Trzeba tak rządzić, by móc oddać władzę

PO chyba nie przewidywała poważnej porażki w wyborach. Bronisław Komorowski miał przegrać tylko wtedy, gdy „przejedzie na pasach ciężarną zakonnicę”. Nawet zwycięstwo PiS w wyborach parlamentarnych niczego nie gwarantowało. Partia Kaczyńskiego skazana na koalicję z którymś z uczestników parlamentu, z wrogim sobie prezydentem i Trybunałem Konstytucyjnym nie miałaby szansy na skuteczne rządzenie.

O ile w ogóle utworzyłaby większościowy rząd. PiS odniósłby zwycięstwo moralne, które zostałoby rozpłukane we frakcyjnych walkach oraz potyczkach z koalicjantem i niekontrolowanymi przez tą partię ośrodkami władzy. Tymczasem stały się dwie rzeczy niemożliwe do przewidzenia dla PO, ale chyba też dla PiS (poza czytelnikami „Gazety Polskiej”, bo my pisaliśmy, że jest to realne). Andrzej Duda pokonał Komorowskiego, a PiS zdobył większość w Sejmie i Senacie. W takiej konfiguracji mógł serio zacząć reformować państwo. Nie było to łatwe, bo istotne reformy po komunizmie do tego momentu wprowadzano na zasadzie insurekcji, a wiele patologii zostało wpisanych trwale w system polityczny. Dotychczasowa ekipa musiała bronić tych patologii, bo często była ich największym beneficjentem. Korupcję i bezprawie w sądach przedstawiano jako element ustrojowej niezależności. Czy sędziowie, którzy w tym uczestniczyli, byli gotowi zaakceptować jakiekolwiek reformy? A czy politycy tworzący ten system i korzystający z niego mogli to zrobić? Ich nieszczęściem była niezdolność do oddania władzy. Nie potrafili żyć w normalnym systemie demokratycznym. To jednak nie zmienia faktu, że kończąc wreszcie istniejące patologie, normalny system trzeba wprowadzić. W momencie oddawania władzy PiS nie może bronić swoich sędziów i swojego Trybunału, lecz zasad, które będą oczywiste dla każdego obywatela.

To samo dotyczy mediów publicznych, obsady spółek skarbu państwa, zamówień rządowych itp. Władza, likwidując pozostałości chorego systemu, musi wprowadzić jasne, dobre dla obywateli i państwa standardy. Trzeba mieć jasny przekaz, po co zmiany się wprowadza, i akceptowalne dla zdroworozsądkowo myślącego człowieka rozwiązania. PiS, zmieniając Sąd Najwyższy, kończy reformę centralnych organów władzy i bierze odpowiedzialność za to, by nasze państwo stało się wreszcie normalne. Takich standardów będziemy bronić nawet wtedy, gdy PiS nie będzie już miał większości.

Tomasz Sakiewicz

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Nachodźcy

Szanowni Państwo!

 

    Zdawać by się mogło, że Unia Europejska popadła w poważne tarapaty. Nie dość, że opuszcza jej grono tak bogaty kraj jak Wielka Brytania, to pozostałe kraje starej Unii borykają się z najazdem islamistów. Unijni przywódcy, jakby tego nie zauważali, zajmują się takimi pierdołami jak rzekomy brak demokracji w Polsce. Czy oni całkiem pogłupieli? Nic podobnego! To właśnie Polska, Węgry, Czechy są największym zagrożeniem dla unijnej chorej ideologii. Przeszkadzają bowiem we wprowadzeniu komunizmu na modłę Spinellego – guru przyświecającego poczynaniom unijnych uzurpatorów.

 

    Nic więc dziwnego, że Unia Europejska chce nakładać na Polskę sankcje za nieprzyjmowanie tak zwanych uchodźców, no bo przecież umów trzeba dotrzymywać! Zapytajmy zatem, co to za umowa, której rzekomo nie dotrzymujemy? Zawarła ją podobno niejaka Ewa Kopacz w imieniu polskiego rządu. Osoba ta wsławiła się bardzo bezczelnym kłamstwem smoleńskim, za które została sowicie wynagrodzona najpierw stanowiskiem marszałka Sejmu, a po rejteradzie Tuska stanowiskiem premiera.

