wiary. W żadnym innym kraju katolicyzm nie jest tak żywy jak w Polsce.” – mówił z entuzjazmem podczas konferencji CPAC Polska amerykański rabin Shmuley Boteach.

Amerykański rabin Shmuley Boteach był kolejnym gościem konserwatywnej konferencji CPAC Polska, która odbywa się w podrzeszowskiej Jasionce. Wygłosił on niezwykle barwne, propolskie przemówienie, nawiązując do wspaniałej tradycji naszego kraju.

Boteach: Jan Paweł II – największy papież wszech czasów

Papieża Jana Pawła II rabin Boteach nazwał „największym wszech czasów”. – A wyszedł z tej ziemi, z Polski. I my w USA potrzebowaliśmy 2 tysięcy lat, by mieć swojego papieża, żeby tylko mieć nadzieję, że Leon XIV w Chicago będzie stąpał śladami Jana Pawła II – wskazał.

Jestem amerykańskim Żydem, który jest zmęczony tym, że Francja reprezentuje Europę, że Wielka Brytania czy Belgia reprezentuje Europę. Gdzie jest przywództwo Polski na światowej arenie? Spójrzcie na kraj, który zbudowaliście!

– podkreślał Boteach.

„Mamy 80-lecie zakończenia II wojny światowej, nie zapominajcie co wydarzyło się 1 września 1939 roku, gdy największe zło najechało ten kraj”

– wskazywał rabin, odnosząc się do niemieckich zbrodni. Przypomniał, że Polska przez 6 lat walczyła z Niemcami, podczas gdy „Francja zawarła pokój z Hitlerem i Niemcami”.

Wracam do kraju z najpiękniejszymi drogami w całej Europie. Kraju konserwatywnych Polaków, którzy chcą mieć rząd, jaki umożliwia konserwatywną gospodarkę. Kraju, który przyjmuje imigrantów, ale imigrantów, którzy przyjmują wartości narodu, jaki przyjmują za swój. 

– powiedział.

Boteach stwierdził, że „kocha swoich braci i siostry w islamie”, ale należy rozróżnić islam od islamizmu. „Islamizm nie jest religią, to zbrodnicza ideologia polityczna, która dąży do tego, żeby zrobić Żydom to, czego nie zdążył zrobić Hitler”. W ocenie rabina, Europa „została zalana ludźmi, którzy nienawidzą Europy” i tym samym „popełnia samobójstwo”. 

II wojna światowa. „To byli Niemcy, nie naziści”

Wiele ludzi mi mówi: „Polska jest przeciw migrantom”. A który kraj przyjął 2,5 miliona Ukraińców? Tylko Polska! – kontynuował.

Moi żydowscy przyjaciele mówią mi: „Shmuley, czy Polska jest antysemicka? Bo prezydent Obama tak mówił, że w Polsce są polskie obozy śmierci”. Polskie obozy śmierci?

– dziwił się rabin, przypominając, że Adolf Hitler został wybrany w demokratycznych wyborach. „To byli Niemcy, niemiecki naród, nie naziści! I tego nie zapominają w Polsce” – dodał.

Nadszedł czas, by Żydzi mogli przybyć do Polski i zobaczyć żywy, mocny, demokratyczny, technologicznie zaawansowany i bardzo pracowity naród pełen wiary. W żadnym innym kraju katolicyzm nie jest tak żywy jak w Polsce. Papież Leon powinien tu przybyć i złożyć wyrazy wdzięczności.

– zaznaczył Boteach.

Autor: Michał Kowalczyk Źródło: niezalezna.pl

Zdjęcie: Bartosz Kalich – Gazeta Polska

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Córka Witolda Pileckiego

-‚Dla ojca walka się nie skończyła-mówi Zofia Optułowicz, córka rotmistrza. -Składał przecież żołnierską przysięgę na wierność Rzeczypospolitej i jej legalnym władzom. Nowej, ludowej rzeczywistości nie zaakceptował. Marzył o wolnej Polsce.

Źródło: cytat książki Rotmistrz Pilecki Raporty z Auschwitz

Zdjęcie: Zofia Pilecka Optułowicz facebook

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

NARODOWE SIŁY ZBROJNE DEKLARACJA

Program Narodowych Sił Zbrojnych został w lutym 1943 roku przedstawiony w poniższej deklaracji.

NSZ są formacją ideowo-wojskową Narodu Polskiego.

NSZ skupiają w swych szeregach, niezależnie od podziałów partyjnych, wszystkich Polaków zdecydowanych na bezwzględną walkę z każdym wrogiem o Państwo Narodu Polskiego w należnych Mu powiększonych granicach, oparte na zasadach sprawiedliwości i moralności chrześcijańskiej.

