Samonaprawiający się asfalt?

To z pewnością brzmi jak historia nie z tej ziemi. Jednak aby to stało się faktem w latach pięćdziesiątych ubiegłego stulecia do życia powołany został Federalny Instytut Badań Autostrad (BAST) Projekty te są częściowo wynikiem własnych badań, a częściowo sugestią przemysłu. Specjalny bitum zawiera drobne cząsteczki metalu. Są one gwałtownie podgrzewane przez energię indukcji. Powierzchnia może się wtedy nagrzać nawet do 90 stopni. W tych temperaturach bitum mięknie i uszczelnia najmniejsze pęknięcia, zanim małe pęknięcia staną się dużymi wybojami.

Realizacja projektu spowoduje, że samoregenerujący się asfalt opóźni proces uszkodzeń, które powodują wysokie koszty naprawy.

Powyższy artykuł to nie jest futurologia czy naukowa ciekawostka, ale wynik pracy instytutu badawczego oczekujący na rychłe wdrożenie. Rachunki ekonomiczne i symulacje potwierdzają, że to co nam wydaje się czystą spekulacją jest zgodne z realnym interesem i oczekiwaniem społeczeństwa.

Niestety nie dotyczy to polskiego, powiatowego, czy miejskiego podwórka, na
którym jakakolwiek próba zwrócenia uwagi na możliwość odstępstwa od
wieloletnich i niekoniecznie racjonalnych schematów działania, wywołuje w
najlepszym razie całkowity brak zrozumienia a niekiedy także parsknięcie pustym
śmiechem i wyzwiskiem. Czy to całkowite zamknięcie się we wsobny chów
decydentów, którzy po kilku pokoleniach nie wyobrażają sobie żadnych zmian, czy
też lęk przed zmianami bierze się z wzajemnych powiązań, których przerwanie
może skutkować groźnymi konsekwencjami a nade wszystko zburzeniem świętego
spokoju?

Trudno jest w tej chwili wyrokować.

Źródło: BAST, Deutschlandfunk

Zdjęcie: Picture Alliance

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Zamilczanie

Zamordyzm, obok państwowego terroru, wymaga ciągłego zamilczania niewygodnych faktów. Przez cały okres trwania PRL-u wymazywano datę 17 września z naszej pamięci. Nie udało się. A to przecież już w 1939 roku Armia Czerwona = sowieccy bandyci zaczęła Polaków wyzwalać ze wszystkiego, co posiadali, głównie z życia. Rosyjska mentalność nigdy się nie zmieniła i zapewne nie zmieni, co możemy obserwować teraz na Ukrainie.


Potomkowie naszych „wyzwolicieli” mają się dobrze i stale próbują dyktować nam co pamiętać, a co zapominać, kogo piętnować, a kogo wychwalać. Ci „dzielni ludzie” na eksponowanych stanowiskach włodarzy miast, nigdy nie boją się śmieszności, albo nie wiedzą na czym śmieszność polega. Wiedzą natomiast, na czym polega efektywna manipulacja.
Zgorszenie warszawskiego magistratu pod wodzą Trzaskowskiego wywołała wiadomość, że plebiscyt na ulubioną księgarnię warszawiaków wygrała, odsądzana od czci i wiary przez „GW”, księgarnia Multibook. Zdaniem przedstawiciela ratusza trzeba będzie zmienić formułę konkursu, żeby nigdy więcej „niewłaściwa księgarnia” nie wygrywała.


Czytelnicy głosujący jak im się podoba, powinni wziąć przykład z widzów teatralnych. Tu żadnej dowolności nie ma. Wszystkie teatry są sowicie zasilane z jednej kasy i na jedną wyją nutę. Teatr Dramatyczny pokazał właśnie na co go stać. Takiego „artyzmu” zamilczeć nie podobna. Różnica między czytelnikami, a widzami polega na tym, że księgarnia bez czytelnika obyć się nie może, a teatrowi widzowie przestali być potrzebni.
Zamordyzm, jak widać, wymaga nie tylko zamilczania niewygodnych faktów, ale i kreowania bzdur.