 

    Wywdzięczając się za te zaszczyty skłonna była do robienia wszystkiego co  oficer prowadzący od niej zażąda.  Na spotkaniu Grupy Wyszehradzkiej  przyjęła postawę pozostałych członków grupy, czyli odmowę przyjęcia „uchodźców”, po to tylko, żeby  chwilę później danego zobowiązania nie dotrzymać. W Brukseli zgodziła się ochoczo na przyjmowanie tak zwanych kwot w liczbie „na razie 7 tysięcy” niezidentyfikowanych osobników. Później, czyli nie wiadomo kiedy, następnych 15 tysięcy.

 

    A zatem, notoryczna kłamczucha obiecuje coś komuś na gębę i to ma być poważne zobowiązanie polskiego rządu? Umowa, której należy przestrzegać, mimo iż nikt jej nie widział na oczy?

 

Pozdrawiam i do następnej soboty

 

Małgorzata Todd

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Nic się nie zmieni?

Po poprawce prezydenta Andrzeja Dudy, w której „Sejm wybiera sędziów członków KRS‑u większością trzech piątych głosów”, dochodzę do wniosku, że zmiany w sądownictwie w najbliższym czasie nie będą możliwe. Do osiągnięcia 276 głosów potrzebnych do przegłosowania zmian w KRS-ie brakuje 42 głosów. To teoria, bo przypomnę, że w jednym z najważniejszych głosowań nad ustawą o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym zabrakło na sali sejmowej 10 członków koalicji parlamentarnej. Zresztą to zadziwiające, że w tak ważnym głosowaniu nie uczestniczyło aż 10 posłów koalicji. Patrząc realnie, brakuje ok. 50 głosów. Trzeba zadać sobie pytanie, kto może poprzeć PiS w głosowaniu? Jak dotąd posłowie z Kukiz’15 nigdy nie poparli ustaw reformujących Polskę. Posłom PSL‑u, żeby zagłosowali, należałoby obiecać dożywotnie synekury w spółkach skarbu państwa. Ci z Nowoczesnej i tak niczego nie rozumieją, więc zagłosują, tak jak im ktoś podpowie. Czyli wynik głosowania będzie zależał od tych, którzy zawłaszczyli system sądownictwa, i nie myślę tu o posłach PO, ale o tych, którzy nimi sterują. Rozumiem decyzję prezydenta, ale nie wiem, czy Polacy to rozumieją i czy będą czekali latami na zmiany. Szkoda!

Ryszard Kapuściński

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Trzy świeczki i ogarek dla żywieckiego sądu

PrzechwytywaniePrzechwytywanie1koderzy_670

Od kilku dni totalna opozycja wraz z wspierającymi ją radykalnymi grupami antyrządowymi uczestniczy w tzw. akcji „łańcuch światła” mającej uchronić aparat sądownictwa przed reformą. Jak widać na zdjęciu, przed budynkiem Sądu Rejonowego w Żywcu zapalono 3 większe i jeden mały znicz albo – parafrazując znane ludowe przysłowie – 3 świeczki i ogarek. W dniu 18 lipca o swoich dokonaniach poinformował na portalu społecznościowym jeden z administratorów  KOD Podbeskidzie, z komentarzem (pisownia oryginalna)

To moje dzieło oraz dwóch przemiłych pań pod sądem w Żywcu

Dlaczego informujemy o takim zdarzeniu?

Po pierwsze dlatego, że poświęcono mu artykuł w medium obejmującym swoim zasięgiem obszar byłego województwa bielskiego, zatem ta informacja ma ponad milion potencjalnych odbiorców. Po drugie – niespełna półtora roku temu na profilu żywieckiego obrońcy sądów pojawił się inny wpis, z którym zapoznała się cała Polska.