NSZ – zbrojne ramię Narodu Polskiego, realizując wolę jego olbrzymiej większości, stawiają za swój pierwszy cel, zdobycie granic zachodnich na Odrze i Nissie Łużyckiej, jako naszych granic historycznych, jedynie i trwale zabezpieczających byt i rozwój Polski.

Do tego celu NSZ dążyć będą bezpośrednio i natychmiast po złamaniu się Niemiec i po wypędzeniu okupantów z Kraju.
Nasze granice wschodnie, ustalone traktatem ryskim, nie mogą podlegać dyskusji.

NSZ, stając na straży bezpieczeństwa i porządku odbudowującego się państwa, wystąpi zdecydowanie przeciw próbom uchwycenia władzy przez komunę oraz przeciw wszelkim elementom anarchii i ośrodkom terroru politycznego, niedopuszczającego do stanowienia przez Naród Polski o Jego ustroju i formie rządów.

NSZ jako formacja ideowo-wojskowa są zawiązkiem przyszłej Armji Narodowej. Szkoląc oraz wychowując oficerów i szeregowych w duchu Polskiej Ideologii Wojskowej, NSZ przygotowują kadry, których zadaniem będzie stworzenie wielkiej nowoczesnej Armji Narodowej.

W chwili obecnej NSZ poza pracami organizacyjno-wyszkoleniowemi, prowadzą walkę konspiracyjną z okupantem i likwidują dywersję komunistyczną. W razie gdyby akcja niemiecka zagrażała nam masowem wyniszczeniem NSZ pokierują zbiorowym oporem społeczeństwa.

Właściwy czas dla ogólnonarodowego powstania uwarunkowany będzie załamaniem potęgi militarnej Niemiec i musi być uzgodniony z naszymi aliantami.
NSZ dążą do scalenia akcji wojskowej w kraju pod rozkazami komendanta Sił Zbrojnych w Kraju.

Cele specjalne zawarte w Deklaracji NSZ oraz względy konspiracyjne uzasadniają zachowanie odrębności oddziałów NSZ w ramach Sił Zbrojnych w Kraju.

Źródło: https://www.nsz.com.pl/deklaracja-nsz/

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Przemówienie J. D. Vance’a w Monachium 14 lutego 2025

Jedną z rzeczy, o których chciałbym dzisiaj mówić są oczywiście wartości, które podzielamy. I wiecie, to wspaniale być ponownie w Niemczech. Jak słyszeliście wcześniej, byłem tu w ubiegłym roku jako amerykański senator. Widziałem dziś ministra spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Davida Lammy i żartowałem, że każdy z nas miał w ubiegłym roku inną pracę niż ma dzisiaj. Ale dziś nastał czas dla wszystkich krajów tu zgromadzonych, dla nas wszystkich, szczęśliwych, że dostali od naszych wyborców mandat polityczny – by użyć go dla polepszenia ich życia.

Chcę również powiedzieć, że miałem to szczęście, że spędziłem trochę mojego czasu tutaj – w ciągu ostatnich 24 godzin – poza murami, w których odbywa się ta konferencja. I  jestem pod wrażeniem gościnności ludzi, nawet w sytuacji, kiedy odczuwają wciąż skutki wczorajszego straszliwego ataku [chodzi o atak w Monachium – celowe wjechanie samochodem w grupę ludzi przez Afgańczyka, który miał miejsce w czwartek 13 lutego i spowodował obrażenia u 36 osób – AŚ]. A w ogóle pierwszy raz, kiedy byłem w Monachium, to było na prywatnej wycieczce z moją żoną, która i dzisiaj jest tutaj ze mną. Zawsze kochałem miasto Monachium i jego mieszkańców.

Chcę po prostu powiedzieć, że jesteśmy bardzo poruszeni i nasze myśli, i modlitwy koncentrują się wokół Monachium i wszystkich dotkniętych złem zadanym tej wspaniałej społeczności. Myślimy o was, modlimy się za was i będziemy naturalnie was wspierać w nadchodzących dniach i tygodniach.

Zgromadziliśmy się na tej konferencji, oczywiście, by dyskutować o bezpieczeństwie. I zwyczajowo mamy tu na myśli zewnętrzne zagrożenia dla naszego bezpieczeństwa. Widzę tu dziś obecnych bardzo wielu czołowych przedstawicieli wojska. Ale, choć administracja Trumpa jest bardzo zatroskana o bezpieczeństwo Europy i wierzy, że możemy dojść do rozsądnego porozumienia pomiędzy Rosją a Ukrainą, a także wierzymy, że jest bardzo ważnym, aby w nadchodzących latach Europa wykonała wielki krok naprzód, aby samemu zapewnić sobie własną obronę, zagrożeniem, o które martwię się najbardziej, a które stoi vis a vis Europy, nie jest Rosja, nie są Chiny, ani żaden zewnętrzny czynnik. Najbardziej martwi mnie zagrożenie przychodzące z wewnątrz. Porzucanie przez Europę jej najbardziej fundamentalnych wartości; wartości podzielanych przez Stany Zjednoczone Ameryki.