Źródło: Małgorzata Todd

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Prezydent podczas otwarcia kanału żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną

Dzisiaj w 83 rocznicę agresji Rosji Sowieckiej na Polskę otwarty został kanał żeglugowy przez Mierzeję Wiślaną. Podczas otwarcia prezydent Andrzej Duda powiedział, że mimo trudnych czasów, mimo lat komunizmu, także mimo tego wszystkiego, co działo się w ciągu ostatnich 30 lat – Polska zwycięża! Zwycięża dziś tutaj, na Mierzei Wiślanej.

Zakończenie tej inwestycji, jej otwarcie, uruchomienie i przekazanie do użytkowania tego szlaku wodnego, który będzie umożliwiał swobodne przepływanie pomiędzy Morzem Bałtyckim, Zatoką Gdańską a Zalewem Wiślanym, Elblągiem, Tolkmickiem – to jest wielkie zwycięstwo Polski, to jest wielkie zwycięstwo patriotów, to jest wielkie zwycięstwo wszystkich tych, którzy rozumieją słowo „suwerenność” i rozumieją znaczenie suwerenności; i to wewnętrzne, i to zewnętrzne, międzypaństwowe.

Wszystkich tych, którzy rozumieją, że państwo, które uważa się za poważne, które jest państwem bez kompleksów; że naród, który jest narodem bez kompleksów, a zwłaszcza bez kompleksu niższości; że państwo, które rozumie swój potencjał, swoją historię i swoje znaczenie – nie może sobie pozwolić na to, by być państwem zależnym. Nie może sobie pozwolić na to, by ktoś inny decydował o jego ważnych, strategicznych sprawach.

Tak było przez cały ten ogromnie trudny okres od 1945 roku, kiedy wpłynąć tutaj, na Zalew Wiślany, nie można było bez de facto zgody rosyjskiej – bez przepłynięcia przez terytorium najpierw Związku Radzieckiego, Związku Sowieckiego, a w ostatnich dziesięcioleciach po prostu Federacji Rosyjskiej.

Wszyscy wiemy, ile na przestrzeni tych dziesięcioleci było problemów, trudności, bardzo często sztucznie tworzonych tylko po to, by po prostu uniemożliwić tę komunikację. By uniemożliwić należyte funkcjonowanie polskim ośrodkom zlokalizowanym nad Zalewem Wiślanym, jak choćby Elblągowi, gdzie port elbląski de facto popadł w zapomnienie przez te wszystkie problemy, które przez całe lata były piętrzone i uniemożliwiały normalną żeglugę.

Mówiono o tym od bardzo dawna. Mówili o tym ci, którzy właśnie rozumieli, co to znaczy Polska jako państwo suwerenne, silne, niepodległe, samo decydujące o sobie i samo rządzące się – że Polska potrzebuje przejścia przez Mierzeję Wiślaną po to, by się od rosyjskiej decyzji uniezależnić.

Mówił o tym jasno i wyraźnie i deklarował to od wielu lat Pan Premier Jarosław Kaczyński, w szczególności wtedy, kiedy był prezesem Rady Ministrów w latach 2006–2007. Nie udało się wtedy tej inwestycji zrealizować. Czas był zbyt krótki, a zamierzenia inwestycyjne – jak wiemy doskonale i jak widzimy dzisiaj – ogromne.

Ponowne zwycięstwo w 2015 roku umożliwiło realizację tej wielkiej idei i w zasadzie od razu przystąpiono do przygotowania tego procesu. Prace ustawodawcze zostały zakończone w 2017 roku, a następnie inwestycję rozpoczęto w roku 2019, której symboliczny koniec widzimy dzisiaj. Oczywiście prace dokończeniowe będą jeszcze realizowane na ostatnim etapie inwestycji do 2023 roku – zostało jeszcze trochę pracy.