Przypomnijmy, że w marcu 2016 roku na autostradzie A4 doszło do groźnej sytuacji z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy. Podczas jazdy w limuzynie pękła tylna opona. Dzięki wysokim umiejętnościom kierowca zdołał uniknąć zderzenia i bezpiecznie zjechać na pobocze. Nikomu nic się nie stało, ale wzmiankowany fakt wywołał lawinę skandalicznych, pełnych nienawiści komentarzy ze strony członków KOD. Wśród nich pojawiło się zdanie

Życzę mu śmierci w męczarniach

które okazało się szczególnie bulwersujące dla obserwatorów życia politycznego w naszym kraju. Jak widać miłość do sądów często oznacza publicznie manifestowaną nienawiść do urzędującego Prezydenta RP wybranego w powszechnych i demokratycznych wyborach, co odczytujemy jako swoiste signum temporis – czasów przełomu pomiędzy 3RP a Wolną Polską.

http://www.zywiecwsieci.pl/zycze-mu-smierci-w-meczarniach/

http://www.beskidzka24.pl/zywiec/artykul,zywiec_znicze_przed_sadem,57034.html

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Jeżeli nie stawimy im czoła, te siły podkopią naszego ducha

Pomimo że od wizyty Prezydenta Stanów Zjednoczonych minął już tydzień, wydarzenie to wciąż jest tematem dyskusji politycznych w całej Polsce. Poważne i szczegółowe analizy jego znaczenia politycznego oraz ekonomicznego będą trwały z pewnością o wiele dłużej. Eksperci rozbiorą na czynniki pierwsze każdy z wątków przemówienia, które Donald Trump wygłosił pod Pomnikiem Powstania Warszawskiego. Uprzedzając profesjonalistów redakcja portalu pozwoliła sobie wybrać i przypomnieć kilka z nich:

Po obu stronach Atlantyku nasi obywatele stoją jeszcze przed jednym zagrożeniem z którym możemy sobie poradzić. One jest niewidoczne dla niektórych, ale znane Polakom. Jest to stały rozrost biurokracji rządowej, która odbiera ludziom siły życiowe i majątek. Zachód stał się wielki nie z powodu papierologii czy mnożenia przepisów, ale dlatego, że ludzie mogli realizować swoje marzenia i starać się żyć.

Amerykanie, Polacy, narody Europy cenią swobody obywatelskie.

Musimy walczyć z siłami, które zagrażają wartościom z skądkolwiek one by nie były, które starają się zagrozić kulturze, wierze i tradycji, temu co czyni, że jesteśmy kim jesteśmy.

Jeżeli nie stawimy im czoła, te siły podkopią naszego ducha i odbiorą nam chęć obrony nas i naszych kultur.

Wiemy, że te siły poniosą klęskę, jeżeli tak my będziemy chcieli. A my chcemy, żeby one poniosły klęskę.

Trzeba powiedzieć, że nasi przeciwnicy poniosą klęskę, ponieważ nigdy nie zapomnimy kim jesteśmy.

A jeżeli nie zapomnimy kim jesteśmy po prostu nie da się nas pokonać.

Jesteśmy największą wspólnotą. Nie ma takiej wspólnoty narodów jak nasza. Świat nigdy nie znał czegoś takiego jak nasza wspólnota. Piszemy symfonie, realizujemy wynalazki, czcimy naszych bohaterów, nasze tradycje i nasze zwyczaje. Zawsze badamy i odkrywamy nowe granice. Wynagradzamy doskonałość, szukamy tej doskonałości i cieszymy się dziełami sztuki.

Cenimy sobie rządy prawa i chronimy swobodę wypowiedzi. A ponad wszystko cenimy godność ludzkiego życia. Chronimy prawa każdego. Łączy nas wiara, że wszyscy mamy żyć w wolności.

Tym jesteśmy, to są nierozerwalne więzi, które nas łączą jako narody jako sojuszników i jako cywilizacje. Jeżeli tego nie obronimy nigdy to się w przyszłości nie odrodzi, więc nie możemy pozwolić sobie na zaniedbania.

Donald Trump powiedział, że łączy nas historia, kultura i wiara. Jesteśmy naturalnymi sojusznikami, gdyż nosimy w sobie tego samego ducha. Mamy wspaniałych bohaterów, którzy za te wartości oddali życie. Chcąc należeć do tej wspólnoty, pozostawać w sojuszu, nie możemy ulec wpływom ideologii, które działają wbrew filozofii Zachodu. A więc widzą siłę poprzez rozrost biurokracji, sentymenty do byłego ustroju, relatywizmu.