Byłem wstrząśnięty, że były komisarz europejski wystąpił w niedawno w telewizji i zachwycał się faktem anulowania wyborów prezydenckich przez rząd rumuński. Zagroził, że jeśli sprawy nie pójdą zgodnie z planem, to samo stać się może również w Niemczech.

Tego typu pyszne oświadczenia są szokujące dla amerykańskich uszu. Przez lata mówiono nam, że wszystko co finansujemy i wspieramy, robimy w imię wspólnych nam demokratycznych wartości. Wszystko, od naszej polityki ukraińskiej po cenzurę mediów cyfrowych, nazywane jest obroną demokracji. Ale kiedy widzimy europejski sąd anulujący wybory oraz wyższego urzędnika grożącego anulowaniem innym, to powinniśmy zapytać, czy stawiamy sobie wystarczające wysokie wymagania. A mówię „my”, ponieważ głęboko wierzę, że gramy w tej samej drużynie.

Musimy zrobić więcej niż tylko mówić o wartościach demokratycznych. Musimy nimi żyć. Spójrzmy, pośród obecnych na tej sali wielu ma w żywej pamięci, że Zimna Wojna postawiła obrońców demokracji w opozycji do bardziej tyranicznych sił na tym kontynencie. I zwróćcie uwagę, która strona tej walki cenzurowała dysydentów, zamykała kościoły, która dokonywała oszustw wyborczych. Czy to byli „dobrzy chłopcy”? Oczywiście, nie.

Dzięki Bogu, przegrali Zimną Wojnę. Przegrali, ponieważ ani nie doceniali ani nie szanowali wszystkich nadzwyczajnych błogosławieństw wolności, wolności zadziwienia, wolności błądzenia, wolności wynalazku czy budowania. Jak się okazało, nie można nakazać innowacyjności czy kreatywności, tak jak nie można narzucić ludziom, co mają myśleć, co mają czuć, w co mają wierzyć. A my wierzymy, że te sprawy są oczywiście ze sobą powiązane. Na nieszczęście, kiedy patrzę na dzisiejszą Europę, czasami wydaje się nieoczywistym, co stało się z niektórymi zwycięzcami Zimnej Wojny.

Patrzę w stronę Brukseli, gdzie komisarze Unii Europejskiej grożą obywatelom zamiarem zamknięcia mediów społecznościowych w czasie niepokojów społecznych, w momencie, kiedy spostrzegą coś, co ocenią jako „zawartość nienawistną”; albo ten kraj, gdzie policja dokonuje nalotów przeciwko obywatelom podejrzanym o pisanie komentarzy antyfeministycznych, w ramach „walki z mizoginią” w internecie.

Patrzę na Szwecję, gdzie dwa tygodnie temu rząd skazał chrześcijańskiego aktywistę za udział w paleniu Koranu, czego skutkiem było zamordowanie jego przyjaciela. I jak na zimno stwierdził sędzia w tej sprawie – szwedzkie prawo, rzekomo stojące na straży wolności słowa, faktycznie, nie przyznaje – cytuję – „przepustki” do robienia czy mówienia czegokolwiek bez ryzyka urażenia grup wyznających jakieś przekonania.

I może najbardziej niepokojące – patrzę na naszych drogich przyjaciół, na Zjednoczone Królestwo, gdzie odejście od praw sumienia postawiło podstawowe wolności, a religijnych Brytyjczyków w szczególności, na celowniku. Trochę ponad dwa lata temu rząd brytyjski oskarżył Adama Smitha Connera, 51-letniego fizjoterapeutę i weterana wojennego, o haniebną zbrodnię stania 50 metrów od kliniki aborcyjnej i o cichą modlitwę przez trzy minuty, nikomu nie przeszkadzającego, nikogo nie zaczepiającego, po prostu cicho modlącego się w samotności. Po tym jak brytyjskie organy ścigania spostrzegły go i zażądały ujawnienia o co się modlił, Adam odpowiedział po prostu, że czynił to w imieniu swego nienarodzonego syna. On i jego była partnerka dokonali aborcji wiele lat wcześniej. Ale na stróżach prawa nie zrobiło to wrażenia. Adam został uznany za winnego złamania nowego rządowego Prawa Strefy Buforowej, które kryminalizuje cichą modlitwę i inne akcje, które mogą wpłynąć na decyzje osób, w obrębie 200 metrów od punktu aborcyjnego. Został skazany na zapłacenie tysięcy funtów kosztów sądowych na rzecz prokuratury.