Ale ten najważniejszy element, jakim jest kanał umożliwiający przepłynięcie przez obszar Mierzei Wiślanej jest! Jest gotowy, jest przygotowany, jest nowoczesny, jest wyposażony i już umożliwia tutaj, na tym obszarze, działania żeglugowe. I to jest, proszę Państwa, wielkie zwycięstwo.

Swoje przemówienia mieli również premier Mateusz Morawiecki, prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński oraz minister infrastruktury Andrzej Adamczyk.

Źródło: PREZYDENT.PL

Zdjęcie: WP Wiadomości

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Fantasmagorie Olafa Scholza

Parę dni temu kanclerz Niemiec Olaf Scholz na Uniwersytecie Karola w Pradze wygłosił przemówienie o potrzebie przeprowadzenia radykalnych reform w UE. Mówił o rozszerzeniu UE, rozwijaniu suwerenności europejskiej i wartościach europejskich. Według niego sprawą sporną jest kontrola krajów członkowskich w kwestii niezależnego sądownictwa, przejrzystej polityki fiskalnej, wolności mediów i praw społeczności LGBT. – W Europie Środkowej mówi się o nieliberalnej demokracji tak, jakby nie był to oksymoron – mówił Scholz, nawiązując do Węgier i Polski. – Sensowne wydaje się także uzależnienie wypłat od dotrzymania standardów praworządności – dodał. Z przemówienia Scholza wynika, że rządzić będą Paryż, Berlin i Bruksela, a Polska ma się podporządkować biurokratom unijnym. Jednak hitem przemówienia były słowa, że w Europie nie ma miejsca na rasizm i antysemityzm, a w Polsce i na Węgrzech oczekują, że instytucje unijne zrobią więcej w sprawie wolności i demokracji. To już szczyt bezczelności, ponieważ ośrodek badań o antysemityzmie (Rias) w swoim raporcie napisał o przerażającym obrazie nienawiści do Żydów w Niemczech. W 2021 r. Rias odnotował 2738 incydentów antysemickich. To średnio siedem dziennie!

Ryszard Kapuściński

albicla.com/ryszardkapuscinski

źródło: Gazeta Polska Codziennie | www.GPCodziennie.pl

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Podkomisja prezentuje raport w sprawie katastrofy smoleńskiej

Katastrofa z 10 kwietnia 2010 r. na lotnisku pod Smoleńskiem była wynikiem aktu bezprawnej ingerencji; komisja potwierdza unieważnienie raportu komisji Jerzego Millera z 29 lipca 2011 roku – powiedział w poniedziałek wiceprezes PiS Antoni Macierewicz, szef Podkomisji ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego pod Smoleńskiem. Zaznaczył, że podkomisja stwierdziła obecność materiałów wybuchowych na wielu elementach samolotu Tu-154M; stwierdziła m.in. obecność trotylu i materiałów wysokoenergetycznych stosowanych w broni termobarycznej.

Źródło: TVP.Info

Zdjęcia: TVP.Info

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Ławnicy

Ławnik to niezawodowy członek składu orzekającego (sądu), stanowiący czynnik społeczny w wymiarze sprawiedliwości. Udział obywateli w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości został zagwarantowany w art. 182 Konstytucji.

Zasady i tryb zgłaszania kandydatów na ławników określa ustawa z dnia 27 lipca 2001 r. Prawo o ustroju sądów powszechnych (Dz. U. z 2019 r., poz. 52 ze zmianami) oraz rozporządzenie Ministra Sprawiedliwości z dnia 9 czerwca 2011 r. w sprawie sposobu postępowania z dokumentami złożonymi radom gmin przy zgłaszaniu kandydatów na ławników oraz wzoru karty zgłoszenia.

2. Kto może zostać ławnikiem?

Ławnikiem może być wybrany ten, kto:

1) posiada obywatelstwo polskie i korzysta z pełni praw cywilnych i obywatelskich,

2) jest nieskazitelnego charakteru,

3) ukończył 30 lat,

4) jest zatrudniony, prowadzi działalność gospodarczą lub mieszka w miejscu kandydowania co najmniej od roku,

5) nie przekroczył 70 lat,

6) jest zdolny, ze względu na stan zdrowia, do pełnienia obowiązków ławnika,

7) posiada co najmniej wykształcenie średnie.