W Kronice Beskidzkiej pojawiły się porównania BMŻ do prezydenta Trumpa. Udzielając wywiadu Antoni Szlagor przyznał, że zamierza dokonać faktycznej odbudowy województwa bielskiego utworzonego w okresie rządów Edwarda Gierka. Różnica w stosunku do reformy rodem z lat siedemdziesiątych jest jednak o tyle istotna, że w tamtym czasie tworząc nowe województwa likwidowano powiaty. I pomimo że autor artykułu podkreśla odwagę burmistrza, w jego propozycji nie ma dotąd ani słowa na temat reform zmierzających w kierunku redukcji niższych pięter samorządu terytorialnego. Zatem w oczywisty sposób pomysł wprowadzenia nowego województwa jest projektem służącym do rozbudowy administracji i stworzenia dodatkowych etatów dla urzędników.

Warto zwrócić uwagę, że rozrost nadzoru ze strony władz różnych szczebli był jednym z narzędzi opresyjnego systemu PRL a także jedną z przyczyn jej ekonomicznego i ideowego bankructwa. Pojawia się więc bardzo istotny rozdźwięk pomiędzy słowami prezydenta Trumpa o obronie wartości i zagrożeniach ze strony przerostu biurokracji a rozumieniem wielkości prezentowanej w wywiadzie BMŻ dla Kroniki Beskidzkiej. Jest to bowiem wielkość aparatu urzędniczego i biurokracji z nim związanej. Nie ma tu więc deklaracji w duchu przemówienia Donalda Trumpa, co więcej, nawet powierzchowna analiza pozwala dostrzec dokładne zaprzeczenie jego kilku podstawowych wątków. Samo powołanie się na nazwisko popularnego wśród mieszkańców Żywca prezydenta USA, to zręczny ruch, ale nie można zapomnieć, że słowa PDT dalekie były od okrągłych formułek w stylu „zgoda buduje” i wprowadzały ostry i wzajemnie wykluczający podział na sojuszników i wrogów cywilizacji zachodniej. Czy można zatem stanąć po obu stronach jednocześnie? Znając życiorys i dotychczasową działalność BMŻ redakcja portalu wyraża głębokie przekonanie, że taka próba co najmniej zostanie podjęta.

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Epoka dezinformacji

Szanowni Państwo!

    Minęły czasy, gdy zwykły lekarz potrafił wyleczyć pacjentów cierpiących na różne choroby. Teraz raczej każdy lekarz, każdego pacjenta, próbuje wyleczyć jedynie z chlesterolu, który niekoniecznie nam w życiu przeszkadza. Podobnie jest i z innymi zawodami, zwłaszcza humanistycznymi, nie poddającymi się ścisłym regułom matematycznym. Obraz bitewny uzupełnia natłok internetowych informacji i dezinformacji. Komu wierzyć?

 

    Konserwatyści wiedzą, że wierzą. Lewacy wierzą, że wiedzą. Oba te światy są dla siebie nieprzenikalne. Lewactwu prawda nie jest do niczego potrzebna, bo od myślenia jest wierchuszka. Wystarczy przekaz dnia w jedynie słusznych mediach, żeby wiedzieć czego poprawność polityczna dotyczy, co jest aktualnie prawdą, a co nią nie jest.

    Po czym poznaje się lewaka? Po tym samym, po czym poznaje się pijaka. Jeden i drugi bełkocze od rzeczy, z charakterystyczną „logiką”. Od lewaka należącego do nadzwyczajnej kasty gorszego sortu dowiadujemy się, że między muzułmaninem a katolikiem nie ma żadnej różnicy, bo obydwaj wierzą w Boga. Gdyby dodawali jeszcze, że wszyscy mają głowy, a większość po dwie ręce i dwie nogi, to też mieliby rację. Rację, z której nic absolutnie nie wynika, ale nieuświadomiony lud popijający piwko i zagryzający grillem i tak się nie połapie. Można jeszcze dorzucić „autorytetowi moralnemu” jakieś tytuły naukowe i sukces murowany.

 

Pozdrawiam i do następnej soboty

 

Małgorzata Todd

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Ostał ci się ino sznur…

Krzysztof Łoziński

Bez szumu, blasków fleszy TVN i zapowiedzi w Newsweeku i Gazecie Wyborczej, 6 lipca przyjeżdża do Bielska – Białej lider KOD Krzysztof Łoziński. Spotkanie odbędzie się o godzinie 18 na terenie campngu „Pod Dębowcem”.