Żałuję, że nie mogę powiedzieć, że to był przypadek, jednorazowy, szalony wyraz źle napisanego prawa, zastosowanego wobec jednej osoby. Ale nie. W październiku, ledwie kilka miesięcy temu, szkocki rząd rozpoczął wysyłanie do obywateli listów, obywateli, których domy stoją wewnątrz tzw. stref bezpiecznego dostępu, grożąc, że nawet prywatna modlitwa w ich własnych domach może oznaczać złamanie prawa. Naturalnie rząd namawiał czytelników listów do donoszenia na współobywateli podejrzewanych o popełnienie tej zbrodni myśli w Brytanii i w całej Europie.

Wolność słowa, tak myślę, jest w odwrocie, i dla komedii, i dla prawdy. Przyznaję, że czasami najgłośniejsze głosy domagające się cenzury przychodzą nie z Europy, ale z mojego własnego kraju, gdzie poprzednia administracja groziła i zastraszała właścicieli mediów społecznościowych cenzurowaniem tzw. dezinformacji. Takiej dezinformacji jak to, że koronawirus prawdopodobnie wypłynął z laboratorium w Chinach. Nasz własny rząd zachęcał prywatne firmy do uciszania obywateli, którzy ośmielili się mówić o tym, co okazało się być oczywistą prawdą.

Tak więc przyjechałem tutaj nie dla dzielenia się spostrzeżeniami, ale z ofertą. I tak jak administracja Bidena próbowała desperacko uciszać ludzi za to, że mówią to, co myślą, tak administracja Trumpa zrobi coś dokładnie przeciwnego i mam nadzieję, że będziemy mogli wspólnie przy tym pracować.

W Waszyngtonie mamy nowego szeryfa w mieście. Pod przywództwem Donalda Trumpa, możemy nie zgadzać się z Waszym punktem widzenia, ale będziemy walczyć o Wasze prawo do przedstawienia go w przestrzeni publicznej. Zgadzacie się czy nie? Teraz jesteśmy w punkcie, oczywiście, w którym sytuacja tak gwałtownie pogorszyła się, że w grudniu Rumunia wprost anulowała wyniki wyborów prezydenckich, na podstawie wątłych podejrzeń służb specjalnych i pod ogromną presją europejskich sąsiadów. Jak rozumiem, argumentem było to, że rosyjska dezinformacja negatywnie wpłynęła na rumuńskie wybory. Ale poproszę moich europejskich przyjaciół o spojrzenie z innej perspektywy. Możecie wierzyć, że złem jest, by Rosja wykupywała reklamy w mediach społecznościowych, żeby wpływać na wasze wybory. My tak oczywiście myślimy. Możecie to nawet potępiać na arenie międzynarodowej. Ale jeżeli wasza demokracja może być zniszczona przy pomocy kilkuset tysięcy dolarów wydanych na reklamy cyfrowe przez obce państwo, to znaczy, że od początku nie była bardzo mocna.

Ale pomyślałem sobie, że wasza demokracja nie jest istotnie tak krucha jak wielu ludzi się tego obawia. I naprawdę wierzę, że przyzwolenie na to, aby nasi obywatele mówili, co myślą, uczyni ich jeszcze silniejszymi. Co, naturalnie, prowadzi nas z powrotem do Monachium, gdzie organizatorzy tej konferencji zakazali posłom reprezentującym partie populistyczne, zarówno z lewicy jak i z prawicy, udziału w tych dyskusjach. I znów, nie musimy zgadzać się z wszystkim i z czymkolwiek, co ludzie mówią. Ale kiedy polityczni liderzy reprezentują istotną grupę wyborców, to na nas spoczywa obowiązek chociaż uczestnictwa w dialogu z nimi. [Vance nawiązuje do zakazu wstępu na konferencję dla przedstawicieli Alternatywy dla Niemiec (AfD) oraz Sojuszu Sary Wagenknecht – AŚ]

Dla wielu z nas po drugiej stronie Atlantyku to wszystko wygląda coraz bardziej i bardziej jak stare, zakorzenione grupy interesów, ukrywające się za złymi słowami z czasów sowieckich, jak dezinformacja, a które po prostu nie znoszą myśli o tym, że ktoś mający inny punkt widzenia może wyrazić odmienną opinię albo – Boże broń! – zagłosować inaczej lub nawet jeszcze gorzej – wygrać wybory.

To jest konferencja bezpieczeństwa i jestem pewien, że wszyscy przybyli tutaj przygotowani, aby mówić o tym, jak konkretnie zamierzacie podnieść wydatki na obronę w ciągu najbliższych pięciu lat, zgodnie z nowym założeniem. I wspaniale, bo jak prezydent Trump wyraził się o tym zupełnie jasno, uważa on, że nasi europejscy przyjaciele muszą grać większa rolę w przyszłości tego kontynentu. Nie sądzę, abyście znali ten termin „dzielenie się ciężarem”, ale myślę, że to istotna część wspólnego sojuszu, żeby Europejczycy stanęli na wysokości zadania, podczas gdy Ameryka skupi się na tych częściach świata, które znajdują się w wielkim niebezpieczeństwie.

