Czy nowy Minister Środowiska zdekomunizuje PZŁ?

Henryk Kowalczyk, który zastąpił Szyszkę na fotelu ministra nie jest  myśliwym i nie ukrywa, że podchodzi do swojej funkcji zadaniowo. Wyczyszczenie PZŁ to jedno z dwóch postawionych przed nim zadań obok walki z wirusem ASF.  Z projektu poprawek wynika, że niektóre prawa myśliwych zostaną osłabione. Właściciele gruntów będą mogli zakazać polować na własnym terenie. Najnowszy projekt to „rewolucyjna zmiana”. Spowoduje on wymianę władz związku a szefa wskaże minister środowiska.

Zapis zakazujący zasiadania w organach PZŁ osobie urodzonej przed 1 sierpnia 1972 roku, która była „pracownikiem, funkcjonariuszem lub żołnierzem organów bezpieczeństwa państwa lub współpracowała z tymi organami” spowoduje, że ze swoim stanowiskiem pożegna się szef PZŁ Lech Bloch i kierujący Naczelną Radą Łowiecką Andrzej Gdula.

Bloch został w 1983 roku zarejestrowany jako tajny współpracownik SB o pseudonimie „Kazimierz”. Z kolei  Gdula był w latach 80. wiceszefem MSWiA i zastępcą gen. Czesława Kiszczaka.

Należy przyznać, że obecne władze związku konsekwentnie dążyły do tego aby zwiększyć ilość swoich członków z ok. liczącego sto dwadzieścia tysięcy myśliwych na co najmniej dwieście tysięcy. Mieli to być najbardziej wartościowi ludzie z pozycją we własnym środowisku.

Szef PZŁ wyspecjalizował się w skutecznej obronie korzystnej dla związku ustawy. Mógł dotąd liczyć na pomoc polityków różnych opcji politycznych, którzy tworzyli nieformalną „partię myśliwych”.

W marcu ubiegłego roku do ministra środowiska Jana Szyszki  zwrócili się posłowie z klubu Prawa i Sprawiedliwości: Jerzy Gosiewski, Zbigniew Biernat, Jan Duda, Krzysztof Maciejewski, Tadeusz Woźniak i Adam Ołdakowski.

Byli oni przekonani, że wielu byłych funkcjonariuszy i współpracowników dawnych służb bezpieczeństwa PRL jest dziś członkami Polskiego Związku Łowieckiego. – Wyjątkowo niepokojącym jest duże prawdopodobieństwo, że ci właśnie myśliwi zajmują kluczowe stanowiska we władzach PZŁ, co, naszym zdaniem, nie powinno mieć miejsca – podkreślali.

Zdaniem posłów PiS minister Szyszko w ramach nadzoru nad PZŁ powinien wyeliminować z władz związku tych – jak piszą – niebezpiecznych myśliwych. – Wskazanym też byłoby rozważyć pełną lustrację wszystkich myśliwych, którzy posiadają broń. Myśliwi i współpracujący z nimi rolnicy i leśnicy powinni mieć wiedzę, kto może być niebezpieczny, kto był donosicielem czy funkcjonariuszem UB lub SB, kto brał pieniądze za gnębienie w Polsce ludzi walczących o wolną Polskę – podkreślali.

Wskazali oni jednocześnie, że jeśli wymagałoby to zmiany prawa, to Szyszko powinien o taką zadbać i to pilnie. Posłowie PiS są też przekonani, że członkowie Polskiego Związku Łowieckiego, którzy mają broń, a w przeszłości byli TW bądź służyli w SB często działają teraz w Komitecie Obrony Demokracji.

– Panie Ministrze! Jakie przedsięwzięcia zamierza pan podjąć, by dokonać pełnej lustracji myśliwych i wyeliminować z władz Polskiego Związku Łowieckiego byłych funkcjonariuszy i współpracowników służb bezpieczeństwa PRL-pytali

W odpowiedzi na apel posłów Prawa i Sprawiedliwości minister Szyszko w Grodnie pod Toruniem wziął udział w polowaniu na bażanty na którym m.in. był szef PZŁ Lech Bloch.