Źródło – informacja własna portalu Żywiec w sieci

Napisano wOgólnieKomentarzy (1)

Do spółdzielni po świadectwo energetyczne budynku

Przechwytywanie1

Rozliczenia finansowe spółdzielni mieszkaniowej powinny być zrozumiałe i transparentne. W sposób wzorowy zdaje się przestrzegać tej zasady SM Górnik w Katowicach, która w swoim regulaminie zawarła następującą, spiżową frazę:

Podstawą rozliczenia kosztów energii cieplnej są całkowite koszty (Kc) jej dostarczenia udokumentowane fakturami wystawionymi przez dostawców na podstawie zawartych umów.

Na ogół jednak przeciętny opłacacz czynszów ma raczej małe szanse dotrzeć do szczegółów wzmiankowanej dokumentacji, zwłaszcza że złożony regulamin rozliczeń nie jest przyjazny nawet dla ludzi najbardziej dociekliwych. Sytuacji nie ułatwia zapewne fakt, że większość z nich dotyczy ustaleń i umów pomiędzy zarządcą budynku, którym na żywieckich osiedlach jest zazwyczaj SM Gronie, a dostawcą usług ciepłowniczych, czyli MZEC Ekoterm. Ezopowa korespondencja, którą zarząd trzy razy w roku kieruje do mieszkańców, nie wyjaśnia zbyt wiele:

Informujemy, że po rozliczeniu zużycia ciepłej wody za miesiące VIII 2015 r. do XI 2015 r. na podstawie odczytów wodomierzy indywidualnych, powstała różnica pomiędzy wpłaconym ryczałtem za energię do podgrzewania wody, a faktycznym zużyciem. Rozliczenie zużycia energii nastąpiło po kosztach rzeczywistych, które za miesiące od VIII 2015 r. do XI 2015 r. wyniosły 24,80 zł za podgrzanie 1m3 wody.

Jak doskonale widać, na próżno szukać tu jakiejkolwiek informacji skąd otrzymano takie kwoty. Nieco więcej treści zawierają roczne rozliczenia opłat z tytułu ogrzewania mieszkań. W prawie niezmiennej od lat formule czytamy:

Każdy budynek naszej Spółdzielni wyposażony jest w indywidualny licznik ciepła.

Koszty ogrzewania budynku uzależnione są między innymi od długości okresu grzewczego, przeprowadzonej wcześniej termomodernizacji budynku, oszczędzania ciepła przez mieszkańców oraz mocy zamówionej i taryfy dla ciepła.

Niestety, na tej podstawie zaniepokojony wysokimi kosztami podgrzewania ciepłej wody użytkowej członek spółdzielni wciąż nie potrafi sprawdzić,  za pomocą aktualnej taryfy firmy Ekoterm oraz odczytów wodomierza, czy opłata we wskazanym okresie (np. VIII 2015 – IX 2015) została naliczona prawidłowo oraz jakie składowe i w jakim stopniu wpłynęły na jej ostateczną wysokość. Dlatego warto skorzystać z możliwości wynikających z ustawy z dnia 29 sierpnia 2014 r. o charakterystyce energetycznej budynków:

Art. 9. 2. Właściciel lub zarządca budynku jest obowiązany do nieodpłatnego przekazania kopii świadectwa charakterystyki energetycznej budynku, a w przypadku braku tego świadectwa, dokumentacji technicznej budynku, o której mowa w ust. 1, właścicielowi części budynku lub osobie, której przysługuje spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu, lub osobie, której przysługuje spółdzielcze lokatorskie prawo do lokalu mieszkalnego, a także najemcy w przypadku, o którym mowa w art. 11 ust. 3, w terminie nie dłuższym niż 14 dni od dnia złożenia przez niego wniosku.