Ale pozwólcie, że zapytam,  jak w ogóle możecie zacząć myśleć o kwestii metod budżetowania, jeżeli nie wiemy nawet, czego tak naprawdę bronimy? Usłyszałem wiele w dotychczasowych rozmowach, a odbyłem wiele znakomitych konwersacji z licznymi osobami tu obecnymi. Usłyszałem dużo na temat tego, czego potrzebujecie, aby się bronić i to naprawdę ważne. Ale co wydawało się dla mnie trochę mniej jasne i z pewnością także dla wielu obywateli Europy, to przed czym konkretnie mielibyście się bronić. Jaka jest pozytywna wizja, która ożywia ten wspólny pakt bezpieczeństwa, który wszyscy uważamy za tak ważny? Głęboko wierzę, że nie ma bezpieczeństwa, jeśli boisz się głosów, opinii i sumienia, które kierują twoimi własnymi ludźmi. Europa stoi przed wieloma wyzwaniami. Ale kryzys, przed którym teraz stoi ten kontynent, kryzys, jak wierzę,  wobec którego stoimy wszyscy razem, jest spowodowany przez nas samych. Jeśli stajesz do wyborów w strachu przed własnymi wyborcami, Ameryka nie może nic dla ciebie zrobić. A co za tym idzie, nie ma niczego, co możesz zrobić dla Amerykanów, którzy wybrali mnie i prezydenta Trumpa. Potrzebujecie demokratycznego mandatu, aby osiągnąć cokolwiek wartościowego w nadchodzących latach.

Czy nie nauczyliśmy się niczego z doświadczenia, że słaby mandat daje niestabilne rezultaty? Ale jest tak wiele wartości, które można uzyskać z tego rodzaju demokratycznego mandatu, który moim zdaniem, będzie wynikał z większej wrażliwości na głosy obywateli. Jeśli chcesz cieszyć się konkurencyjną gospodarką, jeśli chcesz cieszyć się niedrogą energią i bezpiecznymi łańcuchami dostaw, to potrzebujesz mandatu do rządzenia, ponieważ musisz podejmować trudne decyzje, aby cieszyć się wszystkimi tymi rzeczami.

I oczywiście wiemy o tym bardzo dobrze. W Ameryce nie możesz zdobyć demokratycznego mandatu, cenzurując swoich oponentów lub wsadzając ich do więzienia. Niezależnie od tego, czy jest to lider opozycji, pokorny chrześcijanin modlący się we własnym domu, czy dziennikarz próbujący relacjonować wiadomości. Nie możesz też go zdobyć, ignorując swój podstawowy elektorat w kwestiach takich jak to, kto może być częścią naszego wspólnego społeczeństwa. I ze wszystkich pilnych wyzwań, z którymi mierzą się narody tutaj reprezentowane, uważam, że nie ma nic ważniejszego niż masowa migracja.

Obecnie już prawie 1 na 5 osób żyjących w tym kraju pochodzi z zewnątrz. To, oczywiście, najwyższy wynik w historii. Podobnie jest w Stanach Zjednoczonych i także tam, to rekordowy wynik. Liczba imigrantów, którzy znaleźli się w UE, a wywodzą się z krajów nieeuropejskich, podwoiła się w samych tylko latach 2021 i 2022. I, oczywiście, od tego czasu znacznie się zwiększyła.

Znamy tę sytuację. To nie stało się w próżni. To rezultat serii świadomych decyzji podjętych przez polityków na całym kontynencie i innych, na całym świecie, w przeciągu ostatniej dekady. Widzieliśmy horror spowodowany przez te decyzje w mieście, w którym jesteśmy. Oczywiście nie mogę tego przywoływać znowu bez myślenia o tragicznych ofiarach, których piękny zimowy dzień w Monachium zamienił się w piekło. Nasze myśli i modlitwy są z nimi i z nimi pozostaną. Ale dlaczego to się w ogóle stało?

To okropna historia, ale jedna z wielu, jaką można usłyszeć zbyt dużo razy w Europie i na nieszczęście, zbyt wiele razy także w Stanach Zjednoczonych. Ubiegający się o azyl, często młody mężczyzna w wieku lat dwudziestu paru, już znany policji, uderza samochodem w tłum i osłabia społeczeństwo. Wspólnotę. Jak wiele razy musimy znosić te przerażające niepowodzenia, zanim zmienimy kurs i poprowadzimy naszą wspólną cywilizację w nowym kierunku? Żaden wyborca ​​na tym kontynencie nie poszedł do urn, aby otworzyć wrota dla milionów niesprawdzonych imigrantów. Ale przecież wiecie, na co oni głosowali? W Anglii głosowali za Brexitem. I zgadzając się lub nie zgadzając, zagłosowali za nim. I coraz częściej w całej Europie głosują na przywódców politycznych, którzy obiecują położyć kres niekontrolowanej migracji. Zgadzam się z wieloma z tych obaw, ale wy nie musicie zgadzać się ze mną. Po prostu myślę, że ludzie  martwią się o swoje domy. Dbają o swoje marzenia. Dbają o swoje bezpieczeństwo i zdolność do zapewnienia sobie i swoim dzieciom środków do życia.