3. Kto nie może zostać ławnikiem?

Ławnikami nie mogą być:

1) osoby zatrudnione w sądach powszechnych i innych sądach oraz w prokuraturze,

2) osoby wchodzące w skład organów, od których orzeczenia można żądać skierowania sprawy na drogę postępowania sądowego,

3) funkcjonariusze Policji oraz inne osoby zajmujące stanowiska związane ze ściganiem przestępstw i wykroczeń,

4) adwokaci i aplikanci adwokaccy,

5) radcy prawni i aplikanci radcowscy,

6) duchowni,

7) żołnierze w czynnej służbie wojskowej,

8) funkcjonariusze Służby Więziennej,

9) radni gminy, powiatu i województwa.

UWAGA: Nie można być ławnikiem jednocześnie w więcej niż jednym sądzie.

4. Kto może zgłaszać kandydatów na ławników?

Podmiotami uprawnionymi do zgłaszania kandydatów na ławników są:

1) prezesi właściwych sądów,

2) stowarzyszenia,

3) inne organizacje społeczne i zawodowe, zarejestrowane na podstawie przepisów prawa, z wyłączeniem partii politycznych,

4) co najmniej pięćdziesięciu obywateli mających czynne prawo wyborcze, zamieszkujących stale na terenie gminy dokonującej wyboru.

8 listopada 2019 roku Rada Miejska w Żywcu podjęła uchwałę w sprawie wyboru ławników na kadencję 2020-2023. Tomasz Buś (SO w Bielsku-Białej), Jolanta Gruszka i Jacek Pochopień (SR w Żywcu do orzekania w zakresie prawa pracy) uzyskali wymaganą większość głosów. Pozostali kandydaci sprawujący obecnie mandat ławnika zostali wybrani jednogłośnie.

WYKAZ ŁAWNIKÓW ZGŁOSZONYCH DO SADU OKRĘGOWEGO W BIELSKU-BIAŁEJ
1. TOMASZ JAKUB BUŚ
2. KATARZYNA AGNIESZKA GALICA
3. EWA RENATA RYCZKIEWICZ

DO SADU REJONOWEGO W ŻYWCU DO ORZEKANIA Z ZAKRESU PRAWA PRACY
1. AGATA BARBARA BARCIK
2. AGNIESZKA CHABERSKA-RAJSKA
3. WIOLETTA GRIGORIJEW
4. IRENA KUDER
5. KRZYSZTOF MIECHERDZIŃSKI
6. BOGUSŁAW WIESŁAW STEBLIK
7. JAN ZUZIAK

DO SADU REJONOWEGO W ŻYWCU DO ORZEKANIA W SPRAWACH RODZINNYCH
1. RYSZARD STANISŁAW BEDNARZ
2. JADWIGA TERESA ĆWIĘKA
3 JOLANTA BOŻENA GRUSZKA
4. JACEK ZDZISŁAW POCHOPIEŃ

Zdjęcie: Starostwo Powiatowe w Żywcu

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Prof. Romuald Szeremietiew: Kto i dlaczego nie chciał Kraba?

Amerykanie podają, że przeprowadzono ćwiczenia udanego zestrzelania pociskiem z armato-haubicy M109 Paladin 155 mm rakiety manewrującej. Otwiera to z punktu widzenia naszych potrzeb obronnych nowe możliwości wykorzystania takiej artylerii na współczesnym polu walki.

Nieskromnie powiem: kiedy wprowadzałem armato-haubicę Krab w 2000 r. podnosząc potrzebę uzbrojenia WP w takie działa, a byłem z tego powodu bardzo krytykowany, miałem rację. „Krab” może nam przydać się bardziej, niż nawet przedtem sądzono.

Pisałem 17 listopada 2016:

MON kupuje „działo Szeremietiewa”

Czytam w „Dzienniku” że w MON postanowiono o zakupie Krabów. W tekście na ten temat wspomniano historię działa: „Decyzje o produkcji i zakupie tego sprzętu podpisano w… 1999 r. – 18 lat temu”. Pada przy tym moje nazwisko. I dalej: „Po dwóch latach dostarczono pierwsze prototypy.” Byłem wtedy sekretarzem stanu w MON odpowiedzialnym za techniczną modernizację armii. Byłem też pewien, że wkrótce Kraby znajdą się na uzbrojeniu WP; pierwszy dywizjon w 2005 r., a do 2012 r. kolejne cztery dywizjony. Tak myślałem w 2001 roku. Ale „coś” się stało – gazeta podaje: „wojsku i politykom (po zmianie rządu) Kraby się odwidziały i tak naprawdę przez pięć lat przy projekcie niewiele się działo”. Naprawdę trwało to dłużej – siedem lat.

Mięliśmy dwa prototypy najnowocześniejszego na świecie działa które pomyślnie przeszły sprawdziany i nagle komuś ważnemu w MON odwidziało się??? W sytuacji, gdy także dziś można przeczytać: „Według opinii wielu ekspertów Krab jest obecnie najlepszą samobieżną armato-haubicą na świecie”. Jeśli jest obecnie „najlepsza”, to tym bardziej była wtedy, kilkanaście lat wcześniej.

W gazecie wstrzemięźliwie opisano przypadki z Krabem. Tymczasem w tej sprawie nikomu nic nie „odwidziało się” tylko w lipcu 2001 r. zostałem wyrzucony z MON (bardzo o to starał się minister obrony Bronisław Komorowski) pod zarzutem tolerowania korupcji (w tym wielką rolę odegrało WSI nadzorowane przez Komorowskiego). Samobieżna armato-haubica 155 mm Krab była nazywana „działem Szeremietiewa” z racji mojego zaangażowania w ten program, przeprowadzenia przetargu i wspierania prac konstrukcyjnych w Hucie Stalowa Wola. Kiedy więc ja okazałem się w MON trefnym, to „moje” działo też. Rożne mądrale w sejmie, MON i rozliczni eksperci w mediach wypowiadali się, że to działo jest wojsku niepotrzebne, program powstał w wyniku mojego nacisku, a wydane na licencję i dwa prototypy działa pieniądze to „marnotrawstwo”.

W miarę jak trwało postępowanie karne w mojej sprawie stawało się jasne, że byłem niewinny i program uzbrojenia wojska w artylerię 155 mm wracał do łask. W maju 2008 r. MON podpisało z HSW umowę na wystawienie do 2011 r. dywizjonu Krabów. Nic z tego nie wyszło.. Dopiero w sierpniu 2015 r. pojawiła się realna szansa wdrożenia produkcji dział. Jeśli teraz MON spręży się i podpisze z HSW umowę, to wreszcie wojsko zacznie dostawać Kraby. Na zawarcie kontraktu zostało niecałe półtora miesiąca – mam nadzieję, że MON zdąży.

Krab dysponuje działem kalibru 155 mm, jest w stanie trafiać w cel oddalony o 40 km z dokładnością do kilku – kilkunastu metrów. Armato-haubicę Krab można śmiało zaliczyć do jednych z najlepszych rozwiązań tego typu na świecie. W planach było utworzenie pięciu dywizjonów po 24 działa każdy. To naprawdę potężna siła uderzeniowa.

Artykuł w „Dzienniku” zatytułowano: „Polskie wojsko kupuje Kraby. I wyciąga wnioski z wojny w Donbasie”. Nie czekaliśmy na „doświadczenia” z Donbasu i wnioski o potrzebie artylerii 155 mm dla obrony Polski wyciągnęliśmy dwadzieścia lat wcześniej. Niestety później, ci co decydowali o uzbrojeniu armii nie chcieli kupować Krabów.

Żałuję bardzo, że nie ma wśród żywych wybitnego konstruktora uzbrojenia inż. Józefa Kwiatkowskiego, który zmarł w 2012 r. Wspominając przyjaciela powiedziałem na pogrzebie: „W czasie mojej pracy w MON wiele razy korzystałem z Jego wiedzy i doświadczenia. Było to szczególnie pomocne, gdy podejmowaliśmy decyzje o programie samobieżnej armato-haubicy 155 mm „Krab”. W jednym z artykułów napisano, że było to „działo Szeremietiewa”. Dla mnie „Krab” był zawsze działem inżyniera Kwiatkowskiego. To dzięki Niemu powstała ta broń, a także wiele innych typów uzbrojenia, wytwarzanych przez HSW”.

Pamiętam, że kiedy wreszcie MON odwiesił program armato-haubicy i zamówił pierwsze egzemplarze „Kraba” w HSW Józef zadzwonił do mnie z tą wiadomością. – Widzisz, wygrałeś – mówił.

Tak w końcu wygraliśmy, On i ja.

Źródło: Tysol.pl

Zdjęcie: Jarosław Roland Kruk / Wikipedia, licence: CC-BY-SA-3.0

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Gwóźdź w zupie

Na scenie teatru politycznego bez zmian. Gwoździem programu jest niezmiennie wojna na Ukrainie. Może by zatem warto pochylić się nad kondycją teatru tradycyjnego.


Dawno temu, kiedy jeszcze cyganie zwali się cyganami, jeden z nich brylował na jarmarkach. Pokazywał „sztuczkę” jak z gwoździa można ugotować zupę. Do kociołka zawieszonego nad ogniskiem wlewał wodę, wrzucał gwóźdź i pytał co jeszcze w zupie powinno się znajdować. Ludziska podpowiadali, a przekupnie, chętnie lub mniej chętnie dorzucali produkty, które w zupie znaleźć się powinny. O dziwo, zupa z gwoździa wychodziła cyganowi smakowita.


Ta anegdotka przypomniała mi się po obejrzeniu spektaklu Teatru Telewizji Polskiej zatytułowanego „Walizka”, który zmusił mnie do zmiany zdania na temat tego, co jest niezbędne, aby powstało dobre przedstawienie. Dawniej uważałam, że bez dobrego scenariusza, najlepszy nawet aktor nie stworzy interesującej kreacji. Byłam w mylnym błędzie, jak mawia nasz nobilitowany TW Bolek. W kółko powtarzanie kilku banałów było tym gwoździem, który posłużył twórcom spektaklu do ugotowania całkiem strawnej zupy, składającej się ze wszystkiego dobrego, poza samym scenariuszem. Ale czy rzeczywiście słowo przestało być dla teatru ważne?


Lenin najwyżej cenił sobie film, jako przekaz propagandy i pod tym względem, o dziwo, nic się nie zmieniło. Ale czy rzeczywiście nic? Produkcja filmu bardzo potaniała. Nie trzeba być milionerem, żeby film wyprodukować, a dzisiejszym producentom-milionerom na forsie nie zależy. Zależy im na indoktrynacji. Dlatego nie sposób już oglądać żadnych seriali ociekających propagandą, chamstwem i brzydotą.


Powszechna dostępność techniki filmowej samoistnie nie przełoży się na jakość filmu, ale gdyby udało się skrzyknąć ludzi, którzy zachowali jeszcze odrobinę zdrowego rozsądku, dobrego smaku i chcieli poświęcić trochę czasu na realizację filmu, można by wiele zdziałać. Zacznijmy od małych, ale mądrych filmików, które nic prawie nie kosztują.

Autor: Małgorzata Todd

  • https://mtodd.pl/?wysija-page=1&controller=email&action=view&email_id=500&user_id=0&wysijap=subscriptions

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Pieszczoszek polskiej lewicy

Do Wrocławia przyjechał Frans Timmermans, wiceprzewodniczący KE, by uczestniczyć w konwencji Lewicy „Europa równych szans”. Został gorąco powitany przez Roberta Biedronia i Włodzimierza Czarzastego, debatę moderował Krzysztof Śmiszek, a podsumował Aleksander Kwaśniewski. To szokujące, ale Timmermans jest wyróżniony takimi odznaczeniami, jak: Krzyż Wielki Orderu Zasługi RP, Krzyż Oficerski Orderu Zasługi RP, a nawet został Człowiekiem Roku „Gazety Wyborczej”. To on, w sposób nikczemny, krytykując reformę wymiaru sprawiedliwości, porównał Polskę do europejskich dyktatur lat 30. – Każde podłe orzeczenie nazistowskich sądów było oparte na prawie – mówił. Jest przeciwnikiem przyznania Polsce środków na realizację KPO i transformacji energetycznej, a jednocześnie obiecuje górnikom w Polsce zdrowsze i lepiej płatne prace, np. przy budowie paneli słonecznych i turbin wiatrowych. Groził, że brak „solidarności” w przyjmowaniu imigrantów w ramach unijnych „kwot” spowoduje wyrzucenie Polski ze strefy Schengen. Straszył konsekwencjami, jeśli Polska zostanie przy węglu, bo to przeciwko klimatowi. Timmermans nie szczędzi Polsce obelg. Pytam towarzyszy z Lewicy: czy musicie aż tak go hołubić?

Ryszard Kapuściński

albicla.com/ryszardkapuscinski

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Smoleńsk powraca

Mgła smoleńska opada. Sytuacja się wyjaśnia. Postawy ludzkie też. Można być dziś albo za prawdą, albo za zdradą. Podejrzewam, że większość Polaków znała tę prawdę od pierwszych chwil po katastrofie, tylko bała się do niej przyznać. Osobiście już po wiecu w Tbilisi czułem, że samodzierżca z Kremla wydał wyrok na polskiego prezydenta. Wizyta na Westerplatte tylko upewniła go w zamiarach. Do wyboru pozostał jedynie czas i miejsce. Czy nie wystarczyłoby doprowadzenie do „zwykłej” katastrofy? Chyba jednak by nie wystarczyło. Ale skoro znany był motyw i sprawca, czemu upublicznienie prawdy trwało tak długo? Dlaczego można było wskazywać palcem domniemanego zleceniodawcę zabójstw Politkowskiej, Niemcowa, Litwinienki, a w przypadku Smoleńska trwała gorączkowa obrona pancernej brzozy? Z pewnością w grę wchodziło ryzyko. Są precedensy. Próba dojścia do prawdy w sprawie Katynia w 1943 roku wywołała zerwanie stosunków Moskwy z rządem polskim w Londynie i w efekcie stała się kamieniem węgielnym powstania PRL-u. Czy otwarte oskarżenie Rosji o zamach mogło wywołać wojnę? Dziś nie ma tego dylematu, bo wojna już trwa. Niektórzy mają nawet nadzieję, że sytuacja wojenna i rzeczywiste zagrożenie przyczyni się do zakończenia naszej wojny domowej. Niestety, nic na to nie wskazuje. Na kłamstwie smoleńskim zbudowano cały gmach rządów Platformy, europejską pozycję Tuska itp. Cofnięcie oznaczałoby przyznanie się do ogromu win, tak przy organizacji wizyty, jak i po tragedii. Pojawiłyby się pytania o współudział w zbrodni, która była na rękę nie tylko imperialnym planom Moskwy, ale w równym stopniu posłużyła elitom krajowym i europejskim zainteresowanym, „by było jak było!”. Stąd granicząca z paranoją nienawiść do poległego prezydenta. Prezydenta sprzeciwiającego się rosyjskiej agresji, walczącego o samodzielność energetyczną i suwerenność Polski. Dlatego jego imię można było nadać ulicy w nieszczęsnej Buczy, ale nie w Warszawie. I dlatego współwinowajcy tak się boją!

Marcin Wolski
albicla.com/marcinwolski
źródło: Gazeta Polska | www.gazetapolska.pl

zdjęcie: facebook

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)