Zatem właściciel mieszkania może wystąpić do spółdzielni z wnioskiem o kopię świadectwa charakterystyki energetycznej budynku, zgodnego ze wzorem z zał. nr 3 do Rozporządzenia Ministra Infrastruktury i Rozwoju z dnia 27 lutego 2015 r. Uzyska w ten sposób nie tylko informację potrzebną do obliczenia należności za przygotowanie ciepłej wody użytkowej, ale również wiedzę na temat średniej rocznej sprawności wytwarzania, przesyłu i akumulacji ciepła w budynku (dotyczy to każdej z wymienionych sprawności z osobna). To z kolei pozwoli rozdzielić odpowiedzialność, którą za podwyżki czynszu mogą przerzucać się między sobą  Ekoterm i SM Gronie. Warto mieć na uwadze, że niska sprawność energetyczna to wysokie opłaty dla mieszkańców.

Napisano wZ miasta ŻywcaKomentarzy (0)

Absolwent I LO im. Mikołaja Kopernika w Żywcu nowym dyrektorem TVP 1

Duże zmiany w TVP1. Szef TVP Kultura Mateusz Matyszkowicz przejmie obowiązki dyrektora TVP1 i dokończy pracę nad jesienną ramówką stacji. Z firmy odchodzą dyrektor i wicedyrektor – Krzysztof Karwowski i Jarosław Burdek.

Mateusz Matyszkowicz jest absolwentem I Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Kopernika w Żywcu. Ukończył studia z zakresu filozofii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Był redaktorem „Teologii Politycznej” i kwartalnika Fronda Lux, obejmując w 2013 funkcję jego redaktora naczelnego. W 2013 został prowadzącym magazyn literacki „Literatura na trzeźwo” w Telewizji Republika. W styczniu 2016 został dyrektorem TVP Kultura.

Źródło: wpolityce.pl / wirtualnemedia.pl

Napisano wOgólnie, Z miasta ŻywcaKomentarzy (1)

Dr JerzyTargalski dla Frondy: Jaki jest los aneksu WSI?

Dr JerzyTargalski dla Frondy: Jaki jest los aneksu WSI? – pora odpowiedzieć na pytanie

Luiza Dołęgowska, fronda.pl: Bronisław Komorowski wzbudza nadal zainteresowanie mediów, tym razem został zapytany przez dziennikarza Rzeczpospolitej, dlaczego jako jedyny był przeciwny likwidacji WSI. Jak skomentowałby Pan jego wypowiedź?

Dr Jerzy Targalski, historyk, politolog: Odpowiedź Bronisława Komorowskiego na pytanie, dlaczego jako jedyny był przeciwny likwidacji WSI wskazuje,  że głównym powodem sprzeciwu były jego powiązania z tą sowiecką służbą. Można tak wnioskować, ponieważ WSI były slużbami sowieckimi, a on nazywa je służbą polską. Rozumiem, że tak długo zadawał się z sowieckimi generałami, że mogło mu się pomylić, co jest polskie, a co sowieckie. Ja np. nie polowałem z sowieckimi generałami, nie mam więc kłopotu z tym odróżnieniem.

WSI była sowiecką służbą działającą w Polsce, natomiast jej głównym zadaniem było tworzenie mafii i rozkradanie państwa polskiego, jeśli więc ktokolwiek tę służbę popiera – oznacza to, że jest z nią personalnie powiązany.

W wywiadzie jest też pytanie o aneks do raportu o likwidacji WSI.

W tej rozmowie Komorowski nie odpowiada jednak pytanie, czy czytał aneks. Pomija je, a to oznacza, że ma coś do ukrycia. Niech przede wszystkim odpowie jasno, czy czytał aneks, czy też nie oraz niech powie, czy aneks istniał, gdy został prezydentem, czy w tym momencie tego aneksu już nie było?

Brak jasnej odpowiedzi na proste pytanie – czy czytał aneks, czy też nie czytał – i udawanie, że tego pytania nie ma, jeszcze bardziej wskazuje na powiązania Komorowskiego z sowiecką służbą, jaką był wywiad wojskowy, zwany WSI.

Pada jednak pewna sugestia czy też insynuacja, że w aneksie warto poszukać śladów kontaktów między działaczami PC i WSW, przodka WSI. Po co B. Komorowski o tym mówi i o czym to świadczy?

Chwileczkę, w takim razie dlaczego mówi ,,dobrze, że nie został ujawniony”, skoro nie przyznał się, że go czytał? A jeśli go nie czytał to na jakiej podstawie wnosi, czego można tam szukać? Wobec tego dlaczego się nie przyznaje, że ten aneks czytał? Jeżeli twierdzi wprost, że brak publikacji aneksu jest rzeczą dobrą, to na jakiej podstawie tak twierdzi?  Może na podstawie informacji od swoich oficerów sowieckich?