I są mądrzy. Myślę, że to jedna z najważniejszych rzeczy jakich nauczyłem się w ciągu mojego krótkiego czasu spędzonego w polityce. W przeciwieństwie do tego, co możecie usłyszeć kilka gór dalej stąd, w Davos, obywatele wszystkich naszych krajów nie myślą generalnie o sobie, jako o wykształconych zwierzętach czy o wymiennych kołach zębatych światowej ekonomii. Nie bardzo zaskakuje też fakt, że nie chcą, aby nimi pomiatano lub, żeby byli nieustannie ignorowani przez swoich liderów. I jest to sprawą demokracji, aby rozstrzygnąć te wielkie kwestie przy urnie wyborczej. Jestem przekonany, że pomijanie ludzi, pomijanie ich trosk albo nawet gorzej, zamykanie mediów, anulowanie wyborów, wykluczanie ludzi z procesu politycznego, nie chroni niczego. Faktycznie, jest to najprostsza droga do zniszczenia demokracji. Wypowiadanie się i wyrażanie opinii to nie ingerowanie w wybory. Nawet jeżeli ludzie wypowiadają opinie poza waszym własnym krajem i nawet, jeżeli ludzie ci są bardzo wpływowi – i wierzcie mi, mówię to z humorem – jeśli amerykańska demokracja mogła przetrwać dziesięć lat besztania przez Gretę Thunberg, wy, moi panowie, możecie przetrwać kilka miesięcy łajania przez Elona Muska.

Czego jednak żadna demokracja nie przetrwa, amerykańska, niemiecka, czy europejska, to mówienie milionom wyborców, że ich myśli i troski, ich aspiracje, ich prośby o ulgę, są nieważne albo nawet niewarte tego, by je brać pod uwagę. Demokracja opiera się na świętej zasadzie, że głos ludzi ma znaczenie. Nie ma przestrzeni dla blokowania niewygodnych. Albo podtrzymujesz tę zasadę albo nie. Europejczycy, ludzie, mają głos. Europejscy liderzy mają wybór. I głęboko wierzę, że nie potrzebujemy się bać przyszłości.

Zaakceptujcie to, co wam mówią ludzie, nawet jeśli wyda się wam to zaskakujące albo jeśli się z tym nie zgadzacie. I jeżeli to uczynicie będziecie mogli zmierzyć się z przyszłością, z pewnością i zaufaniem, wiedząc, że wasze narody stoją za każdym z was. I to jest dla mnie wielka magia demokracji. Nie ma jej w tych budynkach z kamienia czy pięknych hotelach. Nie ma jej nawet w tych wielkich instytucjach, które zbudowaliśmy razem w naszym wspólnym społeczeństwie.

Wierzyć w demokrację to rozumieć, że każdy z naszych obywateli ma swoją mądrość i ma swój głos. I jeżeli odmawiamy wysłuchania jego głosu, to nawet nasze najbardziej skuteczne starania zabezpieczą jedynie bardzo niewiele. Jak powiedział niegdyś Jan Paweł II, w mojej opinii jeden z najbardziej niezwykłych orędowników demokracji na tym kontynencie i na wszystkich innych – „nie lękajcie się!”. Nie powinniśmy lękać się naszych własnych ludzi nawet jeżeli wyrażają opinie niezgodne z poglądami ich przywódców.

Dziękuję Wam wszystkim. Życzę wszystkim szczęścia. Niech Was Bóg błogosławi!

tłum. Adam Śmiech

Źródło: https://myslpolska.info/2025/02/15/przemowienie-j-d-vancea-w-monachium-14-lutego-2025/

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Głuche milczenie organizatorki biegu „Tropem wilczym” w Żywcu

13 Września 2024 roku redakcja wysłała list z pytaniami do Jadwigi Klimondy.

Co roku pojawia się Pani w przestrzeni publicznej współpracując w organizacji imprez patriotycznych, często o wyraźnym charakterze antykomunistycznym. Jedną z nich jest bieg „Tropem Wilczym” upamiętniający powstanie Narodowych Sił Zbrojnych. Przy wielu okazjach wypowiada się Pani o żołnierzach niezłomnych, co sprawia że siłą rzeczy jest Pani kojarzona nie tylko z tą uroczystością ale z reprezentowanymi wartościami wśród młodzieży i dorosłych. Można wnioskować że jest Pani bezkompromisowa wobec komunizmu i osób z nim związanych. Zamieszczony przez Panią wpis na stronie społecznościowej brzmi: arcybiskup Wacław Depo przypomina nam słowa Cypriana Kamila Norwida – „(…) Niewolnicy wszędzie i zawsze niewolnikami będą – daj im skrzydła u ramion, a zamiatać pójdą ulice skrzydłami – te słowa jakoś dziwnie przypominają obecne czasy”.

W okresie Polski Ludowej były osoby chcące mieć łatwiejsze życie, możliwość lepszej posady, wyjazdu za granicę, dostęp do ówczesnych dóbr poza kolejnością ect. Były też osoby, które tych przywilejów nie miały, ponieważ nie kolaborowały z komunistami w związku z powyższym mam następujące pytania:

  • W roku 2018 Jarosław Gowin udzielił poparcia w wyborach Antoniemu Szlagorowi. Kandydat PiS, Andrzej Widzyk, napisał wówczas, że poparcie Antoniego Szlagora w wyborach samorządowych jest wielkim błędem i szkodzi Zjednoczonej Prawicy która powinna wspierać wyłonionych z własnego grona kandydatów a nie postkomunistów. Jak w tym kontekście ocenia Pani swój start w wyborach z listy Porozumienia?
  • Czy Pani lub Pani najbliżsi należeli do organizacji komunistycznych i czy nawiązali w jakiejkolwiek formie współpracę z aparatem bezpieczeństwa PRL?
  • Jak długo była Pani w harcerstwie harcmistrzem i w jakich latach?
  • Czy znała pani podpułkownika Albina Kłodnickiego, szefa zwiadu WOP i pułkownika Wojsk Ochrony Pogranicza Tomiczka?
  • „Dla mnie jako dziecka źli jawili się głównie ci którzy do niego przychodzili – ludzie którzy dla paszportu czy kilku prezentów z Zachodu sprzedawali swoich sąsiadów kolegów czasami rodziny” – to cytat syna byłego oficera SB a według Pani kto był zły –  ci którzy zgłaszali się do SB czy ci którzy nie uczestniczyli w jakiejkolwiek formie współpracy?

Jadwiga Klimonda wraz z mężem Tadeuszem znalazła się wśród osób wspierających wydanie książki Tomasza Greniucha „Chrystus za nas my za Chrystusa historia zgrupowania oddziałów leśnych Narodowych Sił Zbrojnych pod dowództwem kapitana Henryka Flamego Bartka”.

W listopadzie 1984 roku, miesiąc po morderstwie dokonanym na księdzu Jerzym Popiełuszce przez służby bezpieczeństwa PRL, do Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych wpłynął wniosek Tadeusza Klimondy, członka PZPR z kilkuletnim stażem,  o upoważnienie do dostępu do spraw tajnych. Wniosek ten został zaopiniowany pozytywnie przez Jerzego Pytla, ówczesnego komendanta Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Żywcu.  

Redakcja do dziś nie otrzymała odpowiedzi na pytania.

Źródło: IPN

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Wygrana była realna

124 głosów zabrakło Joannie Ostrowskiej, aby mogło dojść do bardzo emocjonującej drugiej tury, której wynik do końca byłby zagadką.
Wyraźna porażka Szymona Piątka wynikała z wpływu elektoratu negatywnego, na który składali się wyborcy PiS oraz lewicy. Ci ostatni zostali przejęci wraz z dobrodziejstwem inwentarza po poparciu Szymona Piątka przez Joannę Ostrowską.
Jednak to kandydatka komitetu Żywiec Nasza Przyszłość startowałaby bez obciążenia, jakim było poparcie KO i można domniemywać, że wyborcy PiS, którzy głosowali na nią w pierwszej turze, pozostaliby z nią w drugiej turze wyborów.
Na potrzeby symulacji zw stylu „co by było gdyby…” załóżmy że wyborcy Andrzeja Widzyka głosowaliby przeciw burmistrzowi w podobny sposób, jak w rzeczywistych wyborach głosowali przeciwko Szymonowi Piątkowi ze względu na reprezentowanie przez niego KO.
Okazuje się wtedy, że w głosowaniu uzyskujemy remis z dokładnością do jednego procenta. Wszystko zależałoby od mobilizacji własnych elektoratów oraz zachowania wyborców Szymona Piątka.

Zdjęcie – KWW Żywiec – Nasza Przyszłość

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Charakterystyka elektoratów

Do charakterystyki sympatii politycznych elektoratów kandydatów na burmistrza miasta posłużyła regresja liniowa wieloraka, w której zmienną zależną była liczba głosów na poszczególny komitet w wyborach do sejmiku wojewódzkiego a zmiennymi niezależnymi – liczby głosów uzyskanych przez kandydatów w komisjach obwodowych. W przeciwieństwie do głosowania na burmistrza miasta gdzie odbyły się dwie tury, pamiętać należy że liczba wyborców wskazywanych przez model regresji musi zgadzać się z liczbą wyborców oddających głos na danego kandydata oraz komitet wyborczy ugrupowania w wyborach do sejmiku wojewódzkiego. Suma współczynników poparcia wśród wyborców danego kandydata na burmistrza głosujących na wszystkie partie polityczne powinna być równa 1. Podobnie suma głosów uzyskanych od wyborców poszczególnych kandydatów w głosowaniu na daną partię polityczną powinna się zgadzać z rzeczywistą liczbą głosów otrzymanych przez ugrupowanie. Współczynniki poparcia od poszczególnych kandydatów na konkretne ugrupowanie w wyborach do sejmiku muszą mieścić się w zakresie od 0 do 1. Takich założeń nie ma w stosowanej funkcji arkusza, jeśli więc model wybiera wartość danego współczynnika, jest to wartość oczekiwana pewnego rozkładu normalnego. Przykładowo, wyniki ujemne oznaczają tylko środek możliwego przedziału,  którego szerokość określona jest przez wariancję. Aby dopasować wyniki modelu do rzeczywistych warunków należy więc znaleźć kryterium pozwalające na korektę wartości oczekiwanej tak, aby mogła odpowiadać najbardziej prawdopodobnemu zbiorowi wskaźników poparcia. Przy dość mocnym założeniu niezależności zmiennych oznacza to minimalizację iloczynu funkcji gęstości prawdopodobieństwa wraz z wyżej wymienionymi urealnieniami (obliczone współczynniki powinny odtwarzać rzeczywiste wyniki wyborów i mieścić się w przedziale od 0 do 1), co matematycznie sprowadza się do wyznaczenia pewnego ekstremum warunkowego funkcji wielu zmiennych.

Mówiąc obrazowo, znając statystyczną podpowiedź, którą daje łatwo dostępne w arkuszu kalkulacyjnym narzędzie regresji liniowej, trzeba jeszcze wybrać wariant podziału głosów zgodny z wynikami wyborów i jak najmniej odbiegający od liczb podanych w podpowiedzi. Opisana metoda prowadzi więc do bardzo wielu różnych rozwiązań o prawie równym prawdopodobieństwie.

W jednym z nich można przyjąć że 63% wyborców Andrzeja Widzyka głosowało na PiS a dla KO, lewicy, TD i Konfederacji jego wyborcy to mniej niż 5% ogółu (w przypadku KO prawdopodobieństwo takiej możliwości przekracza 93%). Z obliczeń wynika też, że 36% elektoratu w wyborach do sejmiku nie oddało głosów na żaden z pięciu największych komitetów wyborczych.
32% wyborców Antoniego Szlagora poparło PiS na poziomie województwa, jeszcze więcej, bo dokładnie 1/3, okazało się być wyborcami KO. Nieco ponad 17% wyborców Antoniego Szlagora z pierwszej tury głosowało na lewicę, 8% na trzecią drogę a 5% na Konfederację. Wyborcy pozostałych ugrupowań kandydujących do sejmiku stanowili mniej niż 5%.
13% wyborców Szymona Piątka w pierwszej turze poparło PiS, 23%  głosowało na KO, 21% na lewicę, 29% na TD, 10% na Konfederację zaś 2% na pozostałe komitety wyborcze.

20% wyborców Joanny Ostrowskiej głosowało na PiS, 54% na KO, 7% na Konfederację, 15% na komitety wyborcze, które na poziomie krajowym nie uczestniczyły w podziale mandatów. Kandydatkę poparło mniej niż 5%, wyborców lewicy i mniej niż 5% wyborców TD. Wskaźnik poparcia od lewicy, obliczony na podstawie modelu regresji przed korektą „urealniającą”, ma wartość ujemną i jest to jedyny taki przypadek spośród analizowanych komitetów wyborczych i zbiorczej grupy w której znaleźli się wyborcy wszystkich ugrupowań bez reprezentacji w sejmiku wojewódzkim. Drugą istotną rzeczą jest fakt że w głosowaniu na kandydatów do sejmiku województwa śląskiego zdecydowaną większość głosów lewicy otrzymał Adam Zoń. Można więc przyjąć założenie że wyborcy Adama Zonia stali się zalążkiem elektoratu negatywnego Joanny Ostrowskiej i to między innymi oni przyczynili się, że część wyborców lewicy głosujących w pierwszej turze na Szymona Piątka oddała głos w drugiej turze na urzędującego burmistrza.

Zdjęcie – Dziennik Zachodni

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)