Władzy Radzieckiej, ze wszystkich istniejących głównych sojuszników proletariatu – a takim jest moim zdaniem czterech. „Walka, konflikty i wojny między naszymi wrogami to – powtarzam – nasz niezwykle wielki sojusznik.”
Od lat jesteśmy konfrontowani z problemami uchodźców na granicy południowej Europy a obecnie konflikt na granicy polsko-białoruskiej, obserwujemy ciągłe napięcia między obozem rządzącym a opozycją, ciągłe napięcia Warszawa-Bruksela w domyśle Berlin-Paryż. Zarzuty padają z różnych stron,
ale często spójne między opozycją a Brukselą. Dlaczego? Być może jest odpowiedź na to pytanie jeśli zdamy sobie sprawę za kogo miał Józef Stalin za swoich największych sojuszników już w latach dwudziestych ubiegłego stulecia. Poniżej cytujemy jego myśli:
„Władzy Radzieckiej, ze wszystkich istniejących głównych sojuszników proletariatu – a takim jest moim zdaniem czterech.
Pierwszym sojusznikiem rewolucji jest chłopstwo. Wszyscy pozostali sojusznicy chociaż mają przed sobą wielką przyszłość i stanowią olbrzymią rezerwę naszej rewolucji, nie mają jednak niestety, sił na to, by udzielić teraz bezpośredniej pomocy naszej władzy naszemu państwu.
Cóż to za sojusznicy?
Pierwszy sojusznik, podstawowy nasz sojusznik – to proletariat krajów rozwiniętych. Przodujący proletariat Zachodu – to największa siła i najwierniejszy sojusznik naszej rewolucji i naszej władzy.
Cieszymy się jego pośrednim, jego moralnym poparciem, którego wartości nie podobna nawet oszacować, które jest nieocenione – tak dalece ważna jest ta pomoc.
Drugim sojusznikiem są kolonie, ujarzmione narody w słabo rozwiniętych krajach, uciskanych przez kraje bardziej rozwinięte. Jest to towarzysze, olbrzymia rezerwa naszej rewolucji. Walka jej rozpłomienia się jednak zbyt powoli. Sojusznik ten idzie ku nam z bezpośrednią pomocą, ale jak widać chyba nie prędko przybędzie.
Mamy trzeciego sojusznika, nieuchwytnego, bezosobowego, ale w najwyższym stopniu ważnego.
Są to te konflikty i sprzeczności między krajami kapitalistycznymi, które są bezosobowe, ale bezwzględnie stanowią ogromne poparcie dla naszej władzy i naszej rewolucji. Może się to wydawać dziwne, ale jest to fakt, towarzysze. Gdyby dwie podstawowe koalicje krajów kapitalistycznych podczas wojny imperialistycznej w 1917 roku nie toczyły ze sobą śmiertelnej walki, gdyby nie były zajęte sobą, nie mając wolnego czasu na to, by zająć się walką z Władzą Radziecką, to kto wie, czy władza Radziecka utrzymałaby się wówczas.
Walka, konflikty i wojny między naszymi wrogami to – powtarzam – nasz niezwykle wielki sojusznik.
Rzecz tak się ma, że światowy kapitał po wojnie po przebyciu kilku kryzysów zaczął powracać do siebie. To trzeba przyznać. Podstawowe kraje zwycięskie – Anglia i Ameryka nabrały teraz takiej siły, że uzyskały materialną możliwość postawienia sprawy kapitału mniej więcej znośnie nie tylko u siebie w domu, ale również – transfuzji krwi do Francji, Niemiec i innych krajów kapitalistycznych. To-z jednej strony. I ta strona sprawy prowadzi do tego, że sprzeczności między krajami kapitalistycznymi rozwijają się na razie nie w takim wzmożonym tempie, w jakim rozwijała się bezpośrednio po wojnie.
To jest plus dla kapitału, minus dla nas.
Lecz proces ten posiada drugą stronę, odwrotną stronę. A ta odwrotna strona polega na tym, że przy całej względnej stabilizacji, jaką kapitał potrafił na razie uzyskać, sprzeczności na drugim krańcu stosunków wzajemnych, sprzeczności między wyzyskującymi, przodującymi krajami a wyzyskiwanymi, zacofanymi krajami, koloniami i krajami zależnymi zaczynają się zaostrzać i pogłębiać oraz bardziej, zagrażając udaremnieniem „roboty” kapitału z nowej „nieoczekiwanej” strony.
Takie są plusy i minusy w ogólnym bilansie rozwoju sprzeczności. A ponieważ na razie plusy kapitału w tej dziedzinie przeważają nad minusami i ponieważ nie należy z dnia na dzień oczekiwać starć wojennych między kapitalistami – przeto jasne jest, że z naszym trzecim sojusznikiem sprawa ma się wciąż jeszcze nie tak, jak byśmy tego pragnęli.
Powiadają – zwłaszcza pisarze burżuazyjni, że za narastanie kryzysu w koloniach ponoszą winę bolszewicy. Muszę powiedzieć, że oskarżając nas o to robią nam zbyt wielki zaszczyt.”
Źródło: „Prawda” nr 24 30 stycznia 1925
zdjęcie: warhist.pl