Ja twierdzę, że to niedobrze, że aneks nie został opublikowany, bo chciałbym się dowiedzieć, czego dotyczył, ale  go nie czytałem. Natomiast jeśli Komorowski twierdzi, że aneks nie powinien zostać opublikowany i nie potrafi uzasadnić, na jakiej podstawie twierdzi, że to dobra decyzja – to oznacza, że jest w tej sprawie całkowicie posłuszny oficerom WSI. Prawdopodobnie oni również obawiają się publikacji aneksu, bo mówi on o ich antypaństwowej działalności.

Czy były prezydent Komorowski miał szansę zapoznać się z treścią aneksu o likwidacj WSI?

Skoro Bronisław Komorowski biegł co sił w nogach, żeby się zapoznać z aneksem po katastrofie smoleńskiej i natychmiast rzucił się do przeszukiwania biurka w poszukiwaniu aneksu,  to znaczy, że tam mogą być przede wszystkim informacje o jego powiązaniach z sowiecką służbą.

Czy aneks powinien zostać opublikowany?

Aneks był przygotowany do publikacji i moim zdaniem powinien być opublikowany, natomiast po wywiadzie premiera Olszewskiego zaczynam wątpić, czy aneks istnieje. A jeśli nie istnieje, to kto go zdematerializował? W związku z tym proszę zauważyć, że Komorowski nie odpowiada na pytanie, czy go czytał. A jeśli aneksu nie ma, a Komorowski go czytał – to znaczy, że jest odpowiedzialny za jego zniknięcie.

Brak odpowiedzi na pytanie o zapoznanie się z aneksem prowokuje kolejne pytania?

Z tego wywiadu  wynika że Bronisław Komorowski jest odpowiedzialny za to, że aneks zniknął.

Tylko że my nie wiemy, czy zniknął czy też jest – o to warto zapytać, a w tym przypadku możemy pytać chyba tylko pana Prezydenta Andrzeja Dudę?

Pan prezydent powinien się zdecydować i przyznać, czy ma aneks, czy też go nie ma. To, czy chciałby go opublikować jest inną kwestią, a to, że ma obowiązek publikacji, to jest jeszcze inna sprawa. Pierwszą i najważniejszą rzeczą jest to, żeby ujawnić czy aneks jest w posiadaniu prezydenta czy też nie. Widzimy wyraźnie, że Bronisław Komorowski nie chce się przyznać czy czytał aneks – choć twierdzi, że wie, co może być jego treścią i tu spytajmy, skąd wie? A jeśli czytał aneks oznacza to, że za czasów jego rządów aneks był, istniał. Więc jeśli teraz nie ma aneksu, to właśnie on jest odpowiedzialny za jego zniknięcie.

W związku z tą sprawą jest mnóstwo pytań, na które trzeba uzyskać jasną odpowiedź: czy Prezydent Duda ma aneks, a jeśli go nie ma – należy oczekiwać odpowiedzi od Bronisława Komorowskiego, czy aneks był, gdy on został prezydentem czy też np. ukradł aneks, kiedy był pełniącym obowiązki prezydenta. Należy prześledzić losy aneksu od momentu katastrofy smoleńskiej.

Na podstawie raportu WSI mogę się domyślać, że w aneksie do tego raportu są informacje kompromitujące Bronisława Komorowskiego, tym bardziej, że wiemy o aferze marszałkowej oraz że Bronisław Komorowski był zaangażowany w prowokację WSI przeciwko Wojciechowi Sumlińskiemu.  Komorowski nie został jednak – i prawdopodobnie nigdy nie zostanie – pociągnięty do odpowiedzialności. A to oznaczałoby, że nad Bronisławem Komorowskim rozciągnięty jest parasol ochronny  i ktoś jest dla niego ,,kryszą”; pojawia się więc kolejne pytanie, kto jest tą ,,kryszą” i dlaczego?

Pytania zostały postawione – czekam więc, czy ktoś zechce udzielić odpowiedzi.

Dziękuję za rozmowę.

źródlo: RKW

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)