W kwietniu ub. roku Szyszko wpadł na pomysł zaangażowania myśliwych do obrony terytorialnej. Jego zdaniem – myśliwi „to świetny materiał dla obrony terytorialnej”. – Ci ludzie docierają do 85 proc. powierzchni kraju, tam gdzie nikt nie chodzi. Myśliwy pójdzie wszędzie i zajrzy w każde miejsce. Ma pełną penetrację i znajomość terenu, a do tego świetnie się porusza nocą – wyjaśniał Pamiętajmy, że to 120-130 tys. ludzi świetnie posługujących się bronią, potrafiących strzelać również do celów ruchomych. Warto więc na to zwrócić uwagę i przyjrzeć się sprawie chłodnym okiem – oceniał Jan Szyszko.

13 maja, w Arenie Toruńskiej, Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu przy udziale Lasów Państwowych, Polskiego Związku Łowieckiego, reprezentowanego przez prezesa PZŁ, oraz NSZZ Rl „Solidarność”, zapraszała na konferencję naukową pn. „Jeszcze Polska nie zginęła”, którą otwierali Ojciec dr Tadeusz Rydzyk, prof. dr hab. Jan Szyszko.

Były minister środowiska nie przeprowadził potrzebnej reformy dezubekizacyjnej w PZŁ.  Co więcej serwis WP-wiadomości poinformował, że b. minister zamierzał brać udział w demonstracji myśliwych w obronie szefa PZŁ, która odbyła się drugiego lutego przed gmachem Ministerstwa Środowiska.

Warto zwrócić uwagę, że wprowadzenie dekomunizacji w związku nie obejmie tylko władz w Warszawie, ale również większość łowczych okręgowych i wielu prezesów kół łowieckich. Na Żywiecczyźnie jest 14 kół łowieckich. Do związku należą działacze lokalnych władz samorządowych, radni i osoby związane w sposób nieformalny z ludźmi pełniącymi funkcje publiczne.

Wykaz niektórych osób będących myśliwymi na Żywiecczyźnie:

Antoni Urbaniec – KW PZPR, wicewojewoda bielski, redaktor Nad Sołą i Koszarawą, zm. 24.11.2017

Andrzej Gdula prezes NRŁ- wiceszef MSWiA , zastępca gen. Czesława Kiszczaka, KC PZPR nagrodzony medalem „Za zasługi dla Miasta Żywca”.

Paweł Gdula

Władysław Mizia były wójt gminy Jeleśnia (senior)

Władysław  Mizia (junior)

Czesław Stanik aktywny członek ORMO brał udział w walce zbrojnej przeciwko „bandzie” Burzy.

nagrodzony medalem „Za zasługi dla Miasta Żywca”.

Ryszard Łodziński – przedsiębiorca

Karol Gąsior – radny rady miasta Żywiec, wydawca „Nad Sołą i Koszarawą”

Maciej Gibas – radny rady miasta Żywiec

Wojciech Dobija – przedsiębiorca

Wieńczysław Grzyb – adwokat

Wiesław Śleziak – notariusz

ks. Ryszard Kubasiak były proboszcz Radziechowy, obecnie Soblówka

Krzysztof Słowik

 źródła:

  1. WP-serwis,
  2. PZŁ

zdjęcie:

  1.  w środku Jan Szyszko
  2. po lewej Lech Bloch,
  3. po prawej Andrzej Gdula

Napisano wOgólnieKomentarzy (1)

Dość tego zaprzaństwa!

Po 1989 r. nie było takiej sytuacji, żeby do Sejmu dostało się tak wielu posłów, dla których największym wrogiem jest wszystko to, co kojarzy się z polską racją stanu. Mam na myśli totalną opozycję. A przecież przez ostatnie 30 lat przez Sejm RP przewinęły się takie indywidua, że samo wspomnienie o nich przyprawia normalnego człowieka o odruch wymiotny. Wywodzili się z różnych partii, z różnych ugrupowań, przeważnie były to popłuczyny po PZPR-ze, różni zdrajcy i zaprzańcy. Ale nigdy nie było sytuacji, żeby w jednej kadencji pod dachem sejmowym zasiadło jednocześnie tylu ludzi wręcz chorych z nienawiści do Polski. Szkoda w tym miejscu przypominać ich „dokonania” w ostatnich dwóch latach. To szczucie, te donosy, te próby puczu, to codzienne obrażanie Polaków przejdą na wieki do naszej historii. Jednak nie możemy przejść obojętnie nad tym, co ci ludzie wyprawiają w ostatnich dniach w związku z nowelizacją ustawy o IPN-ie, broniącej dobrego imienia Polski. To, co wygadują przedstawiciele totalnej opozycji, wprost podpada pod zapisy ustawy. Czas najwyższy skończyć z tą hucpą i pociągnąć do odpowiedzialności tych ludzi za ich kłamstwa, zaprzaństwo i zdradę narodową.

Ryszard Kapuściński

źródło: Kluby Gazety Polskiej

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Osaczanie

Szanowni Państwo!

 

   Spójrzmy na fakty związane z naszą obecną sytuacją polityczną. Sto lat temu odzyskaliśmy niepodległość, którą odwieczni wrogowie odebrali nam na 123 lata. Po I Wojnie Światowej cieszyliśmy się nią jednak zaledwie 20 lat. Okresu pięćdziesięciolecia 1939-1989 nawet nie ma co wspominać. Później, po uwłaszczeniu się nomenklatury przy okrągłym stole, mamiono nas, że niby jesteśmy suwerenni i dalej byliśmy niemiłosiernie okradani. Naiwnością byłoby łudzić się, że po roku 2015 złoczyńcy odpuszczą. Poczuli się jednak zagrożeni, co wymusiło na nich zmianę taktyki wojennej.

 

     Skoro nie da się nadal grabić wszystkiego, co wytworzymy, to trzeba jak najprędzej zabrać nam to, co jeszcze mamy, najlepiej ziemię i nieruchomości. Biedaków łatwiej zmusić do dalszych ustępstw. W tym celu amerykańscy żydzi uchwalili „prawo”, na mocy którego, wszystko, co kiedykolwiek w Polsce mogło należeć do jakiegokolwiek żyda, jest własnością organizacji żydowskich. Braku zgodności takiego przepisu z logiką, czy prawem rzymskim, nikomu oczywiście zauważać nie wolno.

 

    No właśnie, ale tu pojawia się szkopuł. Ewentualne dogadanie się z polskim rządem, może nie wystarczyć. Rosnąca siła polskich patriotów mogłaby pokrzyżować plany. W tym celu trzeba było wykupić w całości stację telewizyjną, która wypuści sfabrykowany materiał o rzekomych polskich nazistach, a to z kolei pozwoli zdelegalizować organizacje narodowe pod fałszywymi zarzutami. I droga do fortuny wolna. Intrygi prymitywne, ale mogą być skuteczne.

 

    Izrael już obwieszcza zwycięstwo, pouczając nas, żebyśmy się nie rozpędzali z oskarżeniami niemieckich zbrodniarzy za mordy popełniane w czasie Drugiej Wojny Światowej. To my znowu mamy być ofiarami, tym razem wierutnych oszczerstw!

 

   Jeśli kneset uzurpuje sobie prawo zwierzchnictwa nad polskim parlamentem, a Natanjachu nad polskim rządem, to może tu chodzić tylko o prowokację. Bądźmy ostrożni!

 

Pozdrawiam i do następnej soboty

 

Małgorzata Todd

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Sierpniówkowe wizje, czyli źródła oskarżeń Polaków o zbrodnie na Żydach

„Polacy mordowali swoich Żydowskich sąsiadów w sposób zorganizowany, bez przymusu ze strony nazistów, z własnej woli, chciwości i podłości. Nie tylko w Goniądzu i Jedwabnem, ale wielu innych polskich miejscowościach. Taka jest prawda, a nie taka, jak chcielibyśmy, żeby była.”

„Gdy zjawiali się Niemcy, zbrodnie już trwały. Musimy pamiętać też o tym, że w Szczuczynie do pogromu mogło dojść już we wrześniu 1939 roku. Niemcy, którzy weszli tam wtedy, a potem się wycofali na mocy Paktu Ribbentrop-Mołotow, powstrzymali ten pogrom i nie pozwolili miejscowej ludności na jego dokonanie. Zastrzelili jednego żydowskiego chłopaka, co jakby zmniejszyło napięcie w mieście.”

Te i podobne wypowiedzi lewicowo-liberalnych celebrytów szokują, lecz nie są przecież wynikiem ich prywatnych przemyśleń. Wiele wskazuje na to, że prawa autorskie do cytowanych oskarżeń należą się zbrodniarzom sądowym, którzy na teren Polski wkroczyli razem z Armią Czerwoną.

Sierpniówka to potoczna nazwa dekretu z dnia 31 sierpnia 1944 roku o wymiarze kary dla hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością cywilną i jeńcami oraz dla zdrajców Narodu Polskiego. Przepis ten był wykorzystywany do ścigania i skazywania kolaborantów, szmalcowników, osób odpowiedzialnych za współudział w Holocauście, ale także żołnierzy i działaczy organizacji podziemnych oraz działaczy cywilnych Polskiego Państwa Podziemnego.

Najbardziej znanym przypadkiem wykorzystania „Sierpniówki” przeciwko żołnierzom Armii Krajowej jest sprawa gen. Bryg. Augusta Emila Fieldorfa, zastępcy komendanta głównego AK. W 1952 r. „Nil” został na podstawie art. 1 pkt. 1 „Dekretu o wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy” oskarżony o rzekomą współpracę z Niemcami i wydawanie rozkazów mordowania sowieckich partyzantów, członków PPR, AL i Żydów. Były to całkowicie sfingowane zarzuty, jak później, po dziesięcioleciach, udowodniono na rozprawie rehabilitacyjnej. Po trwającym jeden dzień procesie gen. Fieldorf został skazany na karę śmierci, a następnie (24 lutego 1953 r.) stracony w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie.

Akta procesowe i sentencje wyroków skazujących opartych na dekrecie PKWN są jednak do dziś podstawowym źródłem historycznym niemal wszystkich publikacji mających na celu przypisanie Polsce części winy za Holocaust. Jedną z nich jest książka „Miasta Śmierci”, której autor zasłynął z apelu do Zygmunta Baumana, oficera zbrodniczej stalinowskiej formacji KBW, o przyjęcie doktoratu honoris causa Dolnośląskiej Szkoły Wyższej. Warto zwrócić uwagę na tekst Natalii Aleksiun z Kultury Liberalnej a więc periodyku pozbawionego choćby cienia prawicowych sympatii:

„Szkoda, że szlachetnym celom autora nie dorównał jego warsztat naukowy. W źródłach przytaczanych w kolejnych rozdziałach nie brak sprzeczności, ale Tryczyk nie zajmuje się ich żmudnym wyjaśnianiem. Niewiele jest interpretacji, zapowiadanych na początku każdego rozdziału. Tam, gdzie autor wyciąga wnioski, czyni to częstokroć bez oparcia w materiale źródłowym, szczególnie gdy stara się opisać szerszy kontekst polityki niemieckiej w okupowanej Europie.

Tryczyk z jednej strony korzysta z dorobku badaczy, którzy pracowali z aktami tzw. sierpniówek, procesów wytaczanych na podstawie dekretu wydanego w sierpniu 1944 r. przez Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego, (…) z drugiej daje nam do zrozumienia, że odkrywa przed czytelnikiem coś, co historycy zaniedbali, i apeluje o prowadzenie badań. „

W ostatnich dniach jesteśmy więc świadkami szczególnej sytuacji. Eliza Michalik, a wraz z nią część polskich celebrytów, aby wesprzeć rząd Izraela w sporze z państwem polskim spowodowanym ustawą o IPN, opiera się na pracach historyków, którzy uznali sentencje i akta procesowe stalinowskiego wymiaru sprawiedliwości za wiarygodne źródła historyczne.

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Mówić czy milczeć?

Szanowni Państwo!

 

  Okazuje się, że odpowiedź na takie proste pytanie, wcale nie jest prosta. Nowy rząd ma z tym nie lada kłopot, poczynając od odpowiedzi na pytanie podstawowe, czemu konkretnie ta roszada w gabinecie ministrów miała służyć.

 

   Nadal nikt z resortu zdrowia nie pofatygował się wytłumaczyć ludziom dlaczego trzeba szczepić jednodniowe niemowlęta. Czy jest jakiś racjonalny powód? Podobnie zachowuje się resort rolnictwa. Wprowadzenie GMO ma pewne racjonalne przesłanki, ale ludzie odpowiedzialni za sprawę nabrali wody w usta, pozwalając na domniemania i upust emocji w eter.

 

   Wygląda jakby społeczeństwo było traktowane jak gromada przygłupów, którym nie ma co tłumaczyć, bo i tak nie zrozumieją. Albo jest coś na rzeczy, czyli do ukrycia.

 

    Zgoła odmiennie traktowana jest ewentualna opinia zagranicy. Wystarczy najmniejsza prowokacja, żeby notable gęsto tłumaczyli się, że nie są wielbłądami. Kilku dupków przebrało się za hitlerowców i nagrali film dla TVN-u. Zanim ich wyłapano, ministrowie zdążyli się już od nich „odciąć”, dając dowód, że prowokacja się udała, a Hitler, podobnie jak Lenin, jest wiecznie żywy.

 

Pozdrawiam i do następnej soboty

 

Małgorzata Todd

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Pamiętajcie że przyrzekaliście służyć chorym

Jak co roku w lipcu pod twierdzą Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie odbywała się inscenizacja Malborka, na którą udało mi się dotrzeć. Jak wiemy z historii, że po zwycięskiej bitwie pod Grunwaldem oręża polskiego i litewskiego nad potęgą zakonu, polskie wojska udały się do Malborka, aby go zdobyć. Niestety nie było to takie łatwe, gdyż twierdza na owe czasy była nie do zdobycia a zapasy żywności wystarczały na wielomiesięczne oblężenie.

Tym razem chciałbym zwrócić uwagę czytelnikom na czynności zakonu, który nie tylko zajmował się podbojami, ale również prowadzeniem szpitali w których zachowywana była higiena dzięki łaźniom zwykłym i parowym. Na owe czasy posiadali również toalety z odpływem do rzeki.

Bracia zakonni mieli swoje reguły, których trzymali się surowo i tak za nim powstał szpital, mistrz za radą kapituły podejmował decyzje gdzie będzie szpital. Jeśli znalazł się jakiś darczyńca na założenie szpitala, Komtur Krajowy za radą najmądrzejszych braci mógł to zaakceptować lub odrzucić.

Jak powinna wyglądać opieka w szpitalach?

Kiedy chora osoba jest przyjęta do szpitala, powinna za uznaniem szpitalnika, który winien decydować, co potrzebuje w swojej słabości, który winien decydować, co potrzebuje w swojej słabości, aby była dobrze pielęgnowana z pilnością, tak rozstrzygając, żeby w głównym domu, gdzie jest głowa zakonu, mieć medyków zgodnie z możliwościami domu i liczbą chorych, a chory powinien być litościwie traktowany i pielęgnowany, z miłością, zgodnie z sądem medyków, i położeniem domu, i każdego dnia oni powinni w miłosierdziu otrzymywać jedzenie przed posiłkami braci.

Przestrzegano także, aby we wszystkich miejscach gdzie jest szpital, by bracia, którym mistrz lub ktoś inny, kto ma uprawnienia mistrza, powierzył troskę o chorych, troszczyli się zarówno o dusze, jak i ciała chorych i zadawali sobie trud służenia im pokornie i pobożnie. Komturzy także powinni być zatroskani, ażeby chorym nie brakowało nic w jedzeniu i innych potrzebach tak dalece, jak może to być zaspokojone.

Jeżeli byłoby tak, że przez sprzeciw lub niedbalstwo tych, którzy mieli zaspokajać potrzeby chorych, są oni zaniedbywani, wtedy bracia, którzy służą w szpitalu powinni obwieścić mistrzowi lub zwierzchnikowi, a ten powinien nałożyć odpowiednią karę zgodną z wagą przewinienia.

Ten, któremu chorzy są powierzeni, także powinien troszczyć się z mądrością, jeżeli może, aby takich sług pozyskiwać, którzy z oddaniem i pokorą służyć będą chorym, a jeśli wyjdzie na jaw oczywiste zaniedbanie tych, którzy strzegą chorych, nie powinni pozostać bez kary.

Komturzy, a także inni bracia, powinni pamiętać, że kiedy po raz pierwszy wstępują do tego świętego zakonu, uroczyście przyrzekają służyć chorym tak, jak pozwala zakon rycerstwu.

Takimi zasadami kierowano się ponad 600 lat temu w średniowieczu.

Jak słyszę, że pracownicy służby zdrowia protestują żądając podwyżki płac zastanawiam się, ile musieliby zarabiać, żeby pacjent czuł się przez nich odpowiednio traktowany? Może to nie jest tylko problem zarobku lecz mentalności?

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

„Nie ukaraliśmy moskiewskich kolaborantów, teraz mamy ‚efekty'”

Wywiad Frondy z posłem Prawa i Sprawiedliwości Stanisławem Piętą:

Czy Pana zdaniem polskie władze i dyplomacja w wystarczającym stopniu dają odpór i pokazują fakty i powody, dla których trwa zmasowany atak urzędników Parlamentu Europejskiego na Polskę? Może potrzeba więcej wiedzy dla szerokiej opinii publicznej o tym, jakich wartości naprawdę broni dziś establishment unijny?

Poseł Stanisław Pięta, PiS: Moim zdaniem powinniśmy zachować zupełny spokój. Wrzaski, oskarżenia padające z ust urzędników kompromitują te osoby. Polska jest krajem, który kieruje się swoimi interesami,  który sam definiuje swoje interesy. Polska jest także krajem bardzo doświadczonym przez totalitaryzm, zarówno hitlerowski jak i komunistyczny, i w Polsce nie ma żadnej tolerancji – ani dla głoszenia idei nazistowskiej, ani dla głoszenia idei komunistycznej. To wręcz w kręgach Parlamentu Europejskiego znajdują się osoby, które próbowały dopisać poprawki do rezolucji PE, w których to występowały w obronie miejscowych komunistów i innych demokratów – co świadczy o głębokim zaburzeniu ludzi, którzy dzisiaj formułują tego rodzaju postulaty  i którzy dzisiaj uważają, że mają prawo pouczać Polaków, jak mają urządzać swoje życie wewnętrzne i w jaki sposób mają prowadzić swoją politykę.

Te pouczenia, płynące z ust polityków, zmarginalizowanych zupełnie w swoich krajach, czy będących tak naprawdę na żołdzie rosyjskiego Gazpromu, odnoszą odwrotny skutek, tzn. pokazują, że część polityków opozycji identyfikuje się z jakimś narodowym, antypolskim przekazem. Ci politycy odsłaniają swoją prawdziwą twarz i zniechęcają do siebie Polaków, którzy mogą mieć różne zdanie na temat polityki rządu, ale nie uważają, by należało kogoś opluwać czy wzywać Komisję Europejska do wszczęcia jakichś procedur i nałożenia sankcji. To są zachowania haniebne i karygodne

Karygodne – więc jaka powinna być za to kara, czy polski rząd może coś zrobić w tej sprawie?

Rząd nie ma instrumentów, które pozwoliłyby na nakładanie jakichś kar na tych ludzi, on są ukarani w oczach opinii publicznej, bo stawiają się na zewnątrz Polskiego Narodu, stawiają się na pozycji antypolaków. Tutaj pewne kompetencje posiada kierownictwo ich macierzystej partii i ja czekam, aż pan Schetyna zajmie stanowisko, abyśmy mogli wiedzieć, czy Platforma Obywatelska identyfikuje się ze swoimi prominentnymi politykami, czy też się odcina od ich działań. Czekam na głos pana przewodniczącego Schetyny. To jest bardzo smutne, że padają tego rodzaju głosy, jak pana Boniego czy pana Lewandowskiego czy pani Róży Thun und Hohenstein – otóż to są tak naprawdę konsekwencje nierozliczenia się z komunistyczną przeszłością.

To, że nie ukaraliśmy tak naprawdę komunistycznych zdrajców, kolaborantów moskiewskich, to, że oni nie zostali pozbawieni majątków i nie poszli na długie lata do więzienia – ma takie właśnie konsekwencje. Jeżeli Polacy będą pobłażali zdradzie, to niech nie są zaskoczeni, że tych zdrajców będzie przybywać. To jest stała słabość – kiedy popatrzymy na naszą historię – nie potrafimy rozliczyć się z narodowym zaprzaństwem, z kolaboracją, ze służbą dla obcych dworów.

Czy głos pana przewodniczącego Schetyny może być krytyczny wobec europosłów, którzy podpisali się pod antypolską rezolucja, gdy właśnie teraz nie kto inny jak pan Schetyna zapowiada wniosek o odwołanie rządu?

Platforma Obywatelska dogorywa. Platforma Obywatelska jest rozdarta między bieżącymi interesami: miedzy jakąś taktyczną narracją na użytek wewnętrzny, na użytek ich gasnącego elektoratu, a zapotrzebowaniem kręgów brukselskich. Oni już nie wiedzą, komu wprost mają się w pierwszej kolejności podlizywać i to już nie pierwszy ruch tego rodzaju. Pamiętamy wypowiedź pana Schetyny, który najpierw był przeciwko przyjmowaniu emigrantów, potem zmienił zdanie i postanowił opowiedzieć się za przyjmowaniem imigrantów przez Platformę Obywatelską. Dzisiaj widzimy Platformę, która broni wielotysięcznych ubeckich emerytur, domaga się likwidacji Instytutu Pamięci Narodowej, podejmuje działania wybitnie antypolskie. Ewentualne tolerowanie tego rodzaju występów, np. pozostawienie tych ludzi [europosłów, którzy głosowali za rezolucją przeciw Polsce w PE dn. 15.11.2017 r. – red.] w szeregach Platformy czy zgoda na ich ponowny start w wyborach krajowych lub europejskich pokaże, że PO jest taką grupą, która sama nie wie, po co istnieje, grupą, która zatraciła busole polityczną – nie dostrzega, nie widzi polskiego interesu, polskiej racji stanu i gubi się w posunięciach politycznych.

Czas najwyższy, aby ta niezwykle szkodliwa, sprzedajna i zdradziecka formacja polityczna zeszła ze sceny politycznej.

Poseł Paweł Kukiz błagał ostatnio na konferencji prasowej pana prezydenta Dudę, żeby pod żadnym pozorem nie podpisywał ustawy reformującej Ordynację wyborczą. Dlaczego P. Kukiz tak bardzo nie chce tej reformy?

Pan Paweł Kukiz jest człowiekiem politycznie tak trudnym do zdefiniowania, więc komentowanie wypowiedzi pana przewodniczącego Kukiza nie ma żadnego znaczenia politycznego, bo jest to polityk bardzo chwiejny, niestabilny, często zmieniający zdanie. Trudno zrozumieć po co istnieje klub Kukiz’15, jaki ma program, jakie ma cele, do jakich wartości jest przywiązany. Jest to – w większości – sympatyczna grupa ludzi, którzy chyba przez przypadek znaleźli się w polityce.

Dziękuję za rozmowę 

źródło: fronda.pl

 

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

PARAFIALNA PRZYSTAŃ JUŻ OTWARTA

Kawiarnia Przystań jest otwarta codziennie od poniedziałku do niedzieli od 10.00 – 20.00. Księgarnia, która będzie się mieścić w tym samym pomieszczeniu będzie otwarta od 10 – 16 od poniedziałku do piątku. To miejsce ma służyć parafianom i gościom jako przestrzeń spotkań. Będzie się tam można napić kawy, herbaty, świeżego soku. Zjeść coś słodkiego lecz przede wszystkim zatrzymać się by porozmawiać, odpocząć, poczytać dobrą książkę. Miejsce to będzie również punktem kontaktowym gdzie będzie można uzyskać informacje dotyczące działań parafii, zapisać się na pielgrzymkę, czy też dowiedzieć się o działalności różnych grup parafialnych oraz zapisać do wolontariatu. Celem jest również, aby w kawiarence swoje szczególne miejsce znalazły osoby samotne, które potrzebują dobrej rozmowy, jak również organizować spotkania z chorymi, seniorami by dotrzeć w ten sposób do najbardziej potrzebujących. W pomieszczeniach tych będą również goszczone dzieci ze świetlicy, gdzie otrzymają posiłek. Jest przygotowany specjalny kącik dla dzieci. Sala kawiarni jest przygotowana aby odbywały się w niej kameralne koncerty, spotkania z ciekawymi ludźmi, prelekcje.

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)

Minister Infrastruktury na Żywiecczyźnie

Dzisiaj w siedzibie Starostwa Powiatu Żywieckiego odbyło się spotkanie Ministra Infrastruktury Andrzeja Adamczyka oraz Ministra Transportu i Budownictwa Arpada Erseka.  Minister Andrzej Adamczyk ogłosił przetarg na budowę obejścia Węgierskiej Górki oczekiwaną od lat przez mieszkańców powiatu. Budowa odcinka drogi ekspresowej ma zakończyć się w 2022 roku a koszty inwestycji mają wynosić około dwa miliardy złotych.

 

Napisano wZ miasta ŻywcaKomentarzy (0)

O tempora, o mores!

Siedziałam wczoraj ze znajomymi, kiedy zadzwonił kolega z wiadomością, że WOŚP wystawiła na aukcji krawaty Piotra Szczęsnego – leczącego się psychicznie mężczyzny, który spalił się pod Pałacem Kultury im. Józefa Stalina w proteście przeciwko rządom Prawa i Sprawiedliwości. Zestaw krawatów „Szarego Człowieka” miał zostać przekazany przez syna Piotra Szczęsnego. Sam WOŚP na swojej stronie internetowej pochwalił się tym faktem w artykule pt. „Kraków – Takie rzeczy tylko na aukcjach! Krakowskie perełki trafiły pod młotek”.
Opisuję te sytuację tak dokładnie, bo później wszystko sprawdziłam. Jednak w pierwszym odruchu powiedziałam: „Henio, oczochraj się, wiesz, że uwielbiam twój humor, nawet ten czarny, ale tym razem przekroczyłeś cienką czerwoną linię”. Zarzekał się, zaklinał, że to prawda, żaden tam fake news. Znajomi, gdy im zrelacjonowałam treść rozmowy wzięli moją stronę. N I E M O Ż L I W E!!! – orzekli zgodnie. Jest, w naszej kulturze i tradycji, przestrzeń SACRUM, gdzie zachowujemy się niezwykle delikatnie, jeżeli w ogóle tam wchodzimy! Pamiętacie wspaniały film o Dzikim Zachodzie: „Człowiek zwany koniem” w reżyserii Elliota Silverstein’a? Jest tam taka scena, gdy Richard Harris uciekając przed Siuksami wchodzi na teren ich cmentarza. Indianie zatrzymują się na jego granicy, nie chcą iść dalej, gardzą białym, dzikim (dla nich) człowiekiem, który depcze ich święte miejsce. Skończyłam aukcję na 990 zł za krawat(ty).
Dobrze, że benzyna się nie ostała, bo byłoby to chyba najdroższe paliwo na świecie. Za Cyceronem przyszło mi wołać: „O tempora, o mores”! Chyba, że mamy do czynienia z wielką mistyfikacją, wówczas p. Owsiaka przepraszam.
Dorota Arciszewska-Mielewczyk
Poseł na Sejm RP

źródło: NASZEblogi.pl

Napisano wOgólnieKomentarzy